November 18, 2024
Zdjęcie: Ewelina Flis

Reklama

– Te bale dają nam siłę. Pokazują, że nasze działania miały sens, przyniosły skutek – mówi o odbywającym się co roku Balu Wcześniaka Olga Wojnarowicz, lekarz rezydent z oddziału neonatologii w Szpitalu Klinicznym nr 2 w Rzeszowie.

Raz do roku odbywa się wielkie święto dla którego żyje cały oddział Kliniki Noworodków z Intensywną Opieką Medyczną Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Fryderyka Chopina w Rzeszowie. To Bal Wcześniaka.

Zjawiają się na nim byli pacjenci oddziału – od tych najmniejszych, którzy opuścili go w tym roku, do tych starszych, już nawet 10-letnich. W tym roku wspólnie bawiło się na nim prawie 50 osób – wraz z rodzicami, rodzeństwem i personelem.

Był stres i lęki o zdrowie

– To są dzieci, które spędziły z nami na prawdę dużo czasu na intensywnej terapii, które były z nami kilkadziesiąt, a nawet i po wyżej stu dni. Razem z ich rodzicami przeżywaliśmy mnóstwo sterów, lęków o ich zdrowie – mówi Olga Wojnarowicz, lekarz rezydent z oddziału neonatologii.

Jak mówi – rodzice na co dzień widzą jak dzieci się rozwijają, jak stają na nogi, jak walczą o swoje zdrowie.

– A my możemy tego doświadczyć tylko raz w roku, gdy spotykamy się na balu. Dlatego dla nas jest to okazja to tego, by rodzice podzielili się z nami swoim szczęściem – mówi z uśmiechem.

Zdjęcia: Ewelina Flis

Każdy wcześniaczek jest wyjątkowy

Lekarka wspomina, że dla personelu każdy wcześniaczek jest wyjątkowy. Dlatego cały oddział balem wcześniaka żyje już długo przed jego przygotowaniami.

– Ja żyję tym pół roku. Nie mogę się doczekać, że będziemy się wszyscy widzieć. Dla mnie Dzień Wcześniaka, jest sensem tej pracy. My walczymy o życie i zdrowie dzieci, staramy się dla nich jak najlepiej. W pewnym czasie nasze starania przynoszą skutek i one są na tyle dojrzałe, że mogą pójść do domu z rodzicami i tracimy z nimi kontakt – wyjaśnia.

Ten bal jest wyjątkowy

Jak dodaje, niektóre dzieci często wracają do poradni neonatologicznej na kontrole. Wiele z nich co roku na swoje urodziny przynosi personelowi ciasto czy wpada z rodzicami w odwiedziny.

– Ale wielu z nich nie mieszka blisko Rzeszowa i często nie wiemy co się dzieje z naszymi pacjentami. Dlatego bal na którym zbieramy się wszyscy razem jest dla nas wyjątkowy – mówi.

Walka o ich życie miała sens

Doktor Wojnarowicz wspomina, że jak była studentką, to jedna z lekarek powiedziała prawdziwe, ale dla niej przykre słowa: „Neonatologiczny sukces, to przyszły problem pediatrii”. Bo wcześniak bardzo długo będzie potrzebował wsparcia i borykał się z problemami wynikającymi z wcześniactwa.

– Dlatego możliwość zobaczenia, że te dzieci biegają po sali, bawią się czy przytulają, jest niezwykle ważne. Widzimy, że nasze działanie – walka o ich życie miała sens, że to było skuteczne – podkreśla lekarka.

Czerpią siłę z widoku rodziców i dzieci

Jak dodaje cały personel oddziału czerpie siłę z widoku rodziców, którzy dziękują i uśmiechają się na ich widok.

– A często musieliśmy im przekazywać ciężkie i trudne wiadomości. Nie zawsze mogliśmy ich pocieszyć, obiecać, że wszystko będzie dobrze. Teraz oni się cieszą że nas widzą. Pobyt u nas nie kojarzy im się z traumą. Rodzice nam zaufali, potrafili nam zawierzyć swój największy skarb. Cieszymy się, że wracają co roku by wypić z nami kawę i porozmawiać. To coś niesamowitego, dlatego te bale są dla nas bardzo ważne – mówi.

(red)

Czytaj więcej:

Od 0 punktów w skali Apgar. Mamy mówią o narodzinach wcześniaków

Zdjęcie: Ewelina Flis

Reklama

– Te bale dają nam siłę. Pokazują, że nasze działania miały sens, przyniosły skutek – mówi o odbywającym się co roku Balu Wcześniaka Olga Wojnarowicz, lekarz rezydent z oddziału neonatologii w Szpitalu Klinicznym nr 2 w Rzeszowie.

Raz do roku odbywa się wielkie święto dla którego żyje cały oddział Kliniki Noworodków z Intensywną Opieką Medyczną Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Fryderyka Chopina w Rzeszowie. To Bal Wcześniaka.

Zjawiają się na nim byli pacjenci oddziału – od tych najmniejszych, którzy opuścili go w tym roku, do tych starszych, już nawet 10-letnich. W tym roku wspólnie bawiło się na nim prawie 50 osób – wraz z rodzicami, rodzeństwem i personelem.

Był stres i lęki o zdrowie

– To są dzieci, które spędziły z nami na prawdę dużo czasu na intensywnej terapii, które były z nami kilkadziesiąt, a nawet i po wyżej stu dni. Razem z ich rodzicami przeżywaliśmy mnóstwo sterów, lęków o ich zdrowie – mówi Olga Wojnarowicz, lekarz rezydent z oddziału neonatologii.

Jak mówi – rodzice na co dzień widzą jak dzieci się rozwijają, jak stają na nogi, jak walczą o swoje zdrowie.

– A my możemy tego doświadczyć tylko raz w roku, gdy spotykamy się na balu. Dlatego dla nas jest to okazja to tego, by rodzice podzielili się z nami swoim szczęściem – mówi z uśmiechem.

Zdjęcia: Ewelina Flis

Każdy wcześniaczek jest wyjątkowy

Lekarka wspomina, że dla personelu każdy wcześniaczek jest wyjątkowy. Dlatego cały oddział balem wcześniaka żyje już długo przed jego przygotowaniami.

– Ja żyję tym pół roku. Nie mogę się doczekać, że będziemy się wszyscy widzieć. Dla mnie Dzień Wcześniaka, jest sensem tej pracy. My walczymy o życie i zdrowie dzieci, staramy się dla nich jak najlepiej. W pewnym czasie nasze starania przynoszą skutek i one są na tyle dojrzałe, że mogą pójść do domu z rodzicami i tracimy z nimi kontakt – wyjaśnia.

Ten bal jest wyjątkowy

Jak dodaje, niektóre dzieci często wracają do poradni neonatologicznej na kontrole. Wiele z nich co roku na swoje urodziny przynosi personelowi ciasto czy wpada z rodzicami w odwiedziny.

– Ale wielu z nich nie mieszka blisko Rzeszowa i często nie wiemy co się dzieje z naszymi pacjentami. Dlatego bal na którym zbieramy się wszyscy razem jest dla nas wyjątkowy – mówi.

Walka o ich życie miała sens

Doktor Wojnarowicz wspomina, że jak była studentką, to jedna z lekarek powiedziała prawdziwe, ale dla niej przykre słowa: „Neonatologiczny sukces, to przyszły problem pediatrii”. Bo wcześniak bardzo długo będzie potrzebował wsparcia i borykał się z problemami wynikającymi z wcześniactwa.

– Dlatego możliwość zobaczenia, że te dzieci biegają po sali, bawią się czy przytulają, jest niezwykle ważne. Widzimy, że nasze działanie – walka o ich życie miała sens, że to było skuteczne – podkreśla lekarka.

Czerpią siłę z widoku rodziców i dzieci

Jak dodaje cały personel oddziału czerpie siłę z widoku rodziców, którzy dziękują i uśmiechają się na ich widok.

– A często musieliśmy im przekazywać ciężkie i trudne wiadomości. Nie zawsze mogliśmy ich pocieszyć, obiecać, że wszystko będzie dobrze. Teraz oni się cieszą że nas widzą. Pobyt u nas nie kojarzy im się z traumą. Rodzice nam zaufali, potrafili nam zawierzyć swój największy skarb. Cieszymy się, że wracają co roku by wypić z nami kawę i porozmawiać. To coś niesamowitego, dlatego te bale są dla nas bardzo ważne – mówi.

(red)

Czytaj więcej:

Od 0 punktów w skali Apgar. Mamy mówią o narodzinach wcześniaków

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *