Radni przyjęli miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, który ma ochronić przed wyburzeniem Pomnik Walk Rewolucyjnych. W trakcie sesji nie obyło się jednak bez skandalu. Straż Miejska bezskutecznie próbowała wręczyć wezwanie na komendę obecnemu właścicielowi pomnika.
Po wieloletnich negocjacjach i próbie odzyskania Pomnika Walk Rewolucyjnych od właścicieli czyli zakonu o. Bernardynów, miasto postanowiło w końcu wkroczyć na „wojenną ścieżkę”. Stało się to po tym, jak zakonnicy zdecydowali się przekazać teren wraz z pomnikiem Stowarzyszeniu Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia.
Nie sprzątają, nie remontują tylko protestują
Stowarzyszenie nigdy nie ukrywało, że skłania się do tego by wyburzyć monument. Obecnie nie zajmuje się ani jego remontem, ani czyszczeniem terenu, wokół którego nagromadziło się mnóstwo ptasich odchodów i śmieci. Złożyło też odwołanie od decyzji Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, który zdecydował się wpisać monument w rejestr zabytków.
Nowy właściciel skorzystał z możliwości składania uwag i zawnioskował od odstąpienia od procedowania miejscowego planu. Poinformował też prezydenta, że złożył wniosek do konserwatora i stwierdził, że na tym terenie zamierza prowadzić działalność statutową. Dodatkowo zarzucił błędy w informowaniu o planowanej dyskusji publicznej. Jego uwaga nie została uwzględniona.
Chronić, wyremontować i posprzątać
Przyjęty dziś przez radnych miejscowy plan zagospodarowania terenu w okolicy ronda im. Romana Dmowskiego ma na celu przybliżenie miasta do odzyskania pomnika. W studium działka na której stoi pomnik jest zapisany jako teren, w którym znajduje się obiekt stanowiący dobro kultury współczesnej i który powinien być tego powodu objęty ochroną dóbr kultury współczesnej. Miasto liczy też na to, że jego przyjęcie może być podstawą do wywłaszczenia terenu pomnika.
Projekt uchwały w tej sprawie mógł zostać rozpatrzony już miesiąc temu. Na włączenie go do porządku obrad nie zgodzili wtedy się radni Prawa i Sprawiedliwości oraz Klub Razem dla Rzeszowa, którzy dysponują większością w radzie. Tym razem uchwała trafiła do porządku obrad ale jej procedowanie wzbudziło żywą i czasem niekontrolowaną dyskusję.
Prezes chciał w końcu przemówić
O dopuszczenie do dyskusji prezesa Stowarzyszenia Piotra Maruszaka zawnioskował radny Waldemar Kotula. Reszta radnych chciała uniknąć jednak kolejnych dyskusji na ten temat i ostatecznie wiceprzewodniczący rady Andrzej Dec zgodził się tylko na wystąpienia klubowe.
– Procedura, którą przewiduje ustawa jest obszerna i w tym czasie każdy zainteresowany może się wypowiedzieć. Jest nią między innymi uczestnictwo w Komisja Gospodarki Przestrzennej. Pan prezes wczoraj mógł z niej skorzystać – mówił.
Powinien pan go posprzątać
Jako pierwszy w imieniu klubu Rozwój Rzeszowa wypowiadał się radny Robert Walawender, który przypomniał, że w rejonie ronda Dmowskiego znajduje się najbardziej charakterystyczny rzeszowski element architektury.
– Teraz nie chodzi jednak o jego historię, ale o to, że jest potwornie brudny i zaniedbany. Pomnik to wizytówka Rzeszowa, a proszę zobaczyć jak wygląda – mówił.
Jak dodał, cieszy się, że na sesji jest właściciel terenu, bo teraz Straż Miejska będzie mogła dostarczyć mu w końcu wezwanie do stawiennictwa się na komendzie, w sprawie jego posprzątania terenu – którego nie przyjął już kilkukrotnie.
Maruszak zarzucał radnemu kłamstwo i opowiadanie głupot. Wywiązała się więc dyskusja i przekrzykiwania.
– Ja się dziwie, że pan nie odbiera korespondencji – nawet dzisiaj – wskazywał Walawender. – Wszyscy widzą jak wygląda ten teren. Jest pan jego właścicielem. Jak wygląda centrum? Jako właściciel powinien pan go posprzątać, bo się wstydzimy tego terenu – argumentował w imieniu mieszkańców Rzeszowa radny.
Obecny właściciel sobie nie radzi
Wojciech Jaślar z Klubu Koalicji Obywatelskiej dodawał, że posprzątanie terenu wokół pomnika jest priorytetem.
– Temat budzi dużo kontrowersji i byliśmy szczęśliwi, że wojewódzki konserwator zabytków wpisał go w rejestr. Niestety doszło do odwołania i cała procedura została wstrzymana, a obecny właściciel nie radzi sobie z zabezpieczeniem i uporządkowaniem tego terenu – mówił.
Dodawał, że Klub Koalicji Obywatelskiej jest za tym, aby teren z pomnikiem wrócił do miasta. – Nazywany jest rożnie, ale nie chcemy by dodatkowo kojarzył się z tym, co teraz się wokół niego dzieje. Apelujemy o to by uchwalić uchwałę i zabezpieczyć teren oraz pomnik – mówił.
Pomnik stracił pierwotną symbolikę
Elżbieta Niedzielska z Klubu Razem dla Rzeszowa przypomniała, że pomnik stoi w Rzeszowie już 50 lat i stracił swoją pierwotną symbolikę i wymowę, co zostało potwierdzone m.in. badaniami naukowców z Uniwersytetu Rzeszowskiego.
– Nasz klub opowiada się za tym, by pomnik pozostał jako świadectwo żywej historii. Uważamy, że należy zmienić jego wymowę i ukierunkować ją na pamięć ofiar reżimu. Zmienić płyty na te upamiętniające prawdziwych bohaterów walczących o wolną Polskę. Historii nie da się wymazać, ale młodym ludziom należy pokazywać prawdziwy patriotyzm – mówiła.
Dodała że niezbędna jest renowacja i czyszczenie terenu. Jej klub chce też ponownej dyskusji o pomniku i zainicjowania konkursu architektonicznego, który na nowo zagospodarowałby przestrzeń wokół niego.
Pomnik jak przystanek autobusowy?
Krystyna Wróblewska, była posłanka PiS, a obecnie radna, w imieniu klubu przypomniała, że pomnik jest objęty procesem dekomunizacji. Jak zaznaczała – utożsamianie go jako symbolu miasta jest utrwalaniem zamysłu inicjatorów jego budowy i utrwaleniem śladu komunistycznego zniewolenia Polski.
– Czy na prawdę żyją między nami osoby czujące wdzięczność Amii Czerwonej i chwalące Wielką Rewolucję Październikowa? Sądy uliczne wskazują, że jest dla niego pewne poparcie, ale tylko dlatego, że dla wielu był tu od zawsze. Na tej samej zasadzie bronilibyśmy starego dębu czy przystanku autobusowego – argumentowała.
Podkreślała, że rzeszowianom wmawia się, że pomnik nie ma wymowy. – Na jakich wartościach chcemy wychowywać młode pokolenie – na pewno na prawdzie i przestrodze, aby dawny system totalitarny nie wrócił – mówiła.
Ostatecznie radni stosunkiem głosów: 15 za i 7 przeciw przyjęli uchwałę.
Prezes wciąż unika
Na sesji zjawiła się też Straż Miejska, która ponowiła próbę wręczenia wezwania na komendę prezesowi Stowarzyszenia Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia Piotrowi Maruszakowi.
Ten jednak stanowczo odmówił przyjęcia dokumentu. Kazał go sobie wysłać pocztą i wyszedł nie komentując swojej decyzji oraz tego, czy planuje posprzątać teren wokół pomnika.
Przypominamy, że prezes od samego początku unika rozmów z dziennikarzami na ten temat. Nie odpowiada na telefony, maile i sms-y.
paba
Radni przyjęli miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, który ma ochronić przed wyburzeniem Pomnik Walk Rewolucyjnych. W trakcie sesji nie obyło się jednak bez skandalu. Straż Miejska bezskutecznie próbowała wręczyć wezwanie na komendę obecnemu właścicielowi pomnika.
Po wieloletnich negocjacjach i próbie odzyskania Pomnika Walk Rewolucyjnych od właścicieli czyli zakonu o. Bernardynów, miasto postanowiło w końcu wkroczyć na „wojenną ścieżkę”. Stało się to po tym, jak zakonnicy zdecydowali się przekazać teren wraz z pomnikiem Stowarzyszeniu Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia.
Nie sprzątają, nie remontują tylko protestują
Stowarzyszenie nigdy nie ukrywało, że skłania się do tego by wyburzyć monument. Obecnie nie zajmuje się ani jego remontem, ani czyszczeniem terenu, wokół którego nagromadziło się mnóstwo ptasich odchodów i śmieci. Złożyło też odwołanie od decyzji Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, który zdecydował się wpisać monument w rejestr zabytków.
Nowy właściciel skorzystał z możliwości składania uwag i zawnioskował od odstąpienia od procedowania miejscowego planu. Poinformował też prezydenta, że złożył wniosek do konserwatora i stwierdził, że na tym terenie zamierza prowadzić działalność statutową. Dodatkowo zarzucił błędy w informowaniu o planowanej dyskusji publicznej. Jego uwaga nie została uwzględniona.
Chronić, wyremontować i posprzątać
Przyjęty dziś przez radnych miejscowy plan zagospodarowania terenu w okolicy ronda im. Romana Dmowskiego ma na celu przybliżenie miasta do odzyskania pomnika. W studium działka na której stoi pomnik jest zapisany jako teren, w którym znajduje się obiekt stanowiący dobro kultury współczesnej i który powinien być tego powodu objęty ochroną dóbr kultury współczesnej. Miasto liczy też na to, że jego przyjęcie może być podstawą do wywłaszczenia terenu pomnika.
Projekt uchwały w tej sprawie mógł zostać rozpatrzony już miesiąc temu. Na włączenie go do porządku obrad nie zgodzili wtedy się radni Prawa i Sprawiedliwości oraz Klub Razem dla Rzeszowa, którzy dysponują większością w radzie. Tym razem uchwała trafiła do porządku obrad ale jej procedowanie wzbudziło żywą i czasem niekontrolowaną dyskusję.
Prezes chciał w końcu przemówić
O dopuszczenie do dyskusji prezesa Stowarzyszenia Piotra Maruszaka zawnioskował radny Waldemar Kotula. Reszta radnych chciała uniknąć jednak kolejnych dyskusji na ten temat i ostatecznie wiceprzewodniczący rady Andrzej Dec zgodził się tylko na wystąpienia klubowe.
– Procedura, którą przewiduje ustawa jest obszerna i w tym czasie każdy zainteresowany może się wypowiedzieć. Jest nią między innymi uczestnictwo w Komisja Gospodarki Przestrzennej. Pan prezes wczoraj mógł z niej skorzystać – mówił.
Powinien pan go posprzątać
Jako pierwszy w imieniu klubu Rozwój Rzeszowa wypowiadał się radny Robert Walawender, który przypomniał, że w rejonie ronda Dmowskiego znajduje się najbardziej charakterystyczny rzeszowski element architektury.
– Teraz nie chodzi jednak o jego historię, ale o to, że jest potwornie brudny i zaniedbany. Pomnik to wizytówka Rzeszowa, a proszę zobaczyć jak wygląda – mówił.
Jak dodał, cieszy się, że na sesji jest właściciel terenu, bo teraz Straż Miejska będzie mogła dostarczyć mu w końcu wezwanie do stawiennictwa się na komendzie, w sprawie jego posprzątania terenu – którego nie przyjął już kilkukrotnie.
Maruszak zarzucał radnemu kłamstwo i opowiadanie głupot. Wywiązała się więc dyskusja i przekrzykiwania.
– Ja się dziwie, że pan nie odbiera korespondencji – nawet dzisiaj – wskazywał Walawender. – Wszyscy widzą jak wygląda ten teren. Jest pan jego właścicielem. Jak wygląda centrum? Jako właściciel powinien pan go posprzątać, bo się wstydzimy tego terenu – argumentował w imieniu mieszkańców Rzeszowa radny.
Obecny właściciel sobie nie radzi
Wojciech Jaślar z Klubu Koalicji Obywatelskiej dodawał, że posprzątanie terenu wokół pomnika jest priorytetem.
– Temat budzi dużo kontrowersji i byliśmy szczęśliwi, że wojewódzki konserwator zabytków wpisał go w rejestr. Niestety doszło do odwołania i cała procedura została wstrzymana, a obecny właściciel nie radzi sobie z zabezpieczeniem i uporządkowaniem tego terenu – mówił.
Dodawał, że Klub Koalicji Obywatelskiej jest za tym, aby teren z pomnikiem wrócił do miasta. – Nazywany jest rożnie, ale nie chcemy by dodatkowo kojarzył się z tym, co teraz się wokół niego dzieje. Apelujemy o to by uchwalić uchwałę i zabezpieczyć teren oraz pomnik – mówił.
Pomnik stracił pierwotną symbolikę
Elżbieta Niedzielska z Klubu Razem dla Rzeszowa przypomniała, że pomnik stoi w Rzeszowie już 50 lat i stracił swoją pierwotną symbolikę i wymowę, co zostało potwierdzone m.in. badaniami naukowców z Uniwersytetu Rzeszowskiego.
– Nasz klub opowiada się za tym, by pomnik pozostał jako świadectwo żywej historii. Uważamy, że należy zmienić jego wymowę i ukierunkować ją na pamięć ofiar reżimu. Zmienić płyty na te upamiętniające prawdziwych bohaterów walczących o wolną Polskę. Historii nie da się wymazać, ale młodym ludziom należy pokazywać prawdziwy patriotyzm – mówiła.
Dodała że niezbędna jest renowacja i czyszczenie terenu. Jej klub chce też ponownej dyskusji o pomniku i zainicjowania konkursu architektonicznego, który na nowo zagospodarowałby przestrzeń wokół niego.
Pomnik jak przystanek autobusowy?
Krystyna Wróblewska, była posłanka PiS, a obecnie radna, w imieniu klubu przypomniała, że pomnik jest objęty procesem dekomunizacji. Jak zaznaczała – utożsamianie go jako symbolu miasta jest utrwalaniem zamysłu inicjatorów jego budowy i utrwaleniem śladu komunistycznego zniewolenia Polski.
– Czy na prawdę żyją między nami osoby czujące wdzięczność Amii Czerwonej i chwalące Wielką Rewolucję Październikowa? Sądy uliczne wskazują, że jest dla niego pewne poparcie, ale tylko dlatego, że dla wielu był tu od zawsze. Na tej samej zasadzie bronilibyśmy starego dębu czy przystanku autobusowego – argumentowała.
Podkreślała, że rzeszowianom wmawia się, że pomnik nie ma wymowy. – Na jakich wartościach chcemy wychowywać młode pokolenie – na pewno na prawdzie i przestrodze, aby dawny system totalitarny nie wrócił – mówiła.
Ostatecznie radni stosunkiem głosów: 15 za i 7 przeciw przyjęli uchwałę.
Prezes wciąż unika
Na sesji zjawiła się też Straż Miejska, która ponowiła próbę wręczenia wezwania na komendę prezesowi Stowarzyszenia Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia Piotrowi Maruszakowi.
Ten jednak stanowczo odmówił przyjęcia dokumentu. Kazał go sobie wysłać pocztą i wyszedł nie komentując swojej decyzji oraz tego, czy planuje posprzątać teren wokół pomnika.
Przypominamy, że prezes od samego początku unika rozmów z dziennikarzami na ten temat. Nie odpowiada na telefony, maile i sms-y.
paba