33-latek z powiatu niżańskiego zadzwonił na numer alarmowy mi zgłosił pożar. Jak się okazało, wcale nie potrzebował pomocy specjalistycznych służb. Jego tłumaczenie, które usłyszeli policjanci, było zaskakujące.
Zgłoszenie o pożarze
W czwartek przed północą, niżańscy policjanci otrzymali zgłoszenie o pożarze w mieszkaniu. Ich rozmówca dzwoniący na numer alarmowy przekazał, że wyszedł z domu zostawiając na gazie garnek z jedzeniem. Pod jego nieobecność w kuchni rozwinął się pożar.
– Mundurowi natychmiast pojechali pod wskazany w zgłoszeniu adres. Na miejscu, zastali również załogę straży pożarnej oraz… brak jakiegokolwiek zagrożenia pożarem – relacjonuje podkomisarz Katarzyna Pracało, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Nisku.
Nie mógł się dostać do mieszkania
Szybko okazało się, że 33-letni mieszkaniec powiatu niżańskiego, który dokonał zgłoszenia pożaru, znajdował się pod wpływem alkoholu. Na miejscu w rzeczywistości nie było żadnego zagrożenia ogniem, a w rozmowie z policjantami, mężczyzna nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego wezwał pomoc.
Finalnie jego tłumaczenie okazało się kuriozalne. – W końcu przyznał się, że zgubił klucze i nie miał się jak dostać do mieszkania – informuje przedstawicielka niżańskiej policji.
Mandat dla 33-latka
Za bezpodstawne wezwanie służb ratunkowych, 33-latek został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych. Jego kompletnie nieodpowiedzialne zachowanie mogło jednak doprowadzić do tragicznych konsekwencji.
Policjanci przypominają, że numery alarmowe służą do powiadamiania w sytuacjach zagrożenia zdrowia, życia lub mienia. Wywołanie fałszywego alarmu bądź blokownie numeru alarmowego spowodować może niepotrzebne zaangażowanie służb ratowniczych w momencie, gdy inna osoba może faktycznie potrzebować natychmiastowej pomocy.
Czytaj więcej:
Protesty przeciwko masowej imigracji. „Nie chcemy Londynu, Berlina, Paryża w Rzeszowie”
33-latek z powiatu niżańskiego zadzwonił na numer alarmowy mi zgłosił pożar. Jak się okazało, wcale nie potrzebował pomocy specjalistycznych służb. Jego tłumaczenie, które usłyszeli policjanci, było zaskakujące.
Zgłoszenie o pożarze
W czwartek przed północą, niżańscy policjanci otrzymali zgłoszenie o pożarze w mieszkaniu. Ich rozmówca dzwoniący na numer alarmowy przekazał, że wyszedł z domu zostawiając na gazie garnek z jedzeniem. Pod jego nieobecność w kuchni rozwinął się pożar.
– Mundurowi natychmiast pojechali pod wskazany w zgłoszeniu adres. Na miejscu, zastali również załogę straży pożarnej oraz… brak jakiegokolwiek zagrożenia pożarem – relacjonuje podkomisarz Katarzyna Pracało, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Nisku.
Nie mógł się dostać do mieszkania
Szybko okazało się, że 33-letni mieszkaniec powiatu niżańskiego, który dokonał zgłoszenia pożaru, znajdował się pod wpływem alkoholu. Na miejscu w rzeczywistości nie było żadnego zagrożenia ogniem, a w rozmowie z policjantami, mężczyzna nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego wezwał pomoc.
Finalnie jego tłumaczenie okazało się kuriozalne. – W końcu przyznał się, że zgubił klucze i nie miał się jak dostać do mieszkania – informuje przedstawicielka niżańskiej policji.
Mandat dla 33-latka
Za bezpodstawne wezwanie służb ratunkowych, 33-latek został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych. Jego kompletnie nieodpowiedzialne zachowanie mogło jednak doprowadzić do tragicznych konsekwencji.
Policjanci przypominają, że numery alarmowe służą do powiadamiania w sytuacjach zagrożenia zdrowia, życia lub mienia. Wywołanie fałszywego alarmu bądź blokownie numeru alarmowego spowodować może niepotrzebne zaangażowanie służb ratowniczych w momencie, gdy inna osoba może faktycznie potrzebować natychmiastowej pomocy.
Czytaj więcej:
Protesty przeciwko masowej imigracji. „Nie chcemy Londynu, Berlina, Paryża w Rzeszowie”