December 16, 2025
oczyszczalnia ścieków Rzeszów
Zdjęcie: MPWiK Rzeszów

Reklama

MPWiK realizuje historyczną inwestycję wartą blisko 130 mln złotych, która ma zwiększyć przepustowość oczyszczalni ścieków o 25 proc. Czy to wystarczy, biorąc pod uwagę strukturę ścieków i szybki wzrost Rzeszowa? 

Władze miasta mają nadzieję, że inwestycja zapewni bezpieczeństwo sanitarne na lata. Jednak zderzenia danych z dokumentów planistycznych z wynikami badań naukowców z amerykańskiego Instytutu Santa Fe rzuca na tę modernizację dodatkowe światło. Czy w starciu z „super-ściekami” i geometrycznym wzrostem objętości ścieków, 25 proc. więcej mocy przerobowych wystarczy?

Rosną betonowe ściany

Krajobraz przy ulicy Ciepłowniczej zmienia się z dnia na dzień. W miejscu, gdzie jeszcze niedawno rosła trawa, dziś widać głębokie wykopy zabezpieczone stalowymi grodzicami i rosnące mury nowych obiektów hydrotechnicznych. To front walki o sanitarną przyszłość stolicy Podkarpacia.

– Planowane przez nas inwestycje są niezbędne, bo liczba mieszkańców Rzeszowa stale rośnie, a wraz z nią zapotrzebowanie na usługi miejskich wodociągów – tłumaczy Marcin Lewandowski, prezes zarządu MPWiK Rzeszów. Spółka pozyskała gigantyczne dofinansowanie z programu FEnIKS, co pozwoliło rozpocząć prace już w marcu 2025 roku.

Jednak, gdy zajrzymy głębiej w parametry techniczne i trendy światowej urbanistyki, okazuje się, że wyścig z czasem może być bardziej zacięty, niż mogłoby się wydawać.

oczyszczalnie ścieków Rzeszów
Zdjęcie: Urząd Miasta Rzeszowa

25 proc. – mało czy dużo? 

Komunikat miasta brzmi uspokajająco: „wydajność zakładu wzrośnie o 25 procent”. To dużo. Jednak analiza Uchwały Rady Miasta Rzeszowa nr LXXXIII/1798/2023 z lipca 2023 roku (w sprawie wyznaczenia aglomeracji Rzeszów) ujawnia, że miasto startuje z dość trudnej pozycji.

Według wspomnianej uchwały, nominalna przepustowość oczyszczalni wynosiła przed modernizacją 398 tys. RLM (Równoważnej Liczby Mieszkańców). Tymczasem rzeczywiste obciążenie w szczytowych momentach, uwzględniające przemysł, potrafi sięgać nawet 470 tys. RLM. Docelowa wydajność oczyszczalni, po zakończeniu prac w 2027 roku, ma wynieść 497 tys. RLM. Różnica – już na pierwszy rzut oka – wygląda na niewielką. 

Matematyka jest nieubłagana

Jeśli od nowej przepustowości odejmiemy obecne szczyty obciążenia, realny bufor bezpieczeństwa stopnieje do zaledwie około 5-6 proc.

Skąd tak wielkie obciążenie w mieście liczącym ok. 200 tysięcy mieszkańców? Odpowiedź kryje się w specyfice rzeszowskich ścieków. Dokumentacja aglomeracji wskazuje na potężny wpływ tzw. kosubstratów, w tym wywarów gorzelnianych.

To „super-ścieki”. Z danych zawartych w uzasadnieniu do uchwały wynika, że jeden metr sześcienny takiego wywaru generuje ładunek zanieczyszczeń odpowiadający 833 mieszkańcom. Wystarczy niewielki wzrost produkcji w sektorze spożywczym, żeby skonsumować rezerwy, które na papierze wydają się bezpieczne.

oczyszczalnia ścieków Rzeszów
Zdjęcie: Urząd Miasta Rzeszowa

Pułapka „superliniowego” skalowania

Sytuację Rzeszowa tłumaczą też badania zespołu z New York University i Instytutu Santa Fe, które znaleźliśmy w serwisie ScienceDaily. Naukowcy udowodnili istnienie tzw. skalowania superliniowego w miastach. Planowany margines bezpieczeństwa oczyszczalni może okazać się złudny nie tylko z powodu „super-ścieków”.

Na co wskazują amerykańscy naukowcy? Wbrew intuicji, gdy miasto podwaja liczbę mieszkańców, ilość produkowanych zanieczyszczeń i odpadów nie podwaja się – rośnie znacznie szybciej.

Reklama

Nowe osiedla, takie jak Budziwój czy Przybyszówka, generują inny rodzaj „miejskiego metabolizmu”. Nowoczesne budownictwo, bogatsi mieszkańcy, generują większe zużycie wody, detergentów i więcej ścieków w wyniku wzrostu usług towarzyszących. Sprawia to, że każdy nowy mieszkaniec aglomeracji może być bardziej obciążający w obsłudze ścieków niż statystyczny mieszkaniec sprzed dekady. Przynajmniej tak wskazują badania odnoszące się do realiów amerykańskich. 

W tym kontekście budowa nowej infrastruktury w Rzeszowie może być bardziej ucieczką do przodu, aby system nie załamał się pod własnym ciężarem, niż inwestycja „na zapas” .

Inżynieria w walce z żywiołem

Na placu budowy teorii nie widać. Widać beton i stal, które wyglądają krzepiąco i mocno. Mają sprostać tym wyzwaniom.

– Otrzymaliśmy na tę inwestycję największe dofinansowanie w historii rzeszowskiego MPWiK. To dowód uznania dla naszego projektu, ale także zobowiązanie, które teraz realizujemy – podkreśla Mirosław Pięta, kierownik Jednostki Realizującej Projekt.

Kluczowym elementem, który ma chronić Rzeszów przed „zatkaniem” jest potężny zbiornik retencyjny ścieków surowych. Inżynieria Rzeszów SA buduje go za ponad 43 mln złotych.

– Wykonano już umocnienia wykopu grodzicami stalowymi. W trakcie realizacji są wykopy pod zbiornik retencyjny, izolacja przeciwwilgociowa i beton na dnie zbiornika – relacjonują postępy pracownicy MPWiK.

Równolegle MIKO-TECH z Łazisk Górnych wznosi dwa nowe osadniki wtórne. – Powstał wykop oraz betonowe ściany. Płyta denna w jednym osadniku została zabezpieczona izolacją – wylicza Grzegorz Liszcz, inspektor nadzoru. To właśnie te elementy mają pozwolić na zastosowanie nowoczesnych technologii (w tym grawimetrycznej selekcji osadu), które zwiększą wydajność biologiczną zakładu.

Wyścig z czasem do 2027 roku

Modernizacja ma się zakończyć wiosną 2027 roku. Dzięki niej Rzeszów zyska nowoczesną tarczę ochronną przed skutkami presji urbanizacyjnej wyrażonej w metrach sześciennych ścieków. 

Jednak w świetle danych o ściekach przemysłowych i w nawiązaniu do teorii skalowania miast, 130 milionów złotych może okazać się dopiero początkiem wydatków. Jeśli Rzeszów utrzyma swoje dynamiczne tempo rozwoju, rozmowa o dalszej rozbudowie oczyszczalni może powrócić szybciej, niż dobrze zwiąże beton na obecnie wznoszonych osadnikach.

(mob)

Czytaj więcej: 

Burza wokół konkursu na Bibliotekę Nową w Rzeszowie. Prezydent biegłym, SARP chce kontroli

Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.

Postaw kawę za:

oczyszczalnia ścieków Rzeszów
Zdjęcie: MPWiK Rzeszów

Reklama

MPWiK realizuje historyczną inwestycję wartą blisko 130 mln złotych, która ma zwiększyć przepustowość oczyszczalni ścieków o 25 proc. Czy to wystarczy, biorąc pod uwagę strukturę ścieków i szybki wzrost Rzeszowa? 

Władze miasta mają nadzieję, że inwestycja zapewni bezpieczeństwo sanitarne na lata. Jednak zderzenia danych z dokumentów planistycznych z wynikami badań naukowców z amerykańskiego Instytutu Santa Fe rzuca na tę modernizację dodatkowe światło. Czy w starciu z „super-ściekami” i geometrycznym wzrostem objętości ścieków, 25 proc. więcej mocy przerobowych wystarczy?

Rosną betonowe ściany

Krajobraz przy ulicy Ciepłowniczej zmienia się z dnia na dzień. W miejscu, gdzie jeszcze niedawno rosła trawa, dziś widać głębokie wykopy zabezpieczone stalowymi grodzicami i rosnące mury nowych obiektów hydrotechnicznych. To front walki o sanitarną przyszłość stolicy Podkarpacia.

– Planowane przez nas inwestycje są niezbędne, bo liczba mieszkańców Rzeszowa stale rośnie, a wraz z nią zapotrzebowanie na usługi miejskich wodociągów – tłumaczy Marcin Lewandowski, prezes zarządu MPWiK Rzeszów. Spółka pozyskała gigantyczne dofinansowanie z programu FEnIKS, co pozwoliło rozpocząć prace już w marcu 2025 roku.

Jednak, gdy zajrzymy głębiej w parametry techniczne i trendy światowej urbanistyki, okazuje się, że wyścig z czasem może być bardziej zacięty, niż mogłoby się wydawać.

oczyszczalnie ścieków Rzeszów
Zdjęcie: Urząd Miasta Rzeszowa

25 proc. – mało czy dużo? 

Komunikat miasta brzmi uspokajająco: „wydajność zakładu wzrośnie o 25 procent”. To dużo. Jednak analiza Uchwały Rady Miasta Rzeszowa nr LXXXIII/1798/2023 z lipca 2023 roku (w sprawie wyznaczenia aglomeracji Rzeszów) ujawnia, że miasto startuje z dość trudnej pozycji.

Według wspomnianej uchwały, nominalna przepustowość oczyszczalni wynosiła przed modernizacją 398 tys. RLM (Równoważnej Liczby Mieszkańców). Tymczasem rzeczywiste obciążenie w szczytowych momentach, uwzględniające przemysł, potrafi sięgać nawet 470 tys. RLM. Docelowa wydajność oczyszczalni, po zakończeniu prac w 2027 roku, ma wynieść 497 tys. RLM. Różnica – już na pierwszy rzut oka – wygląda na niewielką. 

Matematyka jest nieubłagana

Jeśli od nowej przepustowości odejmiemy obecne szczyty obciążenia, realny bufor bezpieczeństwa stopnieje do zaledwie około 5-6 proc.

Skąd tak wielkie obciążenie w mieście liczącym ok. 200 tysięcy mieszkańców? Odpowiedź kryje się w specyfice rzeszowskich ścieków. Dokumentacja aglomeracji wskazuje na potężny wpływ tzw. kosubstratów, w tym wywarów gorzelnianych.

To „super-ścieki”. Z danych zawartych w uzasadnieniu do uchwały wynika, że jeden metr sześcienny takiego wywaru generuje ładunek zanieczyszczeń odpowiadający 833 mieszkańcom. Wystarczy niewielki wzrost produkcji w sektorze spożywczym, żeby skonsumować rezerwy, które na papierze wydają się bezpieczne.

oczyszczalnia ścieków Rzeszów
Zdjęcie: Urząd Miasta Rzeszowa

Pułapka „superliniowego” skalowania

Sytuację Rzeszowa tłumaczą też badania zespołu z New York University i Instytutu Santa Fe, które znaleźliśmy w serwisie ScienceDaily. Naukowcy udowodnili istnienie tzw. skalowania superliniowego w miastach. Planowany margines bezpieczeństwa oczyszczalni może okazać się złudny nie tylko z powodu „super-ścieków”.

Na co wskazują amerykańscy naukowcy? Wbrew intuicji, gdy miasto podwaja liczbę mieszkańców, ilość produkowanych zanieczyszczeń i odpadów nie podwaja się – rośnie znacznie szybciej.

Reklama

Nowe osiedla, takie jak Budziwój czy Przybyszówka, generują inny rodzaj „miejskiego metabolizmu”. Nowoczesne budownictwo, bogatsi mieszkańcy, generują większe zużycie wody, detergentów i więcej ścieków w wyniku wzrostu usług towarzyszących. Sprawia to, że każdy nowy mieszkaniec aglomeracji może być bardziej obciążający w obsłudze ścieków niż statystyczny mieszkaniec sprzed dekady. Przynajmniej tak wskazują badania odnoszące się do realiów amerykańskich. 

W tym kontekście budowa nowej infrastruktury w Rzeszowie może być bardziej ucieczką do przodu, aby system nie załamał się pod własnym ciężarem, niż inwestycja „na zapas” .

Inżynieria w walce z żywiołem

Na placu budowy teorii nie widać. Widać beton i stal, które wyglądają krzepiąco i mocno. Mają sprostać tym wyzwaniom.

– Otrzymaliśmy na tę inwestycję największe dofinansowanie w historii rzeszowskiego MPWiK. To dowód uznania dla naszego projektu, ale także zobowiązanie, które teraz realizujemy – podkreśla Mirosław Pięta, kierownik Jednostki Realizującej Projekt.

Kluczowym elementem, który ma chronić Rzeszów przed „zatkaniem” jest potężny zbiornik retencyjny ścieków surowych. Inżynieria Rzeszów SA buduje go za ponad 43 mln złotych.

– Wykonano już umocnienia wykopu grodzicami stalowymi. W trakcie realizacji są wykopy pod zbiornik retencyjny, izolacja przeciwwilgociowa i beton na dnie zbiornika – relacjonują postępy pracownicy MPWiK.

Równolegle MIKO-TECH z Łazisk Górnych wznosi dwa nowe osadniki wtórne. – Powstał wykop oraz betonowe ściany. Płyta denna w jednym osadniku została zabezpieczona izolacją – wylicza Grzegorz Liszcz, inspektor nadzoru. To właśnie te elementy mają pozwolić na zastosowanie nowoczesnych technologii (w tym grawimetrycznej selekcji osadu), które zwiększą wydajność biologiczną zakładu.

Wyścig z czasem do 2027 roku

Modernizacja ma się zakończyć wiosną 2027 roku. Dzięki niej Rzeszów zyska nowoczesną tarczę ochronną przed skutkami presji urbanizacyjnej wyrażonej w metrach sześciennych ścieków. 

Jednak w świetle danych o ściekach przemysłowych i w nawiązaniu do teorii skalowania miast, 130 milionów złotych może okazać się dopiero początkiem wydatków. Jeśli Rzeszów utrzyma swoje dynamiczne tempo rozwoju, rozmowa o dalszej rozbudowie oczyszczalni może powrócić szybciej, niż dobrze zwiąże beton na obecnie wznoszonych osadnikach.

(mob)

Czytaj więcej: 

Burza wokół konkursu na Bibliotekę Nową w Rzeszowie. Prezydent biegłym, SARP chce kontroli

Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.

Postaw kawę za:

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *