Vissavi, marka, która wyrosła w stolicy Podkarpacia i w 2019 roku z pompą otwierała nowoczesną siedzibę w strefie Dworzysko, ogłosiła zamknięcie sieci sklepów stacjonarnych.
Firma, która przez ćwierć wieku ubierała rzeszowianki, przegrała nierówną walkę z kosztami utrzymania sklepów stacjonarnych i azjatycką konkurencją.
Rzeszowskie “american dream”
Historia Vissavi to klasyczny przykład rzeszowskiego “american dream”, który zderzył się z brutalną rzeczywistością po-pandemiczną.
Firma, która zaczynała w 2001 roku, a trzy lata później stworzyła własną markę odzieżową, stała się jednym z bardziej rozpoznawalnych brandów wywodzących się z Podkarpacia.
Jeszcze kilka lat temu marka była na fali wznoszącej. W 2019 roku firma otworzyła imponującą, nowoczesną siedzibę projektowo-logistyczną na terenie Parku Naukowo-Technologicznego „Rzeszów-Dworzysko” przy ulicy Technologicznej. Obiekt o powierzchni blisko 2 000 m² mieścił pracownię projektową, studio fotograficzne i magazyn.
Vissavi zatrudniała kilkadziesiąt osób. Jej rozwój napędzał lokalną gospodarkę, dając pracę w samej firmie, ale też w okolicznych zakładach podwykonawczych.

Kilka czynników
Decyzja o likwidacji sklepów stacjonarnych jest podyktowana rachunkiem ekonomicznym. Właścicielki marki w emocjonalnym wpisie tłumaczą, że prowadzenie biznesu odzieżowego w obecnych realiach stało się niemożliwe.
„Od czasu covidu prowadzenie biznesu odzieżowego stało się wielkim wyzwaniem. Dwa lata ograniczeń (…), potem wojna, wzrost kosztów energii, produkcji, pracy, podatków i czynszów” – czytamy w oświadczeniu firmy.
Firma tłumaczy, że ceny ubrań musiały pokrywać rosnące dwukrotnie koszty produkcji w Polsce, ale też koszty funkcjonowania sklepów stacjonarnych. Marka ma w tej chwili 7 punktów w Krakowie, Rzeszowie, Warszawie i Zielonej Górze.
Dodatkowym ciosem okazała się konkurencja ze strony chińskich portali sprzedażowych oraz dużych koncernów sieciowych. Firma zauważyła również zmianę w zachowaniach klientek, które z powodu obaw o budżet domowy kupują rzadziej i bardziej zachowawczo, szukając ubrań uniwersalnych zamiast kilku kreacji na różne okazje.
Co dalej ze sklepami w Rzeszowie?
Vissavi posiada swoje salony w najważniejszych punktach handlowych miasta m.in. w Galerii Rzeszów czy Plazie. Te punkty stacjonarne pozostaną czynne jeszcze przez kilka miesięcy, przekształcając się w outlety marki, gdzie będzie można kupić końcówki kolekcji.
Dla wiernych klientek z Rzeszowa pozostaje jeszcze jedna opcja. Firma zaprasza do swojego magazynu przy ul. Technologicznej 46 (Dworzysko), gdzie w godzinach 8:00–15:00 można “wyszperać modowe perełki”. Docelowo jednak sprzedaż ma zostać przeniesiona w całości do Internetu.

Rzeszowianki żegnają markę
W sieci zawrzało. Klientki z sentymentem wspominają, że to w Vissavi kupowały kreacje na studniówki, wesela i ważne uroczystości.
– Ogromnie żal, ale też gratulacje za tyle lat świetnej pracy. Marzę, żeby moje córki mogły swobodnie kupować uszyte, a nie tylko zaprojektowane w Polsce ubrania – napisała pani Aleksandra, jedna z klientek.
– Wielka szkoda, choć przyznam, że cena sukienki 400 zł to szok. Budżet polskich kobiet tego nie wytrzymał – zauważa z kolei pani Anna.
Właścicielki marki zapowiadają wyprzedaże sięgające 80%, aby “zdrowo zamknąć sprzedaż stacjonarną” i zwolnić magazyny w Dworzysku. Zamknięcie salonów Vissavi to kolejny sygnał, że polski przemysł odzieżowy, nawet ten z silnym, lokalnym zapleczem, przechodzi w stan głębokiej defensywy.
(mob)
Czytaj więcej:
Przy Parku Sybiraków powstanie akademik? Deweloper złożył wniosek o budowę
Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.
Postaw kawę za:
Vissavi, marka, która wyrosła w stolicy Podkarpacia i w 2019 roku z pompą otwierała nowoczesną siedzibę w strefie Dworzysko, ogłosiła zamknięcie sieci sklepów stacjonarnych.
Firma, która przez ćwierć wieku ubierała rzeszowianki, przegrała nierówną walkę z kosztami utrzymania sklepów stacjonarnych i azjatycką konkurencją.
Rzeszowskie “american dream”
Historia Vissavi to klasyczny przykład rzeszowskiego “american dream”, który zderzył się z brutalną rzeczywistością po-pandemiczną.
Firma, która zaczynała w 2001 roku, a trzy lata później stworzyła własną markę odzieżową, stała się jednym z bardziej rozpoznawalnych brandów wywodzących się z Podkarpacia.
Jeszcze kilka lat temu marka była na fali wznoszącej. W 2019 roku firma otworzyła imponującą, nowoczesną siedzibę projektowo-logistyczną na terenie Parku Naukowo-Technologicznego „Rzeszów-Dworzysko” przy ulicy Technologicznej. Obiekt o powierzchni blisko 2 000 m² mieścił pracownię projektową, studio fotograficzne i magazyn.
Vissavi zatrudniała kilkadziesiąt osób. Jej rozwój napędzał lokalną gospodarkę, dając pracę w samej firmie, ale też w okolicznych zakładach podwykonawczych.

Kilka czynników
Decyzja o likwidacji sklepów stacjonarnych jest podyktowana rachunkiem ekonomicznym. Właścicielki marki w emocjonalnym wpisie tłumaczą, że prowadzenie biznesu odzieżowego w obecnych realiach stało się niemożliwe.
„Od czasu covidu prowadzenie biznesu odzieżowego stało się wielkim wyzwaniem. Dwa lata ograniczeń (…), potem wojna, wzrost kosztów energii, produkcji, pracy, podatków i czynszów” – czytamy w oświadczeniu firmy.
Firma tłumaczy, że ceny ubrań musiały pokrywać rosnące dwukrotnie koszty produkcji w Polsce, ale też koszty funkcjonowania sklepów stacjonarnych. Marka ma w tej chwili 7 punktów w Krakowie, Rzeszowie, Warszawie i Zielonej Górze.
Dodatkowym ciosem okazała się konkurencja ze strony chińskich portali sprzedażowych oraz dużych koncernów sieciowych. Firma zauważyła również zmianę w zachowaniach klientek, które z powodu obaw o budżet domowy kupują rzadziej i bardziej zachowawczo, szukając ubrań uniwersalnych zamiast kilku kreacji na różne okazje.
Co dalej ze sklepami w Rzeszowie?
Vissavi posiada swoje salony w najważniejszych punktach handlowych miasta m.in. w Galerii Rzeszów czy Plazie. Te punkty stacjonarne pozostaną czynne jeszcze przez kilka miesięcy, przekształcając się w outlety marki, gdzie będzie można kupić końcówki kolekcji.
Dla wiernych klientek z Rzeszowa pozostaje jeszcze jedna opcja. Firma zaprasza do swojego magazynu przy ul. Technologicznej 46 (Dworzysko), gdzie w godzinach 8:00–15:00 można “wyszperać modowe perełki”. Docelowo jednak sprzedaż ma zostać przeniesiona w całości do Internetu.

Rzeszowianki żegnają markę
W sieci zawrzało. Klientki z sentymentem wspominają, że to w Vissavi kupowały kreacje na studniówki, wesela i ważne uroczystości.
– Ogromnie żal, ale też gratulacje za tyle lat świetnej pracy. Marzę, żeby moje córki mogły swobodnie kupować uszyte, a nie tylko zaprojektowane w Polsce ubrania – napisała pani Aleksandra, jedna z klientek.
– Wielka szkoda, choć przyznam, że cena sukienki 400 zł to szok. Budżet polskich kobiet tego nie wytrzymał – zauważa z kolei pani Anna.
Właścicielki marki zapowiadają wyprzedaże sięgające 80%, aby “zdrowo zamknąć sprzedaż stacjonarną” i zwolnić magazyny w Dworzysku. Zamknięcie salonów Vissavi to kolejny sygnał, że polski przemysł odzieżowy, nawet ten z silnym, lokalnym zapleczem, przechodzi w stan głębokiej defensywy.
(mob)
Czytaj więcej:
Przy Parku Sybiraków powstanie akademik? Deweloper złożył wniosek o budowę
Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.
