Miłośnicy architektury i historii Rzeszowa spotkali się na Psiarnisku. Wyjątkowy spacer architektoniczny „Socmodernistyczny fenomen – spacer po osiedlu przy ul. Pułaskiego”, pozwolił odkryć niezwykłe oblicze znajdującego się w centrum miasta osiedla.
Spotkanie na Psiarnisku
Uczestnicy spaceru spotkali się na Psiarnisku – miejscu w którym kiedyś hodowano zamkowe psy. Dla wielu z obecnych ta nazwa nie stanowiła jednak zagadki. Obecnie jest to miejsce przed sceną plenerową w Parku Jedności Polonii z Macierzą. Trzeba przyznać, że frekwencja na spacerze była znakomita, a sporą część osób stanowili mieszkańcy osiedla.
Spacer poprowadzi Paweł Kraus, historyk sztuki i krytyk architektury, znany z projektów popularyzatorskich i edukacyjnych dotyczących architektury XX i XXI wieku oraz wzornictwa. To on jest pomysłodawcą i kuratorem m.in. „Rzeszowskiego Szlaku Modernizmu” i „Wzoru Podkarpackiego”.
Na planie Wiedemanna
Jak mówił przewodnik – park wpisany jest w znany Rzeszowianom plan Wiedemanna z 1762 roku. Jednak dopiero pod koniec XIX w., kiedy wybudowano stację Staroniwa i linię kolejową z Rzeszowa do Jasła, zaczęto w okolicy wznosić domy.
– Do II wojny światowej na tym terenie znajdowało się gospodarstwo rolne należące do kościoła farnego. Podczas wojny Niemcy projektowali w tym miejscu teren wypoczynkowy dla żołnierzy wracających z frontu po wojnie, który biegł wzdłuż ul. Moniuszki – mówił Paweł Kraus.
Sam park zaprojektował Bogusław Ryczek – plastyk z Miastoprojektu Rzeszowskiego. W latach 60., kiedy powstawał układ komunikacyjny Rzeszowa, istniejący park został jednak okrojony. Wtedy zaplanowano, że powstanie on między byłą al. 22 Lipca a obecną al. Cieplińskiego, a budowanym WOSiR (obecnie ROSIR).
– Miał to być pierwszy po II wojnie światowej zespół terenów zielonych o tak dużej skali w województwie – wyjaśniał przewodnik.
Obecnie spacerujemy po parku zaprojektowanym przez architekta Władysława Henninga. Powstał on w latach 1969-1972. Jego główną atrakcją była nieistniejąca już żelbetowa fontanna, której każdy z kręgów był podświetlony lampami neonowymi. W parku zaprojektowano też rosarium, niestety z czasem znajdujące się tam róże zostały rozkradzione.
Dlaczego obiekty ROSiR-u zmieniły polską architekturę XX w.?
Ja mówił Paweł Kraus powodów dla których wznoszono obiekty sportowe było kilka. Chodziło m.in. o wypoczynek i rozrywkę dla mieszkańców oraz o prestiż władz. Dodatkowo budowa kolejnych obiektów, świadczyła o randze miasta wojewódzkiego.
Zaczęto więc organizować konkursy architektoniczne. Ten na zaprojektowanie basenów i hali sportowej zdobył zespół Andrzeja Martensa, Adolfa Kosiby, Andrzeja Kopacza i Stanisława Kuśa z Biura Studiów i Projektów Typowych Budownictwa Przemysłowego w Warszawie – „Bistyp”.
Zaplanowano, że hala sportowa ma mieć 800 miejsc i będzie usytuowana na planie kwadratu o boku 36 m. Wejście ma kształt trzech łupin z pochyłymi słupami. Wtedy była to bardzo nowatorska koncepcja konstrukcyjna – tzw. konstrukcja sprężona wisząca, w której beton miał mieć zaledwie grubość – 5 cm. Ciekawostką jest to, że podczas napinania lin jedna pękła i wylądowała w pobliżu torów kolejowych.
Na obiekcie powstała też kryta pływalnia o długości 25 m, a budowę hali zakończono w 1963 roku.
Otwarte baseny, wzbogacone o korty tenisowe zaprojektował Andrzej Martens. Ich budowa trwałą od 1959 roku do połowy lat 70.
Słynny rzeszowski architekt
Warto też wspomnieć o Stanisławie Kusiu (1925 – 2020), ten absolwent Politechniki Warszawskiej i rektor Politechniki Rzeszowskiej, zaprojektował wiele obiektów, które obecnie są perełkami miasta.
Pracował w Biurze Studiów i Projektów Typowych Budownictwa Przemysłowego „Bistyp” w Warszawie i był jednym z założycieli polskiej szkoły projektowania konstrukcji budowlanych, nazywanej „szkołą Zalewskiego” bądź „szkołą Bistypu”. Spod ich rąk wyszły takie projekty jak m.in. katowicki Spodek, nieistniejący już warszawski „Supersam” i dworzec w Katowicach. W Rzeszowie jest twórcą m.in. Hali Targowej.
Miasto ma być dla mieszkańców
Jak mówił przewodnik osiedle Pułaskiego należy do tzw. koncepcji jednostki sąsiedzkiej Clarence’a Arthura Perry’ego (1923). To miejsce wydzielone w tkance miasta, izolowane od ruchu samochodowego z zabudową mieszkaniową (dla około 1000 osób) i z pełnym zakresem usług.
Tu zakładano m.in. eliminację ruchu samochodowego (co ciekawe już sto lat temu architekci zauważyli, że jest zbyt wzmożony) i podporządkowanie przestrzeni ruchowi pieszemu, tworzenie placów zabaw, budowę domów kultury, sklepów, szkół i przedszkoli.
Osiedle Pułaskiego miało funkcjonować w myśl zasady: „Pierwszym zadaniem urbanistyki jest zaspokojenie podstawowych potrzeb ludzkich – mieszkać, pracować, wypoczywać, poruszać się”.
Miasto powinno być tak zorganizowane, aby zapewnić mieszkańcom minimum egzystencji: dobrze doświetlone mieszkania, pracę i łatwy do niej dojazd, tereny zielone do wypoczynku i wygodne połączenia komunikacyjne.
Zdjęcia: Paulina Bajda Rzeszow NewsWpływ miał przemysł
Wpływ na układ tego osiedla miały m.in. PZL przy Hetmańskiej i Dąbrowskiego oraz socrealistyczna architektura mieszkaniowa – ul. Dąbrowskiego wzorowana na Nowej Hucie. Osiedle oddano do użytku w 1975 roku. Zespół mieszkaniowy składał się z 3 bloków, spójnej kompozycji urbanistyczno-architektonicznej, gdzie forma wyraża funkcję. Bloki postawiono na słupach z prześwitami w parterach czyli na podstawie pięciu zasad architektury nowoczesnej Le Corbusiera.
Osiedle zaplanowano dla 3000 mieszkańców. Układ bloków miał gwarantować optymalne wykorzystanie działki. Bloki miały być wysokie na 11 pięter, po to, by można było zainstalować w nich windę. Najwyższa kondygnacja była połączona i można było z niej korzystać w razie awarii windy.
Metraż mieszkań na osiedlu jest zróżnicowany, od jednopokojowego (19,6 m²) do pięciopokojowego (66,4 m²). Na ostatniej kondygnacji znalazły się też komórki lokatorskie, pralnie i pracownie dla artystów.
Na osiedlu znalazł się też pawilon handlowo-usługowy, przedszkole i szkoła.
Największa spółdzielnia mieszkaniowa w Polsce
Co ciekawe, Rzeszowska Spółdzielnia Mieszkaniowa, która zarządzała osiedlem Pułaskiego, była największa wspólnotą mieszkańców w Polsce południowo-wschodniej w latach 60. i 70.
Rozmowa z przewodnikiem wywołała wiele wspomnień wśród mieszkańców. Jak się okazało w spacerze uczestniczyło sporo osób, które na Pułaskiego mieszkają od samego początku. Wielu z nich wspominało, że na osiedlu „zaliczyli” wszystko – przedszkole, szkołę, dom kultury i stamtąd poszli w świat.
Teraz są zaniepokojeni pomysłem budowy estakady, która zburzy nie tylko ład architektoniczny tego miejsca ale i spokój mieszkańców.
Spacer zorganizowano dzięki współpracy Galerii Fotografii Miasta Rzeszowa, Strefy Działań Miejskich i Stowarzyszenia Centrum Rzeszowa. Uczestniczył w nim również wiceprezydent Rzeszowa Grzegorz Wrona.
(Red)
Miłośnicy architektury i historii Rzeszowa spotkali się na Psiarnisku. Wyjątkowy spacer architektoniczny „Socmodernistyczny fenomen – spacer po osiedlu przy ul. Pułaskiego”, pozwolił odkryć niezwykłe oblicze znajdującego się w centrum miasta osiedla.
Spotkanie na Psiarnisku
Uczestnicy spaceru spotkali się na Psiarnisku – miejscu w którym kiedyś hodowano zamkowe psy. Dla wielu z obecnych ta nazwa nie stanowiła jednak zagadki. Obecnie jest to miejsce przed sceną plenerową w Parku Jedności Polonii z Macierzą. Trzeba przyznać, że frekwencja na spacerze była znakomita, a sporą część osób stanowili mieszkańcy osiedla.
Spacer poprowadzi Paweł Kraus, historyk sztuki i krytyk architektury, znany z projektów popularyzatorskich i edukacyjnych dotyczących architektury XX i XXI wieku oraz wzornictwa. To on jest pomysłodawcą i kuratorem m.in. „Rzeszowskiego Szlaku Modernizmu” i „Wzoru Podkarpackiego”.
Na planie Wiedemanna
Jak mówił przewodnik – park wpisany jest w znany Rzeszowianom plan Wiedemanna z 1762 roku. Jednak dopiero pod koniec XIX w., kiedy wybudowano stację Staroniwa i linię kolejową z Rzeszowa do Jasła, zaczęto w okolicy wznosić domy.
– Do II wojny światowej na tym terenie znajdowało się gospodarstwo rolne należące do kościoła farnego. Podczas wojny Niemcy projektowali w tym miejscu teren wypoczynkowy dla żołnierzy wracających z frontu po wojnie, który biegł wzdłuż ul. Moniuszki – mówił Paweł Kraus.
Sam park zaprojektował Bogusław Ryczek – plastyk z Miastoprojektu Rzeszowskiego. W latach 60., kiedy powstawał układ komunikacyjny Rzeszowa, istniejący park został jednak okrojony. Wtedy zaplanowano, że powstanie on między byłą al. 22 Lipca a obecną al. Cieplińskiego, a budowanym WOSiR (obecnie ROSIR).
– Miał to być pierwszy po II wojnie światowej zespół terenów zielonych o tak dużej skali w województwie – wyjaśniał przewodnik.
Obecnie spacerujemy po parku zaprojektowanym przez architekta Władysława Henninga. Powstał on w latach 1969-1972. Jego główną atrakcją była nieistniejąca już żelbetowa fontanna, której każdy z kręgów był podświetlony lampami neonowymi. W parku zaprojektowano też rosarium, niestety z czasem znajdujące się tam róże zostały rozkradzione.
Dlaczego obiekty ROSiR-u zmieniły polską architekturę XX w.?
Ja mówił Paweł Kraus powodów dla których wznoszono obiekty sportowe było kilka. Chodziło m.in. o wypoczynek i rozrywkę dla mieszkańców oraz o prestiż władz. Dodatkowo budowa kolejnych obiektów, świadczyła o randze miasta wojewódzkiego.
Zaczęto więc organizować konkursy architektoniczne. Ten na zaprojektowanie basenów i hali sportowej zdobył zespół Andrzeja Martensa, Adolfa Kosiby, Andrzeja Kopacza i Stanisława Kuśa z Biura Studiów i Projektów Typowych Budownictwa Przemysłowego w Warszawie – „Bistyp”.
Zaplanowano, że hala sportowa ma mieć 800 miejsc i będzie usytuowana na planie kwadratu o boku 36 m. Wejście ma kształt trzech łupin z pochyłymi słupami. Wtedy była to bardzo nowatorska koncepcja konstrukcyjna – tzw. konstrukcja sprężona wisząca, w której beton miał mieć zaledwie grubość – 5 cm. Ciekawostką jest to, że podczas napinania lin jedna pękła i wylądowała w pobliżu torów kolejowych.
Na obiekcie powstała też kryta pływalnia o długości 25 m, a budowę hali zakończono w 1963 roku.
Otwarte baseny, wzbogacone o korty tenisowe zaprojektował Andrzej Martens. Ich budowa trwałą od 1959 roku do połowy lat 70.
Słynny rzeszowski architekt
Warto też wspomnieć o Stanisławie Kusiu (1925 – 2020), ten absolwent Politechniki Warszawskiej i rektor Politechniki Rzeszowskiej, zaprojektował wiele obiektów, które obecnie są perełkami miasta.
Pracował w Biurze Studiów i Projektów Typowych Budownictwa Przemysłowego „Bistyp” w Warszawie i był jednym z założycieli polskiej szkoły projektowania konstrukcji budowlanych, nazywanej „szkołą Zalewskiego” bądź „szkołą Bistypu”. Spod ich rąk wyszły takie projekty jak m.in. katowicki Spodek, nieistniejący już warszawski „Supersam” i dworzec w Katowicach. W Rzeszowie jest twórcą m.in. Hali Targowej.
Miasto ma być dla mieszkańców
Jak mówił przewodnik osiedle Pułaskiego należy do tzw. koncepcji jednostki sąsiedzkiej Clarence’a Arthura Perry’ego (1923). To miejsce wydzielone w tkance miasta, izolowane od ruchu samochodowego z zabudową mieszkaniową (dla około 1000 osób) i z pełnym zakresem usług.
Tu zakładano m.in. eliminację ruchu samochodowego (co ciekawe już sto lat temu architekci zauważyli, że jest zbyt wzmożony) i podporządkowanie przestrzeni ruchowi pieszemu, tworzenie placów zabaw, budowę domów kultury, sklepów, szkół i przedszkoli.
Osiedle Pułaskiego miało funkcjonować w myśl zasady: „Pierwszym zadaniem urbanistyki jest zaspokojenie podstawowych potrzeb ludzkich – mieszkać, pracować, wypoczywać, poruszać się”.
Miasto powinno być tak zorganizowane, aby zapewnić mieszkańcom minimum egzystencji: dobrze doświetlone mieszkania, pracę i łatwy do niej dojazd, tereny zielone do wypoczynku i wygodne połączenia komunikacyjne.
Zdjęcia: Paulina Bajda Rzeszow News
Wpływ miał przemysł
Wpływ na układ tego osiedla miały m.in. PZL przy Hetmańskiej i Dąbrowskiego oraz socrealistyczna architektura mieszkaniowa – ul. Dąbrowskiego wzorowana na Nowej Hucie. Osiedle oddano do użytku w 1975 roku. Zespół mieszkaniowy składał się z 3 bloków, spójnej kompozycji urbanistyczno-architektonicznej, gdzie forma wyraża funkcję. Bloki postawiono na słupach z prześwitami w parterach czyli na podstawie pięciu zasad architektury nowoczesnej Le Corbusiera.
Osiedle zaplanowano dla 3000 mieszkańców. Układ bloków miał gwarantować optymalne wykorzystanie działki. Bloki miały być wysokie na 11 pięter, po to, by można było zainstalować w nich windę. Najwyższa kondygnacja była połączona i można było z niej korzystać w razie awarii windy.
Metraż mieszkań na osiedlu jest zróżnicowany, od jednopokojowego (19,6 m²) do pięciopokojowego (66,4 m²). Na ostatniej kondygnacji znalazły się też komórki lokatorskie, pralnie i pracownie dla artystów.
Na osiedlu znalazł się też pawilon handlowo-usługowy, przedszkole i szkoła.
Największa spółdzielnia mieszkaniowa w Polsce
Co ciekawe, Rzeszowska Spółdzielnia Mieszkaniowa, która zarządzała osiedlem Pułaskiego, była największa wspólnotą mieszkańców w Polsce południowo-wschodniej w latach 60. i 70.
Rozmowa z przewodnikiem wywołała wiele wspomnień wśród mieszkańców. Jak się okazało w spacerze uczestniczyło sporo osób, które na Pułaskiego mieszkają od samego początku. Wielu z nich wspominało, że na osiedlu „zaliczyli” wszystko – przedszkole, szkołę, dom kultury i stamtąd poszli w świat.
Teraz są zaniepokojeni pomysłem budowy estakady, która zburzy nie tylko ład architektoniczny tego miejsca ale i spokój mieszkańców.
Spacer zorganizowano dzięki współpracy Galerii Fotografii Miasta Rzeszowa, Strefy Działań Miejskich i Stowarzyszenia Centrum Rzeszowa. Uczestniczył w nim również wiceprezydent Rzeszowa Grzegorz Wrona.
(Red)