44-letni Mariusz D., skazany w Przemyślu na długoletnie więzienie za usiłowanie zabójstwa byłej partnerki i jej ojca, już wcześniej był karany m.in. za… zabójstwo. Mężczyzna zabarykadował ofiary w mieszkaniu i podpalił kamienicę.
Sprawca był już wcześniej karany… za zabójstwo
Jak poinformowała rzeczniczka przemyskiego sądu sędzia Małgorzata Reizer, mężczyzna został uznany także winnym znęcania się nad swoją partnerką Elżbietą M., z którą był w nieformalnym związku oraz o wybicie szyby w witrynie cukierni w Przemyślu. Przestępstw tych sprawca dopuścił się w warunkach recydywy. Mariusz D. był już bowiem wcześniej karany m.in. za zabójstwo.
Sąd uznał go winnym wszystkich zarzucanych mu czynów i skazał go nieprawomocnie na karę łączną 23 lat więzienia.
Jak wyjaśniła sędzia Reizer, kodeks karny za najpoważniejsze z zarzucanych oskarżonemu czynów, dokonanego w tych okolicznościach, przewiduje karę minimalną 22,5 roku pozbawienia wolności. Orzeczony wyrok jest zatem w dolnych granicach.
Mariusz D. ma także zapłacić ponad 20 tys. zł na pokrycie kosztów strat materialnych na rzecz administracji zarządzającej kamienicą oraz mniejsze kwoty na rzecz mieszkańców budynku. W wyniku pożaru nikt z 14 ewakuowanych mieszkańców kamienicy nie ucierpiał fizycznie, ale ponieśli straty materialne, podobnie jak zarządzająca budynkiem administracja.
Wyrok nie zapadł jednomyślnie
Z pięcioosobowego składu orzekającego dwoje ławników złożyło zdanie odrębne co do winy oskarżonego w zakresie podpalenia i usiłowania zabójstwa.
Sędzia przewodniczący składu Krzysztof Stępień w ustnym uzasadnieniu wyroku podkreślił, że sąd w oparciu m.in. o zeznania pokrzywdzonej, nagrania z miejskiego monitoringu i nagrania na telefonie oskarżonego, doszedł do wniosku, że Mariusz D. dopuścił się podpalenia kamienicy przy ul. Długosza w Przemyślu, aby pozbawić życia Elżbietę M. i jej ojca Marka M.
Jak dodał sędzia, faktem jest, że nie było bezpośredniego świadka, który by widział podpalenie kamienicy przez oskarżonego, ale sąd uznał, że „poszlaki łączą się w jeden łańcuch” i na podstawie tego można przyjąć, że oskarżony dopuścił się zarzuconego mu przestępstwa.
Oskarżony nie przyznał się do winy
Mariusz D. ani w śledztwie ani przed sądem nie przyznał się do zarzucanych mu przestępstw. Obrona zapowiedziała złożenie apelacji. Do sądu złożyła już wniosek o wydanie pisemnego uzasadnienia wyroku.
Według ustaleń śledztwa, do usiłowania zabójstwa doszło tuż przed pierwszą w nocy z 15 na 16 listopada 2023 r. Mariusz D. przyszedł pod drzwi mieszkania, w którym jego była partnerka mieszkała wraz ze swoim ojcem. Elżbieta M. odeszła od Mariusza D., bo ten znęcał się nad nią. Mimo jego wielokrotnych nalegań i próśb kobieta odmówiła pozostawania z nim w związku.
Był poczytalny, kiedy zabarykadował drzwi i podpalił budynek
Jak ustalono w śledztwie, D. przyniósł cztery kwietniki i zabarykadował nimi drzwi mieszkania, a następnie, w części prowadzącej do poddasza, oblał podłogę cieczą łatwopalną i ją podpalił, wywołując pożar w budynku, po czym się oddalił. Na miejsce wrócił po jakimś czasie wrócił i obserwował akcję ewakuacyjną i gaśniczą służb.
Akcję utrudniało wysokie zadymienie, wysoka temperatura powietrza oraz spadające elementy palącej się papy i drewnianej więźby dachowej.
Elżbiecie M. i jej ojcu udało się otworzyć drzwi, jednak panujące na klatce schodowej warunki zmusiły ich do powrotu do mieszkania. Wydostali się z niego dopiero przy pomocy strażaków.
Mariusz D. został poddany jednorazowym badaniom psychiatrycznym. W ich wyniku biegli stwierdzili m.in., że Mariusz D. w chwili dokonania zarzucanych mu czynów był poczytalny. (PAP)
44-letni Mariusz D., skazany w Przemyślu na długoletnie więzienie za usiłowanie zabójstwa byłej partnerki i jej ojca, już wcześniej był karany m.in. za… zabójstwo. Mężczyzna zabarykadował ofiary w mieszkaniu i podpalił kamienicę.
Sprawca był już wcześniej karany… za zabójstwo
Jak poinformowała rzeczniczka przemyskiego sądu sędzia Małgorzata Reizer, mężczyzna został uznany także winnym znęcania się nad swoją partnerką Elżbietą M., z którą był w nieformalnym związku oraz o wybicie szyby w witrynie cukierni w Przemyślu. Przestępstw tych sprawca dopuścił się w warunkach recydywy. Mariusz D. był już bowiem wcześniej karany m.in. za zabójstwo.
Sąd uznał go winnym wszystkich zarzucanych mu czynów i skazał go nieprawomocnie na karę łączną 23 lat więzienia.
Jak wyjaśniła sędzia Reizer, kodeks karny za najpoważniejsze z zarzucanych oskarżonemu czynów, dokonanego w tych okolicznościach, przewiduje karę minimalną 22,5 roku pozbawienia wolności. Orzeczony wyrok jest zatem w dolnych granicach.
Mariusz D. ma także zapłacić ponad 20 tys. zł na pokrycie kosztów strat materialnych na rzecz administracji zarządzającej kamienicą oraz mniejsze kwoty na rzecz mieszkańców budynku. W wyniku pożaru nikt z 14 ewakuowanych mieszkańców kamienicy nie ucierpiał fizycznie, ale ponieśli straty materialne, podobnie jak zarządzająca budynkiem administracja.
Wyrok nie zapadł jednomyślnie
Z pięcioosobowego składu orzekającego dwoje ławników złożyło zdanie odrębne co do winy oskarżonego w zakresie podpalenia i usiłowania zabójstwa.
Sędzia przewodniczący składu Krzysztof Stępień w ustnym uzasadnieniu wyroku podkreślił, że sąd w oparciu m.in. o zeznania pokrzywdzonej, nagrania z miejskiego monitoringu i nagrania na telefonie oskarżonego, doszedł do wniosku, że Mariusz D. dopuścił się podpalenia kamienicy przy ul. Długosza w Przemyślu, aby pozbawić życia Elżbietę M. i jej ojca Marka M.
Jak dodał sędzia, faktem jest, że nie było bezpośredniego świadka, który by widział podpalenie kamienicy przez oskarżonego, ale sąd uznał, że „poszlaki łączą się w jeden łańcuch” i na podstawie tego można przyjąć, że oskarżony dopuścił się zarzuconego mu przestępstwa.
Oskarżony nie przyznał się do winy
Mariusz D. ani w śledztwie ani przed sądem nie przyznał się do zarzucanych mu przestępstw. Obrona zapowiedziała złożenie apelacji. Do sądu złożyła już wniosek o wydanie pisemnego uzasadnienia wyroku.
Według ustaleń śledztwa, do usiłowania zabójstwa doszło tuż przed pierwszą w nocy z 15 na 16 listopada 2023 r. Mariusz D. przyszedł pod drzwi mieszkania, w którym jego była partnerka mieszkała wraz ze swoim ojcem. Elżbieta M. odeszła od Mariusza D., bo ten znęcał się nad nią. Mimo jego wielokrotnych nalegań i próśb kobieta odmówiła pozostawania z nim w związku.
Był poczytalny, kiedy zabarykadował drzwi i podpalił budynek
Jak ustalono w śledztwie, D. przyniósł cztery kwietniki i zabarykadował nimi drzwi mieszkania, a następnie, w części prowadzącej do poddasza, oblał podłogę cieczą łatwopalną i ją podpalił, wywołując pożar w budynku, po czym się oddalił. Na miejsce wrócił po jakimś czasie wrócił i obserwował akcję ewakuacyjną i gaśniczą służb.
Akcję utrudniało wysokie zadymienie, wysoka temperatura powietrza oraz spadające elementy palącej się papy i drewnianej więźby dachowej.
Elżbiecie M. i jej ojcu udało się otworzyć drzwi, jednak panujące na klatce schodowej warunki zmusiły ich do powrotu do mieszkania. Wydostali się z niego dopiero przy pomocy strażaków.
Mariusz D. został poddany jednorazowym badaniom psychiatrycznym. W ich wyniku biegli stwierdzili m.in., że Mariusz D. w chwili dokonania zarzucanych mu czynów był poczytalny. (PAP)