Potężne zderzenie volkswagena golfa z busem dostawczym zamieniło ruchliwe skrzyżowanie w Rzeszowie w pole szczątków. Zmiażdżone wraki zatrzymały się na chodniku i przejściu dla pieszych.
Skala zniszczeń mrozi krew w żyłach i nasuwa tylko jedną myśl: uczestnicy tego zdarzenia oszukali przeznaczenie.
Krajobraz jak po eksplozji
Do dramatycznego zdarzenia doszło w nocy z piątku na sobotę na skrzyżowaniu rzeszowskich ulic Podkarpackiej i Matuszczaka, około godz. 23.00. Scena zdarzenia przypomina plan filmu katastroficznego niż realną kolizję drogową.
Biały bus dostawczy, został przewrócony na bok siłą uderzenia. Kilkanaście metrów dalej, wbity na chodnik i trawnik, zatrzymał się granatowy volkswagen golf. Jego przód jest kompletnie zmiażdżony – siła uderzenia była tak duża, że z komory silnika praktycznie nic nie zostało.
Na jezdni, chodnikach i trawnikach w promieniu kilkudziesięciu metrów rozrzucone są setki części: fragmenty karoserii, rozbite reflektory, elementy zawieszenia, a nawet ciężkie betonowe bloki i słupki, wyrwane ze swoich miejsc.
Zdjęcia: KM PSP RzeszówGdyby to był dzień?
Zdjęcia w najbardziej pokazują, że gdyby do zdarzenia doszło w trakcie dnia mogłoby dojść do tragedii. Przewrócony bus leży dokładnie na pasach. Zmiażdżony golf zatrzymał się na chodniku, tuż przy budynku, w miejscu, gdzie regularnie przechodzą piesi.
Sceneria, z ciężkimi odłamkami rozrzuconymi na pasach, pokazuje, że idący tam o tej porze pieszy miałby nikłe szanse na przetrwanie.
Szczęście w nieszczęściu
Widok doszczętnie rozbitych aut nasuwa jedno pytanie: jak to możliwe, by ktokolwiek wyszedł z tego cało?
A jednak poszkodowani kierowcy, mimo skali zniszczeń, zdołali o własnych siłach opuścić rozbite pojazdy. Na miejscu pomocy udzieliły im zespoły ratownictwa medycznego. Zostali przetransportowani do szpitala. Ich obrażenia nie zagrażają życiu. Uczestnicy zdarzenia mogą mówić, że udało się im oszukać przeznaczenie.
Czytaj więcej:
„Karania za suszenie włosów”? Przekroczenie czasu na basenie miejskim w Rzeszowie kosztuje
Potężne zderzenie volkswagena golfa z busem dostawczym zamieniło ruchliwe skrzyżowanie w Rzeszowie w pole szczątków. Zmiażdżone wraki zatrzymały się na chodniku i przejściu dla pieszych.
Skala zniszczeń mrozi krew w żyłach i nasuwa tylko jedną myśl: uczestnicy tego zdarzenia oszukali przeznaczenie.
Krajobraz jak po eksplozji
Do dramatycznego zdarzenia doszło w nocy z piątku na sobotę na skrzyżowaniu rzeszowskich ulic Podkarpackiej i Matuszczaka, około godz. 23.00. Scena zdarzenia przypomina plan filmu katastroficznego niż realną kolizję drogową.
Biały bus dostawczy, został przewrócony na bok siłą uderzenia. Kilkanaście metrów dalej, wbity na chodnik i trawnik, zatrzymał się granatowy volkswagen golf. Jego przód jest kompletnie zmiażdżony – siła uderzenia była tak duża, że z komory silnika praktycznie nic nie zostało.
Na jezdni, chodnikach i trawnikach w promieniu kilkudziesięciu metrów rozrzucone są setki części: fragmenty karoserii, rozbite reflektory, elementy zawieszenia, a nawet ciężkie betonowe bloki i słupki, wyrwane ze swoich miejsc.
Zdjęcia: KM PSP Rzeszów
Gdyby to był dzień?
Zdjęcia w najbardziej pokazują, że gdyby do zdarzenia doszło w trakcie dnia mogłoby dojść do tragedii. Przewrócony bus leży dokładnie na pasach. Zmiażdżony golf zatrzymał się na chodniku, tuż przy budynku, w miejscu, gdzie regularnie przechodzą piesi.
Sceneria, z ciężkimi odłamkami rozrzuconymi na pasach, pokazuje, że idący tam o tej porze pieszy miałby nikłe szanse na przetrwanie.
Szczęście w nieszczęściu
Widok doszczętnie rozbitych aut nasuwa jedno pytanie: jak to możliwe, by ktokolwiek wyszedł z tego cało?
A jednak poszkodowani kierowcy, mimo skali zniszczeń, zdołali o własnych siłach opuścić rozbite pojazdy. Na miejscu pomocy udzieliły im zespoły ratownictwa medycznego. Zostali przetransportowani do szpitala. Ich obrażenia nie zagrażają życiu. Uczestnicy zdarzenia mogą mówić, że udało się im oszukać przeznaczenie.
Czytaj więcej:
„Karania za suszenie włosów”? Przekroczenie czasu na basenie miejskim w Rzeszowie kosztuje
