W związku z tą sprawą, mieszkańcy Podkarpacia mogli poczuć wielki strach. W październiku 2024 roku ze szpitala psychiatrycznego uciekł Bartłomiej B., podejrzany o podwójne zabójstwo.
Mężczyznę przez dziesięć dni poszukiwała policja, która odnalazła go ostatecznie właśnie w województwie podkarpackim. W poniedziałek ruszył jego proces.
Podwójne zabójstwo i ucieczka
W lipcu 2024 roku policja znalazła w jednym z domów w Zagumnie (woj. lubelskie) zwłoki 45-letniego mężczyzny i nieprzytomnego 65-latka. Obaj mieli poważne obrażenia głowy, a starszy mężczyzna zmarł później w szpitalu. Jak ustalili śledczy, sprawcą zabójstw był Bartłomiej B., brat 45-latka i syn 65-latka.
34-latek został zatrzymany i skierowany na obserwację sądowo-psychiatryczną do szpitala w Radecznicy (pow. zamojski). Mężczyzna uciekł jednak z tej placówki w nocy z 6 na 7 października, wykorzystując nieuwagę funkcjonariuszy służby więziennej.
Służby ruszyły do poszukiwania zbiega w województwach lubelskim i podkarpackim. Według informacji mundurowych, Bartłomiej B. mógł uciec właśnie na Podkarpacie. Na mieszkańców naszego regionu padł strach, ponieważ niebezpieczny sprawca podwójnego zabójstwa mógł przemieszczać się niedaleko miejsc ich zamieszkania. Ostatecznie po dziesięciu dniach poszukiwań policja odnalazła 34-latka w miejscowości Żarnowa w powiecie strzyżowskim.
Makabryczne okoliczności zabójstw
W poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Zamościu ruszył w poniedziałek proces Bartłomieja B., który został oskarżony m.in. o podwójne zabójstwo i ucieczkę ze szpitala psychiatrycznego. Mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów i opisał makabryczne okoliczności pozbawienia życia swoich bliskich. Wycofał się jednocześnie ze swoich wcześniejszych zeznań, wedle których tata z bratem mieli go gnębić.
Przed sądem wyjaśnił, że gdy obudził się rano, zobaczył śpiącego brata i poczuł do niego odrazę. Przyniósł siekierę i uderzył nią 45-latka w głowę. Potem podszedł do brata z boku i uderzył jeszcze dwa razy. – Jakby się dławił krwią. Złapał oddech kilka razy i nastała cisza – opisywał 34-latek.
Następnie z relacji oskarżonego wynikało, że poszedł do ojca, którego zastał klęczącego. Stanął za nim i uderzył siekierą w jego głowę. – Tata się nie ruszył. Klęczał dalej. Uderzyłem go jeszcze raz. Wtedy upadł na bok, a potem na plecy. Patrzył na mnie tymi niebieskimi oczami – powiedział.
Bartłomiej B. dodał, że gdy złość na najbliższych członków rodziny zaczęła mu przechodzić, wziął ręcznik i położył go swojemu ojcu na głowie. Ciało brata nakrył kołdrą i stwierdził, że wówczas rozważał wezwanie pomocy. Jak przyznał, rozważał wezwanie pomocy, ale po wyjściu z domu pojechał prosto na stację paliw, po alkohol.
Bartłomiej B. poprosił o przebaczenie
Oskarżony mężczyzna zaznaczył, że nie kierował się motywami finansowymi, czy mieszkaniowymi. Jednocześnie wyraził żal, poprosił Boga i swoją rodzinę o przebaczenie, a także przyznał się do poważnego problemu z używkami.
– Jestem alkoholikiem. Zawsze za swoje błędy winiłem cały świat. Tata zawsze chciał dla mnie jak najlepiej, a brat służył pomocą, tylko ja nie umiałem tego docenić. Po prostu jestem złym człowiekiem – powiedział.
Prokurator Grzegorz Kryk na początku rozprawy oskarżył Bartłomieja B. w sumie o pięć czynów, z których najpoważniejsze to podwójne zabójstwo. Mężczyzna podczas próby ucieczki miał także ukraść dwa samochody. Zbieg planował na Podkarpaciu przekroczyć granicę ze Słowacją i kontynuować ucieczkę na południe Europy. Ostatecznie został ujęty przez służby właśnie w naszym regionie.
W trakcie rozprawy na miejscu pojawili się także członkowie rodziny oskarżonego. Ich zdaniem Bartłomiej B. wykorzystywał rodziców, którzy mu pomagali i dawali mu pieniądze. Twierdzili też, że 34-latek regularnie spożywał alkohol i wszczynał awantury. Brat odpowiedział oskarżonemu, że nie chce od niego przeprosin ani listów. W sądzie nie stawiła się matka B., która skorzystała z prawa do odmowy składania zeznań.
Zdaniem prokuratora, na wymiar kary będzie miało przyznanie się oskarżonego do popełnienia zarzucanych mu czynów. Prok. Grzegorz Kryk zaznaczył, że z dwóch opinii psychiatrycznych wynika jednoznacznie, że oskarżony jest osobą poczytalną i zdolną do ponoszenia odpowiedzialności karnej.
Sędzia Marek Mazur wyznaczył termin kolejnej rozprawy ws. Bartłomieja B. na 14 maja.
(PAP)
Rzeszów w czołówce najdroższych miast. Cena za metr kwadratowy pnie się do góry
W związku z tą sprawą, mieszkańcy Podkarpacia mogli poczuć wielki strach. W październiku 2024 roku ze szpitala psychiatrycznego uciekł Bartłomiej B., podejrzany o podwójne zabójstwo.
Mężczyznę przez dziesięć dni poszukiwała policja, która odnalazła go ostatecznie właśnie w województwie podkarpackim. W poniedziałek ruszył jego proces.
Podwójne zabójstwo i ucieczka
W lipcu 2024 roku policja znalazła w jednym z domów w Zagumnie (woj. lubelskie) zwłoki 45-letniego mężczyzny i nieprzytomnego 65-latka. Obaj mieli poważne obrażenia głowy, a starszy mężczyzna zmarł później w szpitalu. Jak ustalili śledczy, sprawcą zabójstw był Bartłomiej B., brat 45-latka i syn 65-latka.
34-latek został zatrzymany i skierowany na obserwację sądowo-psychiatryczną do szpitala w Radecznicy (pow. zamojski). Mężczyzna uciekł jednak z tej placówki w nocy z 6 na 7 października, wykorzystując nieuwagę funkcjonariuszy służby więziennej.
Służby ruszyły do poszukiwania zbiega w województwach lubelskim i podkarpackim. Według informacji mundurowych, Bartłomiej B. mógł uciec właśnie na Podkarpacie. Na mieszkańców naszego regionu padł strach, ponieważ niebezpieczny sprawca podwójnego zabójstwa mógł przemieszczać się niedaleko miejsc ich zamieszkania. Ostatecznie po dziesięciu dniach poszukiwań policja odnalazła 34-latka w miejscowości Żarnowa w powiecie strzyżowskim.
Makabryczne okoliczności zabójstw
W poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Zamościu ruszył w poniedziałek proces Bartłomieja B., który został oskarżony m.in. o podwójne zabójstwo i ucieczkę ze szpitala psychiatrycznego. Mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów i opisał makabryczne okoliczności pozbawienia życia swoich bliskich. Wycofał się jednocześnie ze swoich wcześniejszych zeznań, wedle których tata z bratem mieli go gnębić.
Przed sądem wyjaśnił, że gdy obudził się rano, zobaczył śpiącego brata i poczuł do niego odrazę. Przyniósł siekierę i uderzył nią 45-latka w głowę. Potem podszedł do brata z boku i uderzył jeszcze dwa razy. – Jakby się dławił krwią. Złapał oddech kilka razy i nastała cisza – opisywał 34-latek.
Następnie z relacji oskarżonego wynikało, że poszedł do ojca, którego zastał klęczącego. Stanął za nim i uderzył siekierą w jego głowę. – Tata się nie ruszył. Klęczał dalej. Uderzyłem go jeszcze raz. Wtedy upadł na bok, a potem na plecy. Patrzył na mnie tymi niebieskimi oczami – powiedział.
Bartłomiej B. dodał, że gdy złość na najbliższych członków rodziny zaczęła mu przechodzić, wziął ręcznik i położył go swojemu ojcu na głowie. Ciało brata nakrył kołdrą i stwierdził, że wówczas rozważał wezwanie pomocy. Jak przyznał, rozważał wezwanie pomocy, ale po wyjściu z domu pojechał prosto na stację paliw, po alkohol.
Bartłomiej B. poprosił o przebaczenie
Oskarżony mężczyzna zaznaczył, że nie kierował się motywami finansowymi, czy mieszkaniowymi. Jednocześnie wyraził żal, poprosił Boga i swoją rodzinę o przebaczenie, a także przyznał się do poważnego problemu z używkami.
– Jestem alkoholikiem. Zawsze za swoje błędy winiłem cały świat. Tata zawsze chciał dla mnie jak najlepiej, a brat służył pomocą, tylko ja nie umiałem tego docenić. Po prostu jestem złym człowiekiem – powiedział.
Prokurator Grzegorz Kryk na początku rozprawy oskarżył Bartłomieja B. w sumie o pięć czynów, z których najpoważniejsze to podwójne zabójstwo. Mężczyzna podczas próby ucieczki miał także ukraść dwa samochody. Zbieg planował na Podkarpaciu przekroczyć granicę ze Słowacją i kontynuować ucieczkę na południe Europy. Ostatecznie został ujęty przez służby właśnie w naszym regionie.
W trakcie rozprawy na miejscu pojawili się także członkowie rodziny oskarżonego. Ich zdaniem Bartłomiej B. wykorzystywał rodziców, którzy mu pomagali i dawali mu pieniądze. Twierdzili też, że 34-latek regularnie spożywał alkohol i wszczynał awantury. Brat odpowiedział oskarżonemu, że nie chce od niego przeprosin ani listów. W sądzie nie stawiła się matka B., która skorzystała z prawa do odmowy składania zeznań.
Zdaniem prokuratora, na wymiar kary będzie miało przyznanie się oskarżonego do popełnienia zarzucanych mu czynów. Prok. Grzegorz Kryk zaznaczył, że z dwóch opinii psychiatrycznych wynika jednoznacznie, że oskarżony jest osobą poczytalną i zdolną do ponoszenia odpowiedzialności karnej.
Sędzia Marek Mazur wyznaczył termin kolejnej rozprawy ws. Bartłomieja B. na 14 maja.
(PAP)
Rzeszów w czołówce najdroższych miast. Cena za metr kwadratowy pnie się do góry