W środowy wieczór w Rzeszowie doszło do potrącenia rowerzysty przez samochód osobowy. Policja zakwalifikowała to zdarzenie jako kolizję, choć jeden ze świadków, który udzielił pomocy rowerzyście, ujawnia zaskakujące informacje.
Do zdarzenia doszło przed godziną 20:00 na alei Armii Krajowej w Rzeszowie. Na odcinku w kierunku ronda Pobitno, osobowy pojazd potrącił rowerzystę.
Potrącenie rowerzysty przy przejściu dla pieszych
Do zdarzenia doszło w okolicach przejścia dla pieszych. Na zdjęciach udostępnionych nam przez jednego z czytelników, możemy zobaczyć rower leżący na jednym z pasów drogi, która częściowo była przez pewien czas zablokowana. Wszystko wskazuje na to, że rowerzysta przejeżdżał (lub przechodził z rowerem) przez pasy. Wtedy miało dojść do zderzenia.
Przybyła na miejsce policja zakwalifikowała to zdarzenie jako kolizję. – Pomimo, że potrącony został rowerzysta, nikt w tym zdarzeniu nie odniósł poważnych obrażeń – mówi nam podkomisarz Magdalena Żuk, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Warto zaznaczyć, że według prawnej nomenklatury, kolizją jest nazywane zdarzenie, w którym albo nie ma poszkodowanych, albo są lekko ranne osoby, których obrażenia nie spowodowały naruszenia czynności narządu ciała lub rozstroju zdrowia na okres powyżej siedmiu dni. Jeśli obrażenia są poważniejsze – mówimy wówczas o wypadku.
Określenie zdarzenia drogowego kolizją nie oznacza zatem, że obrażeń u jego uczestników nie było w ogóle.
Ranny rowerzysta i pomoc świadka
Z naszym portalem skontaktował się jeden ze świadków potrącenia rowerzysty na al. Armii Krajowej. Jak podkreśla, udzielił pierwszej pomocy poszkodowanej osobie. Ponadto zaznaczył, że leżącego na jezdni rowerzystę ominęło wcześniej wiele samochodów, których kierowcy nie pofatygowali się, aby udzielić pomocy potrzebującemu.
– Bezzwłocznie zatrzymałem się, aby przynajmniej zapytać się czy trzeba pomóc. Okazało się, że wszyscy są w panice i nie bardzo wiadomo co kto ma robić i jak pomóc ciężko rannemu mężczyźnie. Bez wahania podjąłem się pierwszej pomocy. Nie dbałem o to, że miałem ręce i spodnie we krwi. Liczyło się ratowanie ludzkiego zdrowia. Miałem przy sobie chusteczki, ale za chwilę pobiegłem do auta po apteczkę, aby tamować krew z głowy. Jakiś motocyklista się zatrzymał i pomógł opatrywać rannemu nogę – mówi nam pan Wojciech.
Znieczulica i przejeżdżające samochody
Jak dodaje nasz rozmówca, sytuacja wyglądała na poważną, a mimo tego wiele osób postronnych w ogóle nie zainteresowało się losem potrąconego rowerzysty.
– Nie chodzi o to, że byłem cały we krwi rannego, przybiegłem z apteczką i zadbałem o powiadomienie służb i znalezienie świadków. Przeglądałem nagranie ze swojej kamery w aucie. Po potrąceniu obok leżącego przejeżdża 8 samochodów, po drugiej stronie stoi przed przejściem ze 20 aut. Prawie nikt z nich nie podszedł zapytać przynajmniej czy nie trzeba udzielić człowiekowi, który leżał w kałuży krwi z poważnymi obrażeniami głowy, barku i nogi, która mocno krwawiła – relacjonuje świadek zdarzenia.
– Rozumiem, że ktoś może nie mieć apteczki w samochodzie. Boli jednak ludzka znieczulica. Czasami wystarczy tylko ludzki odruch, współczucie i chęć pomocy. Przeszedłem rozszerzone szkolenia z udzielanie pierwszej pomocy i może ktoś nie posiadać takich umiejętności. Widać jednak było, że ludzie kompletnie nie wiedzą co mają zrobić w takiej sytuacji – kwituje pan Wojciech.
Czytaj więcej:
Czołowe zderzenie w regionie, lądowało Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Droga zablokowana [ZDJĘCIA]
W środowy wieczór w Rzeszowie doszło do potrącenia rowerzysty przez samochód osobowy. Policja zakwalifikowała to zdarzenie jako kolizję, choć jeden ze świadków, który udzielił pomocy rowerzyście, ujawnia zaskakujące informacje.
Do zdarzenia doszło przed godziną 20:00 na alei Armii Krajowej w Rzeszowie. Na odcinku w kierunku ronda Pobitno, osobowy pojazd potrącił rowerzystę.
Potrącenie rowerzysty przy przejściu dla pieszych
Do zdarzenia doszło w okolicach przejścia dla pieszych. Na zdjęciach udostępnionych nam przez jednego z czytelników, możemy zobaczyć rower leżący na jednym z pasów drogi, która częściowo była przez pewien czas zablokowana. Wszystko wskazuje na to, że rowerzysta przejeżdżał (lub przechodził z rowerem) przez pasy. Wtedy miało dojść do zderzenia.
Przybyła na miejsce policja zakwalifikowała to zdarzenie jako kolizję. – Pomimo, że potrącony został rowerzysta, nikt w tym zdarzeniu nie odniósł poważnych obrażeń – mówi nam podkomisarz Magdalena Żuk, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Warto zaznaczyć, że według prawnej nomenklatury, kolizją jest nazywane zdarzenie, w którym albo nie ma poszkodowanych, albo są lekko ranne osoby, których obrażenia nie spowodowały naruszenia czynności narządu ciała lub rozstroju zdrowia na okres powyżej siedmiu dni. Jeśli obrażenia są poważniejsze – mówimy wówczas o wypadku.
Określenie zdarzenia drogowego kolizją nie oznacza zatem, że obrażeń u jego uczestników nie było w ogóle.
Ranny rowerzysta i pomoc świadka
Z naszym portalem skontaktował się jeden ze świadków potrącenia rowerzysty na al. Armii Krajowej. Jak podkreśla, udzielił pierwszej pomocy poszkodowanej osobie. Ponadto zaznaczył, że leżącego na jezdni rowerzystę ominęło wcześniej wiele samochodów, których kierowcy nie pofatygowali się, aby udzielić pomocy potrzebującemu.
– Bezzwłocznie zatrzymałem się, aby przynajmniej zapytać się czy trzeba pomóc. Okazało się, że wszyscy są w panice i nie bardzo wiadomo co kto ma robić i jak pomóc ciężko rannemu mężczyźnie. Bez wahania podjąłem się pierwszej pomocy. Nie dbałem o to, że miałem ręce i spodnie we krwi. Liczyło się ratowanie ludzkiego zdrowia. Miałem przy sobie chusteczki, ale za chwilę pobiegłem do auta po apteczkę, aby tamować krew z głowy. Jakiś motocyklista się zatrzymał i pomógł opatrywać rannemu nogę – mówi nam pan Wojciech.
Znieczulica i przejeżdżające samochody
Jak dodaje nasz rozmówca, sytuacja wyglądała na poważną, a mimo tego wiele osób postronnych w ogóle nie zainteresowało się losem potrąconego rowerzysty.
– Nie chodzi o to, że byłem cały we krwi rannego, przybiegłem z apteczką i zadbałem o powiadomienie służb i znalezienie świadków. Przeglądałem nagranie ze swojej kamery w aucie. Po potrąceniu obok leżącego przejeżdża 8 samochodów, po drugiej stronie stoi przed przejściem ze 20 aut. Prawie nikt z nich nie podszedł zapytać przynajmniej czy nie trzeba udzielić człowiekowi, który leżał w kałuży krwi z poważnymi obrażeniami głowy, barku i nogi, która mocno krwawiła – relacjonuje świadek zdarzenia.
– Rozumiem, że ktoś może nie mieć apteczki w samochodzie. Boli jednak ludzka znieczulica. Czasami wystarczy tylko ludzki odruch, współczucie i chęć pomocy. Przeszedłem rozszerzone szkolenia z udzielanie pierwszej pomocy i może ktoś nie posiadać takich umiejętności. Widać jednak było, że ludzie kompletnie nie wiedzą co mają zrobić w takiej sytuacji – kwituje pan Wojciech.
Czytaj więcej:
Czołowe zderzenie w regionie, lądowało Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Droga zablokowana [ZDJĘCIA]