Do 31 stycznia 2026 r. Prokuratura Regionalna w Lublinie przedłużyła śledztwo w sprawie psychiatry z Rzeszowa. Romualda R. usłyszał już 410 zarzutów przyjmowania łapówek i poświadczania nieprawdy w dokumentach medycznych, a prokuratura nie wyklucza kolejnych. W sprawie podejrzanych jest też ponad 255 innych osób.
Jak już informowaliśmy, Romuald R. został zatrzymany w sierpniu 2023 r. Według śledczych brał pieniądze w zamian za zaświadczenia lekarskie i wpisy do dokumentacji, które miały nie być zgodne z prawdą.
Co konkretnie zarzuca się psychiatrze
Według prokuratury lekarz wpisywał do dokumentacji informacje o rzekomych dolegliwościach pacjentów, mimo że tych osób w ogóle nie badał. Na podstawie takich wpisów pacjenci mogli ubiegać się np. o dodatki przysługujące funkcjonariuszom za pracę w warunkach szkodliwych albo o korzystniejsze świadczenia emerytalne. Inni przedstawiali te zaświadczenia jako podstawę do pobierania zasiłków chorobowych z ZUS.
Łapówki mieli mu wręczać także wojskowi, strażacy, przedstawiciele służb specjalnych.
Śledczy przedstawili mu w sumie 410 zarzutów karnych. W marcu było ich 370, a podczas zatrzymania było ich 60. To głównie przyjmowanie korzyści majątkowych i poświadczanie nieprawdy w dokumentacji medycznej. Grozi nawet do 10 lat więzienia.
Romuald R. był znanym psychiatrą w środowisku medycznym. Pracował w poradni zdrowia psychicznego w Ropczycach i w Wojewódzkim Zespole Specjalistycznym w Rzeszowie. Był też biegłym sądowym i wydawał opinie psychiatryczne dla sądów w Rzeszowie.
Setki podejrzanych, nie tylko lekarz
Ta sprawa nie dotyczy tylko jednego lekarza. Zarzuty usłyszało już ponad 255 osób. Według prokuratury to ludzie, którzy mieli płacić za lewe zaświadczenia – od funkcjonariuszy służb po pracowników administracji.
Prokuratura zaczęła już kierować te sprawy do sądu. Wobec części osób złożono wnioski o skazanie bez procesu. W innych przypadkach prokurator wniósł o warunkowe umorzenie. Są już pierwsze prawomocne decyzje. Część podejrzanych musi płacić grzywny, a także oddawać pieniądze z pobranych świadczeń, np. zasiłków chorobowych. Łącznie sąd wydał już rozstrzygnięcia wobec kilkudziesięciu osób.
To oznacza, że odpowiedzialność nie kończy się na lekarzu. Ludzie, którzy płacili za „lewe papiery”, też odpowiadają karnie.
Co aktualnie dzieje się w śledztwie
Prokuratura podkreśla, że to postępowanie wciąż się rozrasta.
– Realizowane są czynności związane z ogłaszaniem kolejnych zarzutów Romualdowi R. oraz kolejnym podejrzanym, a także badania sądowo-psychiatryczne tych podejrzanych. Pozyskiwane są dane z NFZ, prowadzone są oględziny zabezpieczonych dokumentów medycznych – powiedziała nam prok. Beata Syk-Jankowska z Prokuratury Regionalnej w Lublinie.
Śledczy zabezpieczyli ponad 900 kartotek pacjentów i analizują każdą z nich. Prokuratura nie wyklucza, że zarzuty mogą zostać rozszerzone – zarówno wobec lekarza, jak i kolejnych osób, które miały korzystać z takich zaświadczeń.
Po zatrzymaniu w sierpniu 2023 r. Romuald R. spędził siedem miesięcy w areszcie. Potem wyszedł za poręczeniem 100 tys. zł. Ma zakaz wykonywania zawodu.
Policjanci też pod lupą prokuratury
W śledztwie pojawili się też wątek policjantów. W kwietniu 2024 r. pisaliśmy, Biuro Spraw Wewnętrznych na polecenie prokuratury zatrzymało dwóch funkcjonariuszy z Komendy Powiatowej Policji w Ropczycach: Dariusza K., który był komendantem komisariatu policji w Sędziszowie Małopolskim, oraz Ireneusza S., zastępcę naczelnika wydziału kryminalnego ropczyckiej policji. Na liście był też Piotr G., z wydziału kryminalnego Komendy Powiatowej Policji w Dębicy.
Według prokuratury mieli płacić lekarzowi po 50–100 zł za wpisy w dokumentacji medycznej, które miały usprawiedliwiać nieobecności albo potwierdzać problemy zdrowotne. Po zatrzymaniu zostali zawieszeni w służbie, a później odeszli na emeryturę.
Śledztwo będzie trafiać do sądu partiami
Prokuratura Regionalna w Lublinie prowadzi sprawę wspólnie m.in. z NFZ i ZUS.
– Akty oskarżenia mają być kierowane do sądu stopniowo, w miarę kończenia kolejnych wątków – dodaje prok. Beata Syk-Jankowska.
Śledczy nie podają daty zakończenia całego postępowania.
(lp)
Czytaj więcej:
Rozprawa odroczona. Obrońca księdza oskarżonego o molestowanie wnioskuje o wyłączenie „neo-sędziów”
Do 31 stycznia 2026 r. Prokuratura Regionalna w Lublinie przedłużyła śledztwo w sprawie psychiatry z Rzeszowa. Romualda R. usłyszał już 410 zarzutów przyjmowania łapówek i poświadczania nieprawdy w dokumentach medycznych, a prokuratura nie wyklucza kolejnych. W sprawie podejrzanych jest też ponad 255 innych osób.
Jak już informowaliśmy, Romuald R. został zatrzymany w sierpniu 2023 r. Według śledczych brał pieniądze w zamian za zaświadczenia lekarskie i wpisy do dokumentacji, które miały nie być zgodne z prawdą.
Co konkretnie zarzuca się psychiatrze
Według prokuratury lekarz wpisywał do dokumentacji informacje o rzekomych dolegliwościach pacjentów, mimo że tych osób w ogóle nie badał. Na podstawie takich wpisów pacjenci mogli ubiegać się np. o dodatki przysługujące funkcjonariuszom za pracę w warunkach szkodliwych albo o korzystniejsze świadczenia emerytalne. Inni przedstawiali te zaświadczenia jako podstawę do pobierania zasiłków chorobowych z ZUS.
Łapówki mieli mu wręczać także wojskowi, strażacy, przedstawiciele służb specjalnych.
Śledczy przedstawili mu w sumie 410 zarzutów karnych. W marcu było ich 370, a podczas zatrzymania było ich 60. To głównie przyjmowanie korzyści majątkowych i poświadczanie nieprawdy w dokumentacji medycznej. Grozi nawet do 10 lat więzienia.
Romuald R. był znanym psychiatrą w środowisku medycznym. Pracował w poradni zdrowia psychicznego w Ropczycach i w Wojewódzkim Zespole Specjalistycznym w Rzeszowie. Był też biegłym sądowym i wydawał opinie psychiatryczne dla sądów w Rzeszowie.
Setki podejrzanych, nie tylko lekarz
Ta sprawa nie dotyczy tylko jednego lekarza. Zarzuty usłyszało już ponad 255 osób. Według prokuratury to ludzie, którzy mieli płacić za lewe zaświadczenia – od funkcjonariuszy służb po pracowników administracji.
Prokuratura zaczęła już kierować te sprawy do sądu. Wobec części osób złożono wnioski o skazanie bez procesu. W innych przypadkach prokurator wniósł o warunkowe umorzenie. Są już pierwsze prawomocne decyzje. Część podejrzanych musi płacić grzywny, a także oddawać pieniądze z pobranych świadczeń, np. zasiłków chorobowych. Łącznie sąd wydał już rozstrzygnięcia wobec kilkudziesięciu osób.
To oznacza, że odpowiedzialność nie kończy się na lekarzu. Ludzie, którzy płacili za „lewe papiery”, też odpowiadają karnie.
Co aktualnie dzieje się w śledztwie
Prokuratura podkreśla, że to postępowanie wciąż się rozrasta.
– Realizowane są czynności związane z ogłaszaniem kolejnych zarzutów Romualdowi R. oraz kolejnym podejrzanym, a także badania sądowo-psychiatryczne tych podejrzanych. Pozyskiwane są dane z NFZ, prowadzone są oględziny zabezpieczonych dokumentów medycznych – powiedziała nam prok. Beata Syk-Jankowska z Prokuratury Regionalnej w Lublinie.
Śledczy zabezpieczyli ponad 900 kartotek pacjentów i analizują każdą z nich. Prokuratura nie wyklucza, że zarzuty mogą zostać rozszerzone – zarówno wobec lekarza, jak i kolejnych osób, które miały korzystać z takich zaświadczeń.
Po zatrzymaniu w sierpniu 2023 r. Romuald R. spędził siedem miesięcy w areszcie. Potem wyszedł za poręczeniem 100 tys. zł. Ma zakaz wykonywania zawodu.
Policjanci też pod lupą prokuratury
W śledztwie pojawili się też wątek policjantów. W kwietniu 2024 r. pisaliśmy, Biuro Spraw Wewnętrznych na polecenie prokuratury zatrzymało dwóch funkcjonariuszy z Komendy Powiatowej Policji w Ropczycach: Dariusza K., który był komendantem komisariatu policji w Sędziszowie Małopolskim, oraz Ireneusza S., zastępcę naczelnika wydziału kryminalnego ropczyckiej policji. Na liście był też Piotr G., z wydziału kryminalnego Komendy Powiatowej Policji w Dębicy.
Według prokuratury mieli płacić lekarzowi po 50–100 zł za wpisy w dokumentacji medycznej, które miały usprawiedliwiać nieobecności albo potwierdzać problemy zdrowotne. Po zatrzymaniu zostali zawieszeni w służbie, a później odeszli na emeryturę.
Śledztwo będzie trafiać do sądu partiami
Prokuratura Regionalna w Lublinie prowadzi sprawę wspólnie m.in. z NFZ i ZUS.
– Akty oskarżenia mają być kierowane do sądu stopniowo, w miarę kończenia kolejnych wątków – dodaje prok. Beata Syk-Jankowska.
Śledczy nie podają daty zakończenia całego postępowania.
(lp)
Czytaj więcej:
Rozprawa odroczona. Obrońca księdza oskarżonego o molestowanie wnioskuje o wyłączenie „neo-sędziów”
