Plecionkarstwo oficjalnie wpisane na Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości UNESCO. Podkarpacie jest jednym z zagłębi tej sztuki w Polsce, która – niestety – przegrywa walkę z plastikiem i tanią produkcją z Chin. Krajowi rzemieślników stoją teraz w jednym rzędzie z twórcami pizzy neapolitańskiej czy mistrzami japońskiej kuchni Washoku.
Tradycja polskiego plecionkarstwa została w środę oficjalnie wpisana na Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości UNESCO. Wyplatanie koszy, naczyń i pojemników jest jedną z najstarszych gałęzi rzemiosła w naszym kraju. Obecnie głównymi rejonami, w których działają plecionkarze i wikliniarze, są okolice wielkopolskiego Nowego Tomyśla oraz rejon podkarpackiego Rudnika nad Sanem czy Nowej Sarzyny.
Plecionkarze i wikliniarze
– Wpisanie plecionkarstwa i wikliniarstwa na listę UNESCO to ukoronowanie prawie 18 lat naszych starań – powiedział Antoni Skrzypczak, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Plecionkarzy i Wikliniarzy.
Prezes zaznaczył, że społeczność plecionkarzy i wikliniarzy z okolic Nowego Tomyśla w 2000 r. postanowiła pobić rekord Guinnessa i stworzyć największy wiklinowy kosz na świecie. Na bazie tej inicjatywy doszło do integracji środowiska i powołania w 2004 r. stowarzyszenia wikliniarzy i plecionkarzy.
– Plecionkarze to są ludzie, którzy zajmują się wyplotem, natomiast wikliniarzami nazywamy osoby, które uprawiają wiklinę – czyli wierzbę – i przygotowują surowiec do tworzenia wyrobów wiklinowych. 90 proc. plecionkarzy w Polsce korzysta właśnie z wikliny – opisał.
Zdjęcia: UM Nowa SarzynaDlaczego tak drogo?
Prezes Stowarzyszenia zaznacza, że klienci nie mają świadomości skąd bierze się wysoki, ich zdaniem, koszt wyrobów wiklinowych.
– Wiklinę trzeba uprawić, potem zebrać, okorować i przygotować do wyplotu. Plecionkarz tworzy wyrób ręcznie – zaznaczył.
Skrzypczak tłumaczy, że kudzi zajmujących się plecionkarstwem jest mniej niż kiedyś. Owszem, trochę młodzieży uczy się wyplatania, ale raczej nie traktują plecionkarstwa jako zawodu. Plecionkarstwo wcześniej to była produkcja użytecznych gospodarczo wyrobów, natomiast w tej chwili to raczej forma działań artystycznych albo hobby i tworzenie ozdób. Kiedyś był cały segment mebli wiklinowych, ale został pokonany przez meble plastikowe – wskazał.
Podkarpacie strażnikiem tradycji
Rudnik nad Sanem od lat stanowi jeden z dwóch głównych filarów polskiego plecionkarstwa. To tutaj, w widłach Sanu, tradycja uprawy i wyplatania wikliny jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Współpraca rudnickiej “korporacji wikliniarskiej” ze stowarzyszeniem z Nowego Tomyśla była impulsem, który w 2007 roku zapoczątkował formalną drogę do UNESCO.
– Wpisanie plecionkarstwa i wikliniarstwa na listę UNESCO to ukoronowanie prawie 18 lat naszych starań – podkreśla Antoni Skrzypczak, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Plecionkarzy i Wikliniarzy.
Sukces ten ma szczególne znaczenie dla regionu, ponieważ 90 proc. plecionkarzy w Polsce korzysta właśnie z wikliny (wierzby), a nie innych surowców. Proces jej przygotowania jest żmudny i wymaga ogromnej wiedzy: od uprawy, przez zbiór, aż po korowanie i przygotowanie do wyplotu.
Ratunek dla ginącego zawodu?
Prestiżowy wpis na listę UNESCO to jednak coś więcej niż dyplom – to w rzeczywistości “koło ratunkowe” dla ginącej profesji. Obecność na liście często sygnalizuje, że dana umiejętność jest zagrożona zanikiem pod presją nowoczesności.
Antoni Skrzypczak nie ukrywa, że plecionkarstwo przeżywa kryzys tożsamości. – Obecnie ten rodzaj rękodzieła jest traktowany bardziej jako działanie artystyczne lub hobby, a nie zawód – ocenia prezes. Problemy zaczęły się w latach 90., gdy transformacja ustrojowa, likwidacja spółdzielni (Cepelii) i zalew tanich towarów z Chin zachwiały rynkiem. Tradycyjne meble wiklinowe, niegdyś powszechne, zostały wyparte przez plastik. Mimo że młodzież uczy się wyplatania, rzadko wiąże z tym swoją zawodową przyszłość.
Wpis na listę UNESCO ma to zmienić. Zapewnia tylko prestiż i promocję oraz otwiera drogę do realnego wsparcia finansowego, edukacji i integracji z turystyką. Stowarzyszenie już planuje stworzenie Europejskiego Centrum Wikliny oraz programów szkoleniowych dla przyszłych mistrzów wyplotu.
W elitarnym gronie: od pizzy po jogę
Dzięki wpisowi, polscy plecionkarze dołączyli do elitarnego grona depozytariuszy światowego dziedzictwa.
Na liście UNESCO znajdują się już tak unikatowe zjawiska jak joga z Indii – uznana za starożytną praktykę harmonizującą ciało i umysł, sztuka pizzy neapolitańskiej (pizzaiuolo) – chroniąca kunszt rzemieślniczy, a nie tylko sam produkt, francuska gastronomia – celebrująca rytuał wspólnego posiłku, czy japoński teatr Nōgaku lub koreańskie przygotowywanie Kimchi.
Dla Polski jest to już siódmy wpis na tę prestiżową listę. Plecionkarstwo dołączyło do szopkarstwa krakowskiego, kultury bartniczej, sokolnictwa, flisactwa, wytwarzania instrumentu dudziarskiego oraz poloneza.
Dla Podkarpacia to sygnał, że wiklina z nad Sanu może to element globalnej kultury, który wymaga ochrony i szacunku na równi z najsłynniejszymi tradycjami świata.
(mob/PAP)
Czytaj więcej:
Szokujący zwrot w sprawie śmierci lekarza z Rzeszowa. Zabójca uniknie więzienia?
Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.
Postaw kawę za:
Plecionkarstwo oficjalnie wpisane na Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości UNESCO. Podkarpacie jest jednym z zagłębi tej sztuki w Polsce, która – niestety – przegrywa walkę z plastikiem i tanią produkcją z Chin. Krajowi rzemieślników stoją teraz w jednym rzędzie z twórcami pizzy neapolitańskiej czy mistrzami japońskiej kuchni Washoku.
Tradycja polskiego plecionkarstwa została w środę oficjalnie wpisana na Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości UNESCO. Wyplatanie koszy, naczyń i pojemników jest jedną z najstarszych gałęzi rzemiosła w naszym kraju. Obecnie głównymi rejonami, w których działają plecionkarze i wikliniarze, są okolice wielkopolskiego Nowego Tomyśla oraz rejon podkarpackiego Rudnika nad Sanem czy Nowej Sarzyny.
Plecionkarze i wikliniarze
– Wpisanie plecionkarstwa i wikliniarstwa na listę UNESCO to ukoronowanie prawie 18 lat naszych starań – powiedział Antoni Skrzypczak, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Plecionkarzy i Wikliniarzy.
Prezes zaznaczył, że społeczność plecionkarzy i wikliniarzy z okolic Nowego Tomyśla w 2000 r. postanowiła pobić rekord Guinnessa i stworzyć największy wiklinowy kosz na świecie. Na bazie tej inicjatywy doszło do integracji środowiska i powołania w 2004 r. stowarzyszenia wikliniarzy i plecionkarzy.
– Plecionkarze to są ludzie, którzy zajmują się wyplotem, natomiast wikliniarzami nazywamy osoby, które uprawiają wiklinę – czyli wierzbę – i przygotowują surowiec do tworzenia wyrobów wiklinowych. 90 proc. plecionkarzy w Polsce korzysta właśnie z wikliny – opisał.
Zdjęcia: UM Nowa Sarzyna
Dlaczego tak drogo?
Prezes Stowarzyszenia zaznacza, że klienci nie mają świadomości skąd bierze się wysoki, ich zdaniem, koszt wyrobów wiklinowych.
– Wiklinę trzeba uprawić, potem zebrać, okorować i przygotować do wyplotu. Plecionkarz tworzy wyrób ręcznie – zaznaczył.
Skrzypczak tłumaczy, że kudzi zajmujących się plecionkarstwem jest mniej niż kiedyś. Owszem, trochę młodzieży uczy się wyplatania, ale raczej nie traktują plecionkarstwa jako zawodu. Plecionkarstwo wcześniej to była produkcja użytecznych gospodarczo wyrobów, natomiast w tej chwili to raczej forma działań artystycznych albo hobby i tworzenie ozdób. Kiedyś był cały segment mebli wiklinowych, ale został pokonany przez meble plastikowe – wskazał.
Podkarpacie strażnikiem tradycji
Rudnik nad Sanem od lat stanowi jeden z dwóch głównych filarów polskiego plecionkarstwa. To tutaj, w widłach Sanu, tradycja uprawy i wyplatania wikliny jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Współpraca rudnickiej “korporacji wikliniarskiej” ze stowarzyszeniem z Nowego Tomyśla była impulsem, który w 2007 roku zapoczątkował formalną drogę do UNESCO.
– Wpisanie plecionkarstwa i wikliniarstwa na listę UNESCO to ukoronowanie prawie 18 lat naszych starań – podkreśla Antoni Skrzypczak, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Plecionkarzy i Wikliniarzy.
Sukces ten ma szczególne znaczenie dla regionu, ponieważ 90 proc. plecionkarzy w Polsce korzysta właśnie z wikliny (wierzby), a nie innych surowców. Proces jej przygotowania jest żmudny i wymaga ogromnej wiedzy: od uprawy, przez zbiór, aż po korowanie i przygotowanie do wyplotu.
Ratunek dla ginącego zawodu?
Prestiżowy wpis na listę UNESCO to jednak coś więcej niż dyplom – to w rzeczywistości “koło ratunkowe” dla ginącej profesji. Obecność na liście często sygnalizuje, że dana umiejętność jest zagrożona zanikiem pod presją nowoczesności.
Antoni Skrzypczak nie ukrywa, że plecionkarstwo przeżywa kryzys tożsamości. – Obecnie ten rodzaj rękodzieła jest traktowany bardziej jako działanie artystyczne lub hobby, a nie zawód – ocenia prezes. Problemy zaczęły się w latach 90., gdy transformacja ustrojowa, likwidacja spółdzielni (Cepelii) i zalew tanich towarów z Chin zachwiały rynkiem. Tradycyjne meble wiklinowe, niegdyś powszechne, zostały wyparte przez plastik. Mimo że młodzież uczy się wyplatania, rzadko wiąże z tym swoją zawodową przyszłość.
Wpis na listę UNESCO ma to zmienić. Zapewnia tylko prestiż i promocję oraz otwiera drogę do realnego wsparcia finansowego, edukacji i integracji z turystyką. Stowarzyszenie już planuje stworzenie Europejskiego Centrum Wikliny oraz programów szkoleniowych dla przyszłych mistrzów wyplotu.
W elitarnym gronie: od pizzy po jogę
Dzięki wpisowi, polscy plecionkarze dołączyli do elitarnego grona depozytariuszy światowego dziedzictwa.
Na liście UNESCO znajdują się już tak unikatowe zjawiska jak joga z Indii – uznana za starożytną praktykę harmonizującą ciało i umysł, sztuka pizzy neapolitańskiej (pizzaiuolo) – chroniąca kunszt rzemieślniczy, a nie tylko sam produkt, francuska gastronomia – celebrująca rytuał wspólnego posiłku, czy japoński teatr Nōgaku lub koreańskie przygotowywanie Kimchi.
Dla Polski jest to już siódmy wpis na tę prestiżową listę. Plecionkarstwo dołączyło do szopkarstwa krakowskiego, kultury bartniczej, sokolnictwa, flisactwa, wytwarzania instrumentu dudziarskiego oraz poloneza.
Dla Podkarpacia to sygnał, że wiklina z nad Sanu może to element globalnej kultury, który wymaga ochrony i szacunku na równi z najsłynniejszymi tradycjami świata.
(mob/PAP)
Czytaj więcej:
Szokujący zwrot w sprawie śmierci lekarza z Rzeszowa. Zabójca uniknie więzienia?
Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.
