November 14, 2025
Zdjęcie: Wielu uczniów nie uczęszcza na lekcje edukacji zdrowotnej (fot. Bartosz Frydrych / Rzeszow-News)

Nowy przedmiot w polskich szkołach, czyli edukacja zdrowotna, miał być odpowiedzią na rosnące problemy młodzieży ze zdrowiem fizycznym i psychicznym. Tymczasem dane Ministerstwa Edukacji Narodowej pokazują, że na Podkarpaciu z zajęć korzysta zaledwie 17,19 proc. uczniów, co jest najniższym wynikiem w kraju.

Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w samym Rzeszowie, gdzie na lekcje uczęszcza tylko 14,49 proc. uczniów.

Słaby start nowego przedmiotu

Rok szkolny 2025/2026 to pierwszy rok funkcjonowania edukacji zdrowotnej – póki co nieobowiązkowego przedmiotu, który zastąpił wychowanie do życia w rodzinie. Z założenia ma on uczyć dzieci i młodzież, jak dbać o zdrowie fizyczne, psychiczne, społeczne, cyfrowe i środowiskowe. Program opracowano przy współpracy Ministerstwa Edukacji Narodowej, Ministerstwa Zdrowia i Ministerstwa Sportu i Turystyki.

Według danych MEN w całym kraju w zajęciach uczestniczy 920 925 uczniów, czyli zaledwie około 30 procent wszystkich uprawnionych. Najwięcej uczniów bierze w nich udział w szkołach podstawowych (ponad 40 proc.), najmniej w szkołach ponadpodstawowych.

Podkarpacie w ogonie kraju

Z raportu wynika, że to właśnie Podkarpackie wypada najsłabiej spośród wszystkich województw. W regionie uczestnictwo w edukacji zdrowotnej zadeklarowało 28 804 uczniów, co daje zaledwie 17,19 proc. uprawnionych. Dla porównania, liderem jest Wielkopolska, gdzie na lekcje uczęszcza prawie 39 proc. uczniów, a w województwie lubuskim – ponad 38 proc.

Jeszcze bardziej niepokojące są dane z największego miasta regionu. W Rzeszowie udział uczniów w zajęciach edukacji zdrowotnej wyniósł tylko 14,49 proc., co czyni stolicę Podkarpacia miastem z najniższym wskaźnikiem frekwencji w całym kraju.

Skąd tak niska frekwencja?

Resort edukacji podkreśla, że różnice w frekwencji wynikają z wielu czynników – przede wszystkim z organizacji pracy szkoły, umiejscowienia przedmiotu w planie lekcji oraz lokalnych uwarunkowań. W praktyce oznacza to, że jeśli lekcje odbywają się np. na początku lub końcu dnia, wielu uczniów z nich rezygnuje.

Nauczyciele wskazują również, że nowy przedmiot wciąż jest „na dorobku” – szkoły dopiero dostosowują programy, a część pedagogów dopiero się szkoli. Choć MEN przygotowało zestaw materiałów, scenariuszy lekcji i poradników, wielu nauczycieli wciąż szuka sposobu, jak w praktyce prowadzić te zajęcia w sposób angażujący.

Czy przekona uczniów?

Edukacja zdrowotna zastąpiła wychowanie do życia w rodzinie, które w ostatnich latach notowało coraz mniejszą frekwencję. W roku szkolnym 2019/2020 uczestniczyło w nim ponad 50 proc. uczniów, a w 2024/2025 już tylko 33 proc. Prognozy wskazywały, że gdyby ten trend się utrzymał, w 2026 roku w zajęciach WDŻ brałoby udział zaledwie 26 proc. młodzieży.

Nowy przedmiot miał to zmienić. Ma on łączyć tematykę zdrowia fizycznego, emocji, relacji, profilaktyki uzależnień, aktywności fizycznej i zdrowia psychicznego. Mimo to, na razie nie udało się przyciągnąć uczniów w takim stopniu, jak planowano.

Szansa na poprawę?

Eksperci podkreślają, że edukacja zdrowotna ma ogromny potencjał, ale potrzebuje lepszej promocji i wsparcia szkół. Jak podkreślają pedagodzy, to nie może być przedmiot „na doczepkę”. Jeśli resort edukacji chce, by edukacja zdrowotna stała się ważnym elementem szkolnego programu, niezbędne będzie konsekwentne wdrażanie, zwiększenie liczby godzin oraz dopilnowanie, by zajęcia prowadziły osoby z odpowiednim przygotowaniem.

Na razie jednak dane nie pozostawiają złudzeń – Podkarpacie i Rzeszów są na końcu listy. A to właśnie tu, według wielu raportów, rośnie liczba problemów zdrowotnych wśród młodzieży – od otyłości, przez stres, po uzależnienia i problemy ze zdrowiem psychicznym. Warto wspomnieć, że w przyszłości edukacja zdrowotna ma zostać w szkołach przedmiotem obowiązkowym.

(oprac. BL / PAP)

Czytaj więcej:

33-latek podejrzany o zgwałcenie syna swojej partnerki. Grozi mu dożywocie

Zdjęcie: Wielu uczniów nie uczęszcza na lekcje edukacji zdrowotnej (fot. Bartosz Frydrych / Rzeszow-News)

Nowy przedmiot w polskich szkołach, czyli edukacja zdrowotna, miał być odpowiedzią na rosnące problemy młodzieży ze zdrowiem fizycznym i psychicznym. Tymczasem dane Ministerstwa Edukacji Narodowej pokazują, że na Podkarpaciu z zajęć korzysta zaledwie 17,19 proc. uczniów, co jest najniższym wynikiem w kraju.

Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w samym Rzeszowie, gdzie na lekcje uczęszcza tylko 14,49 proc. uczniów.

Słaby start nowego przedmiotu

Rok szkolny 2025/2026 to pierwszy rok funkcjonowania edukacji zdrowotnej – póki co nieobowiązkowego przedmiotu, który zastąpił wychowanie do życia w rodzinie. Z założenia ma on uczyć dzieci i młodzież, jak dbać o zdrowie fizyczne, psychiczne, społeczne, cyfrowe i środowiskowe. Program opracowano przy współpracy Ministerstwa Edukacji Narodowej, Ministerstwa Zdrowia i Ministerstwa Sportu i Turystyki.

Według danych MEN w całym kraju w zajęciach uczestniczy 920 925 uczniów, czyli zaledwie około 30 procent wszystkich uprawnionych. Najwięcej uczniów bierze w nich udział w szkołach podstawowych (ponad 40 proc.), najmniej w szkołach ponadpodstawowych.

Podkarpacie w ogonie kraju

Z raportu wynika, że to właśnie Podkarpackie wypada najsłabiej spośród wszystkich województw. W regionie uczestnictwo w edukacji zdrowotnej zadeklarowało 28 804 uczniów, co daje zaledwie 17,19 proc. uprawnionych. Dla porównania, liderem jest Wielkopolska, gdzie na lekcje uczęszcza prawie 39 proc. uczniów, a w województwie lubuskim – ponad 38 proc.

Jeszcze bardziej niepokojące są dane z największego miasta regionu. W Rzeszowie udział uczniów w zajęciach edukacji zdrowotnej wyniósł tylko 14,49 proc., co czyni stolicę Podkarpacia miastem z najniższym wskaźnikiem frekwencji w całym kraju.

Skąd tak niska frekwencja?

Resort edukacji podkreśla, że różnice w frekwencji wynikają z wielu czynników – przede wszystkim z organizacji pracy szkoły, umiejscowienia przedmiotu w planie lekcji oraz lokalnych uwarunkowań. W praktyce oznacza to, że jeśli lekcje odbywają się np. na początku lub końcu dnia, wielu uczniów z nich rezygnuje.

Nauczyciele wskazują również, że nowy przedmiot wciąż jest „na dorobku” – szkoły dopiero dostosowują programy, a część pedagogów dopiero się szkoli. Choć MEN przygotowało zestaw materiałów, scenariuszy lekcji i poradników, wielu nauczycieli wciąż szuka sposobu, jak w praktyce prowadzić te zajęcia w sposób angażujący.

Czy przekona uczniów?

Edukacja zdrowotna zastąpiła wychowanie do życia w rodzinie, które w ostatnich latach notowało coraz mniejszą frekwencję. W roku szkolnym 2019/2020 uczestniczyło w nim ponad 50 proc. uczniów, a w 2024/2025 już tylko 33 proc. Prognozy wskazywały, że gdyby ten trend się utrzymał, w 2026 roku w zajęciach WDŻ brałoby udział zaledwie 26 proc. młodzieży.

Nowy przedmiot miał to zmienić. Ma on łączyć tematykę zdrowia fizycznego, emocji, relacji, profilaktyki uzależnień, aktywności fizycznej i zdrowia psychicznego. Mimo to, na razie nie udało się przyciągnąć uczniów w takim stopniu, jak planowano.

Szansa na poprawę?

Eksperci podkreślają, że edukacja zdrowotna ma ogromny potencjał, ale potrzebuje lepszej promocji i wsparcia szkół. Jak podkreślają pedagodzy, to nie może być przedmiot „na doczepkę”. Jeśli resort edukacji chce, by edukacja zdrowotna stała się ważnym elementem szkolnego programu, niezbędne będzie konsekwentne wdrażanie, zwiększenie liczby godzin oraz dopilnowanie, by zajęcia prowadziły osoby z odpowiednim przygotowaniem.

Na razie jednak dane nie pozostawiają złudzeń – Podkarpacie i Rzeszów są na końcu listy. A to właśnie tu, według wielu raportów, rośnie liczba problemów zdrowotnych wśród młodzieży – od otyłości, przez stres, po uzależnienia i problemy ze zdrowiem psychicznym. Warto wspomnieć, że w przyszłości edukacja zdrowotna ma zostać w szkołach przedmiotem obowiązkowym.

(oprac. BL / PAP)

Czytaj więcej:

33-latek podejrzany o zgwałcenie syna swojej partnerki. Grozi mu dożywocie

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *