Dwaj pracownicy Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Rzeszowskiego – Tomasz Warzocha i Wojciech Walat – podejrzani są o plagiat.
Chodzi o artykuł „Podręczniki szkolne w Galicji w II połowie XIX i na początku XX wieku w świetle prac Komisji Podręczników Szkolnych przy Radzie Szkolnej Krajowej”. W 2018 roku ukazał się on na łamach kwartalnika naukowego „Edukacja. Technika – informatyka”.
Kwartalnik wydaje Uniwersytet Rzeszowski. Jego redaktorem naczelnym jest dr hab. Wojciech Walat. Walat i jego kolega dr inż. Tomasz Warzocha są autorami wspomnianego artykułu, dziś kwestionowanego jako ich samodzielnego dzieła.
Walat i Warzocha pracują w Instytucie Pedagogiki UR, Walat w latach 2012-2016 był prorektorem ds. studenckich i kształcenia UR, Warzocha jest adiunktem w IP, od 2021 roku jest też pełnomocnikiem rektora ds. rekrutacji Kolegium Nauk Społecznych.
Kopiuj – wklej
Plagiat Walata i Warzochy odkrył Mikołaj Wilk z Krakowa. Zauważył, że artykuł naukowców z UR jest łudząco podobny do artykułu dr hab. Marii Stinii, prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie – „Podręczniki w gimnazjach galicyjskich w latach 1860-1918”.
– Po porównaniu obu tekstów programem antyplagiatowym, okazało się, że autorzy skopiowali około 30 procent artykułu Marii Stinii – dosłownie, z drobnymi zmianami lub w parafrazie, co stanowi ok. 60 proc. artykułu – opisuje Mikołaj Wilk.
– A właściwie całość, bo pozostałe 30 procent to abstrakt w języku angielskim i kilka zdań wtrąconych lub pominiętych przez program. Cytaty te w zdecydowanej większości nie są poprawnie opatrzone cudzysłowami czy przypisami – twierdzi Wilk.
I na dowód przysyła przykładowy fragment porównanych tekstów.
Naukowcy: źródła są
O plagiat pytamy obu naukowców. Odpowiada dr inż. Tomasz Warzocha – twierdzi, że w imieniu swoim i współautora kwestionowanego artykułu, dr hab. Wojciecha Walata.
– Duża zbieżność wynika z przeglądowo-analitycznego charakteru artykułu, ponieważ antyplagiatowy program komputerowy automatycznie porównuje teksty – tłumaczy Warzocha. Przyznaje jednak, że sytuacja dla nich jest „bardzo niezręczna”.
– W artykule są odniesienia do wielu źródeł, a przede wszystkim do artykułu prof. M. Stinii – co zostało zaznaczone na początku naszego artykułu. We wstępie piszemy, iż jest to jedna z najbardziej wnikliwych prac z tego zakresu – przekonuje Tomasz Warzocha.
Twierdzi, że oba artykuły zawierają obszerne listy wykazów tytułów podręczników z XIX wieku, które powiększają współczynniki podobieństwa tekstu. – O plagiacie mówimy wtedy, kiedy nie ma odnośników do źródła, a tutaj one są – zaznacza Warzocha.
Naukowcy przyznają, że mogli lepiej opracować swój tekst pod względem etyki edytorskiej. – W kolejnym numerze czasopisma wydrukujemy odpowiednie sprostowania i wyjaśnienia niezależnie od decyzji uczelnianej komisji – zapowiada dr inż. Tomasz Warzocha.
Rzecznik powiadomiony
Bo Mikołaj Wilk o plagiacie powiadomił władze Uniwersytetu Rzeszowskiego. Domaga się wyciągnięcia konsekwencji dyscyplinarnych wobec Tomasza Warzochy i Wojciecha Walata. Joanna Wilk z UR twierdzi, że ruszyła procedura, która ma wyjaśnić sprawę.
– Rektor Uniwersytetu Rzeszowskiego skierował sprawę do Rzecznika Dyscyplinarnego, który po przeanalizowaniu zadecyduje o ewentualnym wszczęciu postępowania wyjaśniającego – poinformowała nas Joanna Wilk.
Rzecznik Dyscyplinarny ma trzy miesiące na zbadanie, czy Tomasz Warzocha i Wojciech Walat dopuścili się plagiatu. Potem jest kolejne pół roku na wszczęcie postępowania wyjaśniającego i ewentualne postawienie naukowców przed komisją dyscyplinarną.
Wachlarz kar za plagiat jest bardzo szeroki – od upomnienia po pozbawienie prawa do wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego nawet na 10 lat. Reguluje to ustawa Prawa o Szkolnictwie Wyższym i Nauce.
Sam rektor może tylko upomnieć naukowców, udzielić im nagany albo i obniżyć wynagrodzenie zasadnicze o 10-25 procent – od miesiąca do dwóch lat. Reszta kar (np. wydalenie z pracy w uczelni) leży w gestii komisji dyscyplinarnej przy Ministerstwie Nauki.
Dwaj pracownicy Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Rzeszowskiego – Tomasz Warzocha i Wojciech Walat – podejrzani są o plagiat.
Chodzi o artykuł „Podręczniki szkolne w Galicji w II połowie XIX i na początku XX wieku w świetle prac Komisji Podręczników Szkolnych przy Radzie Szkolnej Krajowej”. W 2018 roku ukazał się on na łamach kwartalnika naukowego „Edukacja. Technika – informatyka”.
Kwartalnik wydaje Uniwersytet Rzeszowski. Jego redaktorem naczelnym jest dr hab. Wojciech Walat. Walat i jego kolega dr inż. Tomasz Warzocha są autorami wspomnianego artykułu, dziś kwestionowanego jako ich samodzielnego dzieła.
Walat i Warzocha pracują w Instytucie Pedagogiki UR, Walat w latach 2012-2016 był prorektorem ds. studenckich i kształcenia UR, Warzocha jest adiunktem w IP, od 2021 roku jest też pełnomocnikiem rektora ds. rekrutacji Kolegium Nauk Społecznych.
Kopiuj – wklej
Plagiat Walata i Warzochy odkrył Mikołaj Wilk z Krakowa. Zauważył, że artykuł naukowców z UR jest łudząco podobny do artykułu dr hab. Marii Stinii, prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie – „Podręczniki w gimnazjach galicyjskich w latach 1860-1918”.
– Po porównaniu obu tekstów programem antyplagiatowym, okazało się, że autorzy skopiowali około 30 procent artykułu Marii Stinii – dosłownie, z drobnymi zmianami lub w parafrazie, co stanowi ok. 60 proc. artykułu – opisuje Mikołaj Wilk.
– A właściwie całość, bo pozostałe 30 procent to abstrakt w języku angielskim i kilka zdań wtrąconych lub pominiętych przez program. Cytaty te w zdecydowanej większości nie są poprawnie opatrzone cudzysłowami czy przypisami – twierdzi Wilk.
I na dowód przysyła przykładowy fragment porównanych tekstów.
Naukowcy: źródła są
O plagiat pytamy obu naukowców. Odpowiada dr inż. Tomasz Warzocha – twierdzi, że w imieniu swoim i współautora kwestionowanego artykułu, dr hab. Wojciecha Walata.
– Duża zbieżność wynika z przeglądowo-analitycznego charakteru artykułu, ponieważ antyplagiatowy program komputerowy automatycznie porównuje teksty – tłumaczy Warzocha. Przyznaje jednak, że sytuacja dla nich jest „bardzo niezręczna”.
– W artykule są odniesienia do wielu źródeł, a przede wszystkim do artykułu prof. M. Stinii – co zostało zaznaczone na początku naszego artykułu. We wstępie piszemy, iż jest to jedna z najbardziej wnikliwych prac z tego zakresu – przekonuje Tomasz Warzocha.
Twierdzi, że oba artykuły zawierają obszerne listy wykazów tytułów podręczników z XIX wieku, które powiększają współczynniki podobieństwa tekstu. – O plagiacie mówimy wtedy, kiedy nie ma odnośników do źródła, a tutaj one są – zaznacza Warzocha.
Naukowcy przyznają, że mogli lepiej opracować swój tekst pod względem etyki edytorskiej. – W kolejnym numerze czasopisma wydrukujemy odpowiednie sprostowania i wyjaśnienia niezależnie od decyzji uczelnianej komisji – zapowiada dr inż. Tomasz Warzocha.
Rzecznik powiadomiony
Bo Mikołaj Wilk o plagiacie powiadomił władze Uniwersytetu Rzeszowskiego. Domaga się wyciągnięcia konsekwencji dyscyplinarnych wobec Tomasza Warzochy i Wojciecha Walata. Joanna Wilk z UR twierdzi, że ruszyła procedura, która ma wyjaśnić sprawę.
– Rektor Uniwersytetu Rzeszowskiego skierował sprawę do Rzecznika Dyscyplinarnego, który po przeanalizowaniu zadecyduje o ewentualnym wszczęciu postępowania wyjaśniającego – poinformowała nas Joanna Wilk.
Rzecznik Dyscyplinarny ma trzy miesiące na zbadanie, czy Tomasz Warzocha i Wojciech Walat dopuścili się plagiatu. Potem jest kolejne pół roku na wszczęcie postępowania wyjaśniającego i ewentualne postawienie naukowców przed komisją dyscyplinarną.
Wachlarz kar za plagiat jest bardzo szeroki – od upomnienia po pozbawienie prawa do wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego nawet na 10 lat. Reguluje to ustawa Prawa o Szkolnictwie Wyższym i Nauce.
Sam rektor może tylko upomnieć naukowców, udzielić im nagany albo i obniżyć wynagrodzenie zasadnicze o 10-25 procent – od miesiąca do dwóch lat. Reszta kar (np. wydalenie z pracy w uczelni) leży w gestii komisji dyscyplinarnej przy Ministerstwie Nauki.