Wójt gminy Solina wysłał do premiera pilną petycję w sprawie niedźwiedzi w Bieszczadach. Mieszkańcy boją się o swoje życie, a dotychczasowe metody odstraszania zwierząt nie działają. Do apelu dołączono ponad 1,5 tysiąca podpisów zebranych w pięciotysięcznej gminie.
Adam Piątkowski, wójt Soliny, zwrócił się bezpośrednio do Donalda Tuska, bo jak twierdzi, nie ma już na co czekać. Wszystkie dotychczasowe działania – płoszenie, odstraszanie i odławianie drapieżników – okazały się nieskuteczne. Problem z niedźwiedziami gmina ma od kilku lat.
– Kto weźmie odpowiedzialność za tragedię, która może się wydarzyć? – pyta wójt w piśmie wysłanym do szefa rządu.
Niebezpieczne spotkania z niedźwiedziami
Niedźwiedzie coraz częściej pojawiają się blisko ludzi. Wójt Soliny przytacza konkretne przykłady niebezpiecznych sytuacji.
– Ostatnio kuracjusz z Polańczyka wybrał się na jeden z punktów widokowych, ale musiał uciekać, bo niedźwiedź go gonił. Kiedyś niedźwiedź przeszedł przez ogrodzenie przedszkola, a na zewnątrz bawiły się dzieci. Osiedle, na którym mieszkam, ma ponad 30 domów. Nie ma posesji, której nie odwiedziłby niedźwiedź – opowiada Piątkowski.
Sytuacja zaogniła się w kwietniu tego roku, gdy niedźwiedzica zabiła 21 kóz w jednym z gospodarstw ekologicznych. Po tym incydencie wójt złożył wniosek o odstrzał pięciu osobników. Wciąż czeka na decyzję Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska.
– Nie zależy mi na tym, żeby zabijać niedźwiedzie, ale mam już 60 lat i czegoś takiego jak teraz, to jeszcze nie było – podkreśla wójt Soliny.
Ile jest niedźwiedzi w Bieszczadach?
Według oficjalnych danych w Bieszczadach żyje około 100 niedźwiedzi, ale wójt kwestionuje te statystyki.
– Oficjalne dane są takie, że niedźwiedzi jest około 100, ale to nie jest właściwa liczba. Myśliwi i leśnicy twierdzą, że co najmniej 300, i ja im wierzę – mówi Adam Piątkowski.
Wójt Soliny uważa, że najpierw trzeba dokładnie policzyć niedźwiedzie, a następnie zredukować ich populację tam, gdzie jest ich za dużo. Powołuje się przy tym na przykład Słowacji, gdzie minister środowiska zapowiedział odstrzał nawet połowy populacji niedźwiedzia w tym kraju.
– Mam nadzieję, że nasz głos wreszcie zostanie usłyszany. Inni radzą sobie z problemem, dlaczego my nie możemy – dodaje wójt.
Obecne prawo jest nieskuteczne
Gmina Solina dostała zgodę na odstraszanie niedźwiedzi, ale mieszkańcy mogą używać jedynie petard, pistoletów hukowych i paintballa. Te środki są jednak nieskuteczne.
Obecnie tylko policja może używać broni gładkolufowej z gumowymi pociskami, które działają obezwładniająco, bo trafienie nimi jest bardzo bolesne-
– Co z tego, skoro do najbliższego komisariatu jest 30-40 km. Zanim przyjedzie policjant, niedźwiedź zdąży uciec – tłumaczy wójt Soliny.
GDOŚ przygotowuje zmiany
Piotr Otawski, Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska, przyznaje, że obecne metody odstraszania są nieskuteczne. Dlatego przygotowano nowelizację ustawy o ochronie przyrody.
– Chciałbym, żeby przepisy weszły w życie do końca roku. Na razie czekają w kolejce, aż zajmą się nimi posłowie – mówi Otawski.
Nowe przepisy zakładają, że w uzasadnionych przypadkach policja będzie mogła wydawać pozwolenie na broń gładkolufową do odstraszania niedźwiedzi pociskami gumowymi.
Specjalna grupa interwencyjna
GDOŚ przygotowuje również projekt powołania specjalnej grupy interwencyjnej do monitorowania niedźwiedzi w Bieszczadach. W przypadku zagrożenia dla ludzi, grupa będzie mogła odstraszać zwierzęta.
– Jesteśmy w fazie przygotowań, rozmawiamy z wojewodą podkarpackim i m.in. Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych w Krośnie. Chcielibyśmy, żeby projekt ruszył jesienią – informuje Otawski.
Projekt będzie zawierał także elementy edukacyjne dla mieszkańców, dotyczące m.in. zabezpieczania kompostowników i śmietników.
– Jeżeli niedźwiedzie nie będą miały łatwego dostępu do pożywienia, jest szansa, że przestaną przychodzić w tereny zabudowane – wyjaśnia dyrektor GDOŚ.
Zapytany o wniosek wójta dotyczący odstrzału pięciu niedźwiedzi, Otawski odpowiedział dyplomatycznie: „Dopuszczamy możliwość wydania zgody na tego typu działania, ale traktujemy je jako ostateczność.”
(lp, źródło: PAP)
Czytaj więcej:
Majowy wysyp borowików w Bieszczadach. Zaskoczeni leśnicy pokazali swoje znaleziska
Wójt gminy Solina wysłał do premiera pilną petycję w sprawie niedźwiedzi w Bieszczadach. Mieszkańcy boją się o swoje życie, a dotychczasowe metody odstraszania zwierząt nie działają. Do apelu dołączono ponad 1,5 tysiąca podpisów zebranych w pięciotysięcznej gminie.
Adam Piątkowski, wójt Soliny, zwrócił się bezpośrednio do Donalda Tuska, bo jak twierdzi, nie ma już na co czekać. Wszystkie dotychczasowe działania – płoszenie, odstraszanie i odławianie drapieżników – okazały się nieskuteczne. Problem z niedźwiedziami gmina ma od kilku lat.
– Kto weźmie odpowiedzialność za tragedię, która może się wydarzyć? – pyta wójt w piśmie wysłanym do szefa rządu.
Niebezpieczne spotkania z niedźwiedziami
Niedźwiedzie coraz częściej pojawiają się blisko ludzi. Wójt Soliny przytacza konkretne przykłady niebezpiecznych sytuacji.
– Ostatnio kuracjusz z Polańczyka wybrał się na jeden z punktów widokowych, ale musiał uciekać, bo niedźwiedź go gonił. Kiedyś niedźwiedź przeszedł przez ogrodzenie przedszkola, a na zewnątrz bawiły się dzieci. Osiedle, na którym mieszkam, ma ponad 30 domów. Nie ma posesji, której nie odwiedziłby niedźwiedź – opowiada Piątkowski.
Sytuacja zaogniła się w kwietniu tego roku, gdy niedźwiedzica zabiła 21 kóz w jednym z gospodarstw ekologicznych. Po tym incydencie wójt złożył wniosek o odstrzał pięciu osobników. Wciąż czeka na decyzję Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska.
– Nie zależy mi na tym, żeby zabijać niedźwiedzie, ale mam już 60 lat i czegoś takiego jak teraz, to jeszcze nie było – podkreśla wójt Soliny.
Ile jest niedźwiedzi w Bieszczadach?
Według oficjalnych danych w Bieszczadach żyje około 100 niedźwiedzi, ale wójt kwestionuje te statystyki.
– Oficjalne dane są takie, że niedźwiedzi jest około 100, ale to nie jest właściwa liczba. Myśliwi i leśnicy twierdzą, że co najmniej 300, i ja im wierzę – mówi Adam Piątkowski.
Wójt Soliny uważa, że najpierw trzeba dokładnie policzyć niedźwiedzie, a następnie zredukować ich populację tam, gdzie jest ich za dużo. Powołuje się przy tym na przykład Słowacji, gdzie minister środowiska zapowiedział odstrzał nawet połowy populacji niedźwiedzia w tym kraju.
– Mam nadzieję, że nasz głos wreszcie zostanie usłyszany. Inni radzą sobie z problemem, dlaczego my nie możemy – dodaje wójt.
Obecne prawo jest nieskuteczne
Gmina Solina dostała zgodę na odstraszanie niedźwiedzi, ale mieszkańcy mogą używać jedynie petard, pistoletów hukowych i paintballa. Te środki są jednak nieskuteczne.
Obecnie tylko policja może używać broni gładkolufowej z gumowymi pociskami, które działają obezwładniająco, bo trafienie nimi jest bardzo bolesne-
– Co z tego, skoro do najbliższego komisariatu jest 30-40 km. Zanim przyjedzie policjant, niedźwiedź zdąży uciec – tłumaczy wójt Soliny.
GDOŚ przygotowuje zmiany
Piotr Otawski, Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska, przyznaje, że obecne metody odstraszania są nieskuteczne. Dlatego przygotowano nowelizację ustawy o ochronie przyrody.
– Chciałbym, żeby przepisy weszły w życie do końca roku. Na razie czekają w kolejce, aż zajmą się nimi posłowie – mówi Otawski.
Nowe przepisy zakładają, że w uzasadnionych przypadkach policja będzie mogła wydawać pozwolenie na broń gładkolufową do odstraszania niedźwiedzi pociskami gumowymi.
Specjalna grupa interwencyjna
GDOŚ przygotowuje również projekt powołania specjalnej grupy interwencyjnej do monitorowania niedźwiedzi w Bieszczadach. W przypadku zagrożenia dla ludzi, grupa będzie mogła odstraszać zwierzęta.
– Jesteśmy w fazie przygotowań, rozmawiamy z wojewodą podkarpackim i m.in. Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych w Krośnie. Chcielibyśmy, żeby projekt ruszył jesienią – informuje Otawski.
Projekt będzie zawierał także elementy edukacyjne dla mieszkańców, dotyczące m.in. zabezpieczania kompostowników i śmietników.
– Jeżeli niedźwiedzie nie będą miały łatwego dostępu do pożywienia, jest szansa, że przestaną przychodzić w tereny zabudowane – wyjaśnia dyrektor GDOŚ.
Zapytany o wniosek wójta dotyczący odstrzału pięciu niedźwiedzi, Otawski odpowiedział dyplomatycznie: „Dopuszczamy możliwość wydania zgody na tego typu działania, ale traktujemy je jako ostateczność.”
(lp, źródło: PAP)
Czytaj więcej:
Majowy wysyp borowików w Bieszczadach. Zaskoczeni leśnicy pokazali swoje znaleziska