Ekspresowa wizyta Roberta Makłowicza w Rzeszowie. Przyjechał dodać „otuchy” Konradowi Fijołkowi przed drugą turą wyborów na prezydenta miasta.
Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
Znany krytyk kulinarny pojawił się w środę, 10 kwietnia, na rzeszowskim Rynku. Miał być tuż po godz. 13:00, przyjechał z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem. Na informacje o wizycie Makłowicza niewielu mieszkańców zareagowało.
Może też dlatego, że pogoda nie sprzyjała. Środa był chłodna i wietrzna, przez Rynek przechodziło niewiele osób. Ci, którzy byli, chowali się za osłoniętymi ogródkami letnimi.
Kilka młodych osób zrobiło sobie zdjęcia z Robertem Makłowiczem, który od ponad dwóch lat jest „przyjacielem Rzeszowa”. Już w 2021 roku, gdy w mieście odbywały się przedterminowe wybory na prezydenta, wsparł Konrada Fijołka.
Po tamtej wizycie, Makłowicz stał się ambasadorem nowego festiwalu kulinarnego w Rzeszowie – „Karpaty na Widelcu”. Były już jego dwie edycje – w 2022 i 2023 roku. Trzecia edycja w tym roku planowana jest w dniach 20-22 września.
Jak mówili w Szwejku…
W środę, gdy Makłowicz przechadzał się po Rynku, okazało się, że „Karpaty na Widelcu 2024” wcale nie są takie pewne. Bo dużo zależy od tego, czy drugą turę wyborów prezydenckich w Rzeszowie wygra Konrad Fijołek.
Dlatego Makłowicz przyjechał do Rzeszowa, by się dowiedzieć, czy miasto nadal jest zainteresowane współpracą z nim przy organizacji kolejnej edycji festiwalu.
– Przyjechałem zasięgnąć języka i dodać otuchy panu Konradowi, bo jak mówili w Szwejku: „Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było” – mówił nam znany kulinarny recenzent.
Makłowicz nieco się skrzywił, gdy go zapytaliśmy o ponowne wsparcie Konrada Fijołka. – „Wsparcie”, to słowa nieadekwatne. Nie jestem z Rzeszowa, tutaj nie głosuję. Nie mam żadnego tytułu, żeby kogokolwiek do czegokolwiek namawiać – mówił nam Makłowicz.
– To wasze miasto. To wy wiecie, co jest dla was najważniejsze – dodawał. – Ale miałem okazję poznać pana Konrada. Zwyczajnie, po ludzku, lubię go za to, jakim jest człowiekiem – kompetentnym, miłym. Trudno mi go oceniać aż tak dogłębnie jako włodarza miasta.
Na co Rzeszów był odporny?
Robert Makłowicz wie, że Konrad Fijołek nie wygrał wyborów z minionej niedzieli w pierwszej turze. Otrzymał 37,91 proc. głosów, w drugiej turze (21 kwietnia) zmierzy się z Waldemarem Szumnym, kandydatem PiS.
– Wygranie wyborów w pierwszej turze, to pewnego rodzaju ekstrawagancja. Nie chodzi o to, czy będzie druga tura, a o to, jaki jest kontrkandydat. Rzeszów wydawał się miastem odpornym… – ciągnął Makłowicz.
– Odpornym na PiS? – dopytywaliśmy.
– PiS tu nie ma znaczenia. Odpornym na dwie rzeczy, z którymi nigdy nie zgadzałem się w mojej drodze życiowej: na populizm i nacjonalizm. Teraz to się nazywa PiS, a za chwilę może inaczej. Nie chodzi o konkretną partię, a konkretne poglądy – tłumaczył krytyk.
Makłowicz jest zachwycony tym, jak w ostatnich latach zmienił się Rzeszów – jest miastem młodym, uniwersyteckim. – Zwyczajnie, podoba mi się tutaj – mówił.
Od kogo zależą „Karpaty”?
Po chwili na Rynek przyszedł Konrad Fijołek. Obaj usiedli w ogródku Starego Browaru. Tam kręcono spot. – Zwyczajnie panu kibicuję – mówił do kamer Robert Makłowicz. Jeśli będzie pan startował w innych wyborach, to w zasadzie we wszystkich będą panu kibicował.
– No chyba, że będzie pan startował w wyborach na Mister Universum. Będę miał innych kandydatów – żartował Makłowicz. – Ja też – zrewanżował się Fijołek.
A co z przyszłością „Karpat na Widelcu”? – To od was, drodzy Państwo, zależy – powiedział do kamer Makłowicz, dając do zrozumienia, od czego zależy los festiwalu – od wyników dogrywki wyborczej 21 kwietnia.
Konrad Fijołek też nie chciał jednoznacznie powiedzieć, czy trzecia edycja „Karpat” się odbędzie, mimo że pod koniec marca Estrada Rzeszowska ogłosiła imprezę w swoim kalendarzu wydarzeń na rok 2024.
Ekspresowa wizyta Roberta Makłowicza w Rzeszowie. Przyjechał dodać „otuchy” Konradowi Fijołkowi przed drugą turą wyborów na prezydenta miasta.
Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
Znany krytyk kulinarny pojawił się w środę, 10 kwietnia, na rzeszowskim Rynku. Miał być tuż po godz. 13:00, przyjechał z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem. Na informacje o wizycie Makłowicza niewielu mieszkańców zareagowało.
Może też dlatego, że pogoda nie sprzyjała. Środa był chłodna i wietrzna, przez Rynek przechodziło niewiele osób. Ci, którzy byli, chowali się za osłoniętymi ogródkami letnimi.
Kilka młodych osób zrobiło sobie zdjęcia z Robertem Makłowiczem, który od ponad dwóch lat jest „przyjacielem Rzeszowa”. Już w 2021 roku, gdy w mieście odbywały się przedterminowe wybory na prezydenta, wsparł Konrada Fijołka.
Po tamtej wizycie, Makłowicz stał się ambasadorem nowego festiwalu kulinarnego w Rzeszowie – „Karpaty na Widelcu”. Były już jego dwie edycje – w 2022 i 2023 roku. Trzecia edycja w tym roku planowana jest w dniach 20-22 września.
Jak mówili w Szwejku…
W środę, gdy Makłowicz przechadzał się po Rynku, okazało się, że „Karpaty na Widelcu 2024” wcale nie są takie pewne. Bo dużo zależy od tego, czy drugą turę wyborów prezydenckich w Rzeszowie wygra Konrad Fijołek.
Dlatego Makłowicz przyjechał do Rzeszowa, by się dowiedzieć, czy miasto nadal jest zainteresowane współpracą z nim przy organizacji kolejnej edycji festiwalu.
– Przyjechałem zasięgnąć języka i dodać otuchy panu Konradowi, bo jak mówili w Szwejku: „Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było” – mówił nam znany kulinarny recenzent.
Makłowicz nieco się skrzywił, gdy go zapytaliśmy o ponowne wsparcie Konrada Fijołka. – „Wsparcie”, to słowa nieadekwatne. Nie jestem z Rzeszowa, tutaj nie głosuję. Nie mam żadnego tytułu, żeby kogokolwiek do czegokolwiek namawiać – mówił nam Makłowicz.
– To wasze miasto. To wy wiecie, co jest dla was najważniejsze – dodawał. – Ale miałem okazję poznać pana Konrada. Zwyczajnie, po ludzku, lubię go za to, jakim jest człowiekiem – kompetentnym, miłym. Trudno mi go oceniać aż tak dogłębnie jako włodarza miasta.
Na co Rzeszów był odporny?
Robert Makłowicz wie, że Konrad Fijołek nie wygrał wyborów z minionej niedzieli w pierwszej turze. Otrzymał 37,91 proc. głosów, w drugiej turze (21 kwietnia) zmierzy się z Waldemarem Szumnym, kandydatem PiS.
– Wygranie wyborów w pierwszej turze, to pewnego rodzaju ekstrawagancja. Nie chodzi o to, czy będzie druga tura, a o to, jaki jest kontrkandydat. Rzeszów wydawał się miastem odpornym… – ciągnął Makłowicz.
– Odpornym na PiS? – dopytywaliśmy.
– PiS tu nie ma znaczenia. Odpornym na dwie rzeczy, z którymi nigdy nie zgadzałem się w mojej drodze życiowej: na populizm i nacjonalizm. Teraz to się nazywa PiS, a za chwilę może inaczej. Nie chodzi o konkretną partię, a konkretne poglądy – tłumaczył krytyk.
Makłowicz jest zachwycony tym, jak w ostatnich latach zmienił się Rzeszów – jest miastem młodym, uniwersyteckim. – Zwyczajnie, podoba mi się tutaj – mówił.
Od kogo zależą „Karpaty”?
Po chwili na Rynek przyszedł Konrad Fijołek. Obaj usiedli w ogródku Starego Browaru. Tam kręcono spot. – Zwyczajnie panu kibicuję – mówił do kamer Robert Makłowicz. Jeśli będzie pan startował w innych wyborach, to w zasadzie we wszystkich będą panu kibicował.
– No chyba, że będzie pan startował w wyborach na Mister Universum. Będę miał innych kandydatów – żartował Makłowicz. – Ja też – zrewanżował się Fijołek.
A co z przyszłością „Karpat na Widelcu”? – To od was, drodzy Państwo, zależy – powiedział do kamer Makłowicz, dając do zrozumienia, od czego zależy los festiwalu – od wyników dogrywki wyborczej 21 kwietnia.
Konrad Fijołek też nie chciał jednoznacznie powiedzieć, czy trzecia edycja „Karpat” się odbędzie, mimo że pod koniec marca Estrada Rzeszowska ogłosiła imprezę w swoim kalendarzu wydarzeń na rok 2024.