
Zamek w Łańcucie, jedna z najpiękniejszych rezydencji arystokratycznych w Polsce i turystyczna perła Podkarpacia, właśnie kończy główny sezon turystyczny. Od połowy listopada do połowy stycznia jego wnętrza zostaną zamknięte dla zwiedzających, ale magia tego miejsca wcale nie zgaśnie.
Wręcz przeciwnie – w tym czasie najpiękniej rozkwita to, co od wieków przyciągało tu koronowane głowy: storczyki po rodzie Potockich.
Kiedy zamek zasypia na zimę
Od 16 listopada 2025 roku Zamek w Łańcucie wchodzi w tradycyjny, dwumiesięczny okres konserwacji. To czas, gdy w dawnej rezydencji magnackiej zapada cisza, a w jej wnętrzach trwają prace porządkowe i konserwatorskie – woskowanie parkietów, czyszczenie żyrandoli, odkurzanie bezcennych mebli i tkanin. Choć turystów nie wpuszcza się w tym czasie do zamkowych komnat, obiekt nie znika z mapy atrakcji Podkarpacia.
Dla zwiedzających otwarte pozostają bowiem Storczykarnia, dawna Oranżeria, dawna Ujeżdżalnia oraz rozległy park. To idealny moment, by zobaczyć zamek w spokojniejszej, jesienno-zimowej odsłonie – bez tłumów, z przestrzenią do spacerów i chwilą na kontemplację tego niezwykłego miejsca.
Orchidee po Potockich
Gdy jedni sprzątają i polerują salony, inne ważne części tego kompleksu rozkwitają. Właśnie teraz, w listopadzie, w łańcuckiej storczykarni można zobaczyć zjawiskowe Cattleye, nazywane królowymi orchidei. Ich różowo-fioletowe kwiaty tworzą bajeczną aleję w zabytkowej oranżerii, której początki sięgają czasów Romana Potockiego – trzeciego ordynata łańcuckiego i pasjonata egzotycznych roślin.
To on zbudował tu prawdziwy ogród marzeń. Kiedyś storczykami dekorowano komnaty i jadalnie pałacu, a ich kolory dobierano do porcelany na stole. Według rodzinnej legendy, po śmierci ordynata jego żona Elżbieta kazała ściąć wszystkie kwiaty i złożyć je razem z nim do grobu.
Po wojnie w miejscu dzisiejszej storczykarni działało gospodarstwo rolne, które hodowało orchidee na sprzedaż. Dopiero w 2007 roku, po rewitalizacji, to niezwykłe miejsce ponownie udostępniono zwiedzającym. Dziś można tu oglądać nie tylko potomków dawnych roślin Potockich, ale też wiele rzadkich gatunków z całego świata. Storczykarnia czynna jest przez siedem dni w tygodniu, również podczas zimowej przerwy w zamku.


Od fortecy po muzeum światowej klasy
Historia Łańcuta to historia splendoru i przetrwania. Obecny zamek powstał w latach 1629–1642 z inicjatywy Stanisława Lubomirskiego jako rezydencja obronna typu palazzo in fortezza. W XVIII wieku Izabela Lubomirska, jedna z najpotężniejszych kobiet swojej epoki, przekształciła go w pałac o europejskim rozmachu – otoczony ogrodami, galeriami i oranżeriami, pełen dzieł sztuki i muzyki.
Kiedy majątek przeszedł w ręce rodu Potockich, Łańcut stał się jednym z najbardziej znanych salonów towarzyskich Europy Środkowej. Gościli tu m.in. królowie, arystokraci i artyści. W przeciwieństwie do wielu innych rezydencji magnackich, zamek uniknął zniszczeń podczas II wojny światowej, dzięki czemu dziś można podziwiać oryginalne wnętrza, wyposażenie i kolekcje.
Dziś Muzeum – Zamek w Łańcucie to instytucja o znaczeniu narodowym, jedno z najchętniej odwiedzanych miejsc na Podkarpaciu i jedna z największych atrakcji turystycznych regionu. Rocznie przyciąga setki tysięcy turystów z całego świata.
Zimowa przerwa to tylko preludium
Choć główne ekspozycje zamku – w tym Stajnie, Wozownia, Dział Sztuki Cerkiewnej i Historii Miasta – pozostaną zamknięte do 14 stycznia 2026 roku, muzeum już przygotowuje się do nowego sezonu. Przyszły rok zapowiada się wyjątkowo – z nowymi wystawami, odświeżonymi trasami zwiedzania i wydarzeniami kulturalnymi, które mają jeszcze bardziej przyciągnąć turystów.
Warto więc zajrzeć do Łańcuta właśnie teraz, gdy w zamkowym parku unosi się zapach mrozu i ziemi, a storczykarnia rozświetla się egzotycznym blaskiem. To jedno z tych miejsc, które zachwyca nie tylko latem – ale może najbardziej wtedy, gdy cała reszta świata czeka na wiosnę.
Czytaj więcej:
Jakub Żulczyk przyjeżdża do Rzeszowa. Autor „Ślepnąc od świateł” spotka się z czytelnikami

Zamek w Łańcucie, jedna z najpiękniejszych rezydencji arystokratycznych w Polsce i turystyczna perła Podkarpacia, właśnie kończy główny sezon turystyczny. Od połowy listopada do połowy stycznia jego wnętrza zostaną zamknięte dla zwiedzających, ale magia tego miejsca wcale nie zgaśnie.
Wręcz przeciwnie – w tym czasie najpiękniej rozkwita to, co od wieków przyciągało tu koronowane głowy: storczyki po rodzie Potockich.
Kiedy zamek zasypia na zimę
Od 16 listopada 2025 roku Zamek w Łańcucie wchodzi w tradycyjny, dwumiesięczny okres konserwacji. To czas, gdy w dawnej rezydencji magnackiej zapada cisza, a w jej wnętrzach trwają prace porządkowe i konserwatorskie – woskowanie parkietów, czyszczenie żyrandoli, odkurzanie bezcennych mebli i tkanin. Choć turystów nie wpuszcza się w tym czasie do zamkowych komnat, obiekt nie znika z mapy atrakcji Podkarpacia.
Dla zwiedzających otwarte pozostają bowiem Storczykarnia, dawna Oranżeria, dawna Ujeżdżalnia oraz rozległy park. To idealny moment, by zobaczyć zamek w spokojniejszej, jesienno-zimowej odsłonie – bez tłumów, z przestrzenią do spacerów i chwilą na kontemplację tego niezwykłego miejsca.
Orchidee po Potockich
Gdy jedni sprzątają i polerują salony, inne ważne części tego kompleksu rozkwitają. Właśnie teraz, w listopadzie, w łańcuckiej storczykarni można zobaczyć zjawiskowe Cattleye, nazywane królowymi orchidei. Ich różowo-fioletowe kwiaty tworzą bajeczną aleję w zabytkowej oranżerii, której początki sięgają czasów Romana Potockiego – trzeciego ordynata łańcuckiego i pasjonata egzotycznych roślin.
To on zbudował tu prawdziwy ogród marzeń. Kiedyś storczykami dekorowano komnaty i jadalnie pałacu, a ich kolory dobierano do porcelany na stole. Według rodzinnej legendy, po śmierci ordynata jego żona Elżbieta kazała ściąć wszystkie kwiaty i złożyć je razem z nim do grobu.
Po wojnie w miejscu dzisiejszej storczykarni działało gospodarstwo rolne, które hodowało orchidee na sprzedaż. Dopiero w 2007 roku, po rewitalizacji, to niezwykłe miejsce ponownie udostępniono zwiedzającym. Dziś można tu oglądać nie tylko potomków dawnych roślin Potockich, ale też wiele rzadkich gatunków z całego świata. Storczykarnia czynna jest przez siedem dni w tygodniu, również podczas zimowej przerwy w zamku.

Od fortecy po muzeum światowej klasy
Historia Łańcuta to historia splendoru i przetrwania. Obecny zamek powstał w latach 1629–1642 z inicjatywy Stanisława Lubomirskiego jako rezydencja obronna typu palazzo in fortezza. W XVIII wieku Izabela Lubomirska, jedna z najpotężniejszych kobiet swojej epoki, przekształciła go w pałac o europejskim rozmachu – otoczony ogrodami, galeriami i oranżeriami, pełen dzieł sztuki i muzyki.
Kiedy majątek przeszedł w ręce rodu Potockich, Łańcut stał się jednym z najbardziej znanych salonów towarzyskich Europy Środkowej. Gościli tu m.in. królowie, arystokraci i artyści. W przeciwieństwie do wielu innych rezydencji magnackich, zamek uniknął zniszczeń podczas II wojny światowej, dzięki czemu dziś można podziwiać oryginalne wnętrza, wyposażenie i kolekcje.
Dziś Muzeum – Zamek w Łańcucie to instytucja o znaczeniu narodowym, jedno z najchętniej odwiedzanych miejsc na Podkarpaciu i jedna z największych atrakcji turystycznych regionu. Rocznie przyciąga setki tysięcy turystów z całego świata.
Zimowa przerwa to tylko preludium
Choć główne ekspozycje zamku – w tym Stajnie, Wozownia, Dział Sztuki Cerkiewnej i Historii Miasta – pozostaną zamknięte do 14 stycznia 2026 roku, muzeum już przygotowuje się do nowego sezonu. Przyszły rok zapowiada się wyjątkowo – z nowymi wystawami, odświeżonymi trasami zwiedzania i wydarzeniami kulturalnymi, które mają jeszcze bardziej przyciągnąć turystów.
Warto więc zajrzeć do Łańcuta właśnie teraz, gdy w zamkowym parku unosi się zapach mrozu i ziemi, a storczykarnia rozświetla się egzotycznym blaskiem. To jedno z tych miejsc, które zachwyca nie tylko latem – ale może najbardziej wtedy, gdy cała reszta świata czeka na wiosnę.
Czytaj więcej:
Jakub Żulczyk przyjeżdża do Rzeszowa. Autor „Ślepnąc od świateł” spotka się z czytelnikami