W Rzeszowie rośnie liczba osób oszukanych na wymyśloną legendę. Właśnie dwie seniorki straciły 155 tys. zł, trzeciej udało się uniknąć utraty pieniędzy.
„Na wnuczka”, „na policjanta”, „na pracownika banku”, „na lekarza” – takie legendy słyszą w słuchawce seniorzy, którzy najczęściej padają ofiarą oszustów. Technik manipulacji przybywa. Mimo niezliczonej liczby apeli, by NIGDY nie przekazywać pieniędzy po takiej rozmowie, naiwnych nie brakuje. W kwietniu policjanci zatrzymali dwóch „odbieraków”.
Od tamtej pory rzeszowscy policjanci odnotowali pięć kolejnych takich oszustw. Straty w wyniosły 220 tys. zł. W tej grupie są dwie seniorki w wieku 80 i 70 lat. Pierwsza straciła 85 tys. zł, a druga 70 tys. zł. Obie uwierzyły oszustom, podającym się za policjantów, że oszczędności kobiet są zagrożone i muszą je przekazać do policyjnego depozytu.
Oszuści próbowali naciągnąć także 83-latkę. – Gdy przyszli do niej po pieniądze i biżuterię, seniorka zażądała od nich okazania legitymacji policyjnych. Oszuści byli nerwowi, podnosili głos. Rozmowę na klatce schodowej usłyszał sąsiad z góry. To spłoszyło oszustów – mówi asp. sztab. Magdalena Żuk, rzecznik rzeszowskiej policji.
I ponawia swój apel o nieprzekazywanie pieniędzy obcym. Policja NIGDY nie prosi o pieniądze i nie deponuje ich. Nigdy też nie informuje o swoich działaniach operacyjnych, ani nie angażuje do nich osób postronnych. Każdy telefon, w którym ktoś prosi o podanie danych osobowych, pieniądze lub wybranie ich z konta, to zwykła próba oszustwa.
Taką rozmowę należy bez zbędnej zwłoki przerwać i powiadomić dyspozytora numeru alarmowego 112. – Apelujemy także do młodych, by rozmawiali ze swoimi rodzicami, dziadkami i tłumaczyli im, że mogą paść ofiarą oszustów – mówią rzeszowscy policjanci. Od początku br. odnotowali już 28 takich oszustw, straty przekroczyły 1,1 mln zł.
W walkę z oszustwami „na wnuczka” włączyła się m.in. popularna ekipa HRejterów.
[embedded content]
(ram)
W Rzeszowie rośnie liczba osób oszukanych na wymyśloną legendę. Właśnie dwie seniorki straciły 155 tys. zł, trzeciej udało się uniknąć utraty pieniędzy.
„Na wnuczka”, „na policjanta”, „na pracownika banku”, „na lekarza” – takie legendy słyszą w słuchawce seniorzy, którzy najczęściej padają ofiarą oszustów. Technik manipulacji przybywa. Mimo niezliczonej liczby apeli, by NIGDY nie przekazywać pieniędzy po takiej rozmowie, naiwnych nie brakuje. W kwietniu policjanci zatrzymali dwóch „odbieraków”.
Od tamtej pory rzeszowscy policjanci odnotowali pięć kolejnych takich oszustw. Straty w wyniosły 220 tys. zł. W tej grupie są dwie seniorki w wieku 80 i 70 lat. Pierwsza straciła 85 tys. zł, a druga 70 tys. zł. Obie uwierzyły oszustom, podającym się za policjantów, że oszczędności kobiet są zagrożone i muszą je przekazać do policyjnego depozytu.
Oszuści próbowali naciągnąć także 83-latkę. – Gdy przyszli do niej po pieniądze i biżuterię, seniorka zażądała od nich okazania legitymacji policyjnych. Oszuści byli nerwowi, podnosili głos. Rozmowę na klatce schodowej usłyszał sąsiad z góry. To spłoszyło oszustów – mówi asp. sztab. Magdalena Żuk, rzecznik rzeszowskiej policji.
I ponawia swój apel o nieprzekazywanie pieniędzy obcym. Policja NIGDY nie prosi o pieniądze i nie deponuje ich. Nigdy też nie informuje o swoich działaniach operacyjnych, ani nie angażuje do nich osób postronnych. Każdy telefon, w którym ktoś prosi o podanie danych osobowych, pieniądze lub wybranie ich z konta, to zwykła próba oszustwa.
Taką rozmowę należy bez zbędnej zwłoki przerwać i powiadomić dyspozytora numeru alarmowego 112. – Apelujemy także do młodych, by rozmawiali ze swoimi rodzicami, dziadkami i tłumaczyli im, że mogą paść ofiarą oszustów – mówią rzeszowscy policjanci. Od początku br. odnotowali już 28 takich oszustw, straty przekroczyły 1,1 mln zł.
W walkę z oszustwami „na wnuczka” włączyła się m.in. popularna ekipa HRejterów.
(ram)