W piątkowy wieczór nad strefą gospodarczą w Stalowej Woli uniosły się kłęby dymu. Ogień objął halę zakładu przetwarzającego paliwa alternatywne, stawiając na nogi służby z całego regionu. Choć początkowo istniały obawy o skażenie powietrza, specjalistyczne badania wykluczyły zagrożenie dla zdrowia mieszkańców. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał.
Do wybuchu pożaru doszło w piątek, 19 grudnia, około godziny 20:30. Ogień pojawił się w hali należącej do firmy Wtór Steel, zlokalizowanej na terenie strefy przemysłowej. Ze względu na charakter działalności zakładu – przetwarzanie paliw alternatywnych oraz obecność chemikaliów – sytuacja od początku była określana jako dynamiczna i potencjalnie niebezpieczna.
Całonocna walka z żywiołem
Skala zdarzenia wymagała natychmiastowej mobilizacji znacznych sił ratowniczych. Do akcji skierowano ponad 25 zastępów Państwowej Straży Pożarnej oraz Ochotniczych Straży Pożarnych z całego regionu.
Na miejscu wykorzystano ciężki sprzęt gaśniczy, w tym drabinę wysokościową oraz cysternę o pojemności 25 tysięcy litrów wody i specjalny pojazd strażacki mieszczący kolejne 10 tysięcy litrów wody. Działania wspierał również specjalistyczny dron, który monitorował rozprzestrzenianie się ognia z powietrza oraz samochód z zapasem butli z powietrzem dla ratowników.
Jeszcze w sobotę, 20 grudnia o godzinie 8:00 rano, trwało dogaszanie pogorzeliska. Służby zapewniają jednak, że sytuacja jest już w pełni opanowana i nie ma ryzyka, że ogień przeniesie się na sąsiednie budynki.
Zdjęcia: Stalówka.Net, OSP TurpiaTrzeba dogasić zarzewia ognia
– Działania cały czas trwają, przemywamy zarzewia ognia, do hali cały czas dostęp jest utrudniony, ze względu na dosyć mocno nadpaloną konstrukcję, ale dbamy o bezpieczeństwo ratowników – powiedział w sobotę rano oficer prasowy PSP w Stalowej Woli mł. bryg. Krystian Bąk.
Jak dodał, działania potrwają na pewno jeszcze kilka godzin, ale największe zagrożenie już minęło. W pożarze nikt nie ucierpiał.
– Pożar na pewno się nie rozwija, jest go coraz mniej, nie wyjdzie poza obrys hali, nie ma obiektów zagrożonych. Trzeba po prostu dogasić zarzewia ognia – zauważył.
Jak wyjaśnił wewnątrz znajdują się tworzywa sztuczne, które pod wpływem wysokiej temperatury się topią, w efekcie tworzy się skorupa, po której podawana przez strażaków woda spływa i ciężko to ugasić. – A to wymaga czasu – dodał.
Strach o jakość powietrza
Gęsty dym unoszący się nad miastem wywołał uzasadniony niepokój. W pierwszej fazie akcji Prezydent Stalowej Woli, Lucjusz Nadbereżny, wydał pilny apel do mieszkańców o prewencyjne ograniczenie wychodzenia z domów i szczelne zamknięcie okien.
Na miejsce ściągnięto mobilne laboratorium chemiczne, które na bieżąco monitorowało skład atmosfery. Wyniki pomiarów przyniosły uspokojenie.
– Będąc bezpośrednio na miejscu trwającej akcji gaśniczej, informuję, że wyniki badań jakości powietrza nie wskazują na jakiekolwiek zagrożenie dla mieszkańców – przekazał w nocnym komunikacie prezydent Nadbereżny, odwołując wcześniejsze zalecenia.
Mimo ogromnej skali pożaru, najważniejszą informacją jest brak ofiar. Służby nie odnotowały żadnych osób poszkodowanych w wyniku zdarzenia. Nie stwierdzono również zagrożenia dla środowiska naturalnego.
(mob/PAP)
Czytaj więcej:
Paraliż na „kręgosłupie” Podkarpacia. Potężny karambol na S19
Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.
Postaw kawę za:
W piątkowy wieczór nad strefą gospodarczą w Stalowej Woli uniosły się kłęby dymu. Ogień objął halę zakładu przetwarzającego paliwa alternatywne, stawiając na nogi służby z całego regionu. Choć początkowo istniały obawy o skażenie powietrza, specjalistyczne badania wykluczyły zagrożenie dla zdrowia mieszkańców. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał.
Do wybuchu pożaru doszło w piątek, 19 grudnia, około godziny 20:30. Ogień pojawił się w hali należącej do firmy Wtór Steel, zlokalizowanej na terenie strefy przemysłowej. Ze względu na charakter działalności zakładu – przetwarzanie paliw alternatywnych oraz obecność chemikaliów – sytuacja od początku była określana jako dynamiczna i potencjalnie niebezpieczna.
Całonocna walka z żywiołem
Skala zdarzenia wymagała natychmiastowej mobilizacji znacznych sił ratowniczych. Do akcji skierowano ponad 25 zastępów Państwowej Straży Pożarnej oraz Ochotniczych Straży Pożarnych z całego regionu.
Na miejscu wykorzystano ciężki sprzęt gaśniczy, w tym drabinę wysokościową oraz cysternę o pojemności 25 tysięcy litrów wody i specjalny pojazd strażacki mieszczący kolejne 10 tysięcy litrów wody. Działania wspierał również specjalistyczny dron, który monitorował rozprzestrzenianie się ognia z powietrza oraz samochód z zapasem butli z powietrzem dla ratowników.
Jeszcze w sobotę, 20 grudnia o godzinie 8:00 rano, trwało dogaszanie pogorzeliska. Służby zapewniają jednak, że sytuacja jest już w pełni opanowana i nie ma ryzyka, że ogień przeniesie się na sąsiednie budynki.
Zdjęcia: Stalówka.Net, OSP Turpia
Trzeba dogasić zarzewia ognia
– Działania cały czas trwają, przemywamy zarzewia ognia, do hali cały czas dostęp jest utrudniony, ze względu na dosyć mocno nadpaloną konstrukcję, ale dbamy o bezpieczeństwo ratowników – powiedział w sobotę rano oficer prasowy PSP w Stalowej Woli mł. bryg. Krystian Bąk.
Jak dodał, działania potrwają na pewno jeszcze kilka godzin, ale największe zagrożenie już minęło. W pożarze nikt nie ucierpiał.
– Pożar na pewno się nie rozwija, jest go coraz mniej, nie wyjdzie poza obrys hali, nie ma obiektów zagrożonych. Trzeba po prostu dogasić zarzewia ognia – zauważył.
Jak wyjaśnił wewnątrz znajdują się tworzywa sztuczne, które pod wpływem wysokiej temperatury się topią, w efekcie tworzy się skorupa, po której podawana przez strażaków woda spływa i ciężko to ugasić. – A to wymaga czasu – dodał.
Strach o jakość powietrza
Gęsty dym unoszący się nad miastem wywołał uzasadniony niepokój. W pierwszej fazie akcji Prezydent Stalowej Woli, Lucjusz Nadbereżny, wydał pilny apel do mieszkańców o prewencyjne ograniczenie wychodzenia z domów i szczelne zamknięcie okien.
Na miejsce ściągnięto mobilne laboratorium chemiczne, które na bieżąco monitorowało skład atmosfery. Wyniki pomiarów przyniosły uspokojenie.
– Będąc bezpośrednio na miejscu trwającej akcji gaśniczej, informuję, że wyniki badań jakości powietrza nie wskazują na jakiekolwiek zagrożenie dla mieszkańców – przekazał w nocnym komunikacie prezydent Nadbereżny, odwołując wcześniejsze zalecenia.
Mimo ogromnej skali pożaru, najważniejszą informacją jest brak ofiar. Służby nie odnotowały żadnych osób poszkodowanych w wyniku zdarzenia. Nie stwierdzono również zagrożenia dla środowiska naturalnego.
(mob/PAP)
Czytaj więcej:
Paraliż na „kręgosłupie” Podkarpacia. Potężny karambol na S19
Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.
