To była tylko gra, ale taka gra, która miała otworzyć oczy młodym, czego mogą doświadczyć, gdy wpadną w sidła handlarzy ludzi. Mogą się od nich nie uwolnić.
Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
– Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak miałbym żyć w takich warunkach – mówi 19-letni Kacper Żebrakowski z Zespołu Szkół Gospodarczych w Rzeszowie. – To warunki niewolnicze, można wyjechać i już nie wrócić – dodaje szkolna koleżanka Kacpra, 18-letnia Anna Zając.
Oboje byli wśród kilkudziesięciu rzeszowskich licealistów, którzy w czwartek (23 maja) weszli do Esceptrucka, który po raz pierwszy przyjechał do Rzeszowa. Czarna ciężarówka rano zaparkowała przed halą Podpromie.
Ciężarówka nietypowa. Przygotowano w niej trzy pomieszczenia, tak aby odzwierciedlały warunki życia ofiar handlu ludźmi, szczególnie prostytucji i niewolniczej pracy. Aby się wydostać z ciężarówki, grupy 6-osobowe musiały rozwiązywać zagadki i łamać kody.
Escapetruck jeździ po Polsce od 17 maja. Zaczął od Wrocławia, w kolejnych dniach był w Opolu, Lublińcu, Katowicach i Olkuszu. W czwartek ciężarówka przyjechała do Rzeszowa, do 29 maja odwiedzi jeszcze Stalową Wolę, Lublin, Białą-Podlaską, Chełm i Świdnik.
Escaptruck jest inicjatywą holenderskiej Fundacji Reshape i powstał przy wsparciu holenderskiej policji oraz Ambasady Królestwa Niderlandów. W Polsce projekt koordynuje Uniwersytet Wrocławski przy wsparciu lokalnych jednostek policji i straży granicznej.
Ciężarówka zagadek
W Rzeszowie do projektu dołączyła Komenda Miejska Policji oraz Straż Graniczna z Jasionki i rzeszowski oddział Międzynarodowego Stowarzyszenia Policji IPA. Funkcjonariusze mówili młodym ludziom o sposobach działania przestępców i skutkach handlu ludźmi.
Cel? Podnosić świadomość społeczną oraz uwidocznić ofiary i ich traumy. Escpatruck w jak najbardziej realny sposób pokazuje warunki życia ofiar handlu ludźmi. Pomieszczenia są ciasne, szare, brudne, w powietrzu unosi się potworny zapach, do tego dźwięki grozy.
W pierwszym pomieszczeniu Escepatrucka uczestnicy nietypowej gry obejrzeli prawdziwą historię zdesperowanego Ukraińca, który chciał zarobić pieniądze na leczenie swojej córki. Wyjechał za granicę, wpadł w sidła handlarzy ludzi.
Po obejrzeniu filmu, uczestnicy gry musieli znaleźć odpowiedni kod, by przejść do „kuchni” z butelkami po alkoholu na stole, w której kluczem do przejścia do „sypialni” było m.in. zdjęcie. Należało je ułożyć w odpowiedni sposób, by zdobyć kolejny kod-klucz.
W „sypialni”, w której były stare materace, rozwalona, śmierdząca pościel, prezerwatywy, poplamione ubrania, popielniczki, na licealistów czekały kolejne zadania, by mogli otworzyć „łazienkę”, a na końcu wydostać się z ciężarówki. Na wszystko mieli kwadrans.
Trauma do końca życia
Ci, którzy nie odgadli zagadek, zostawali w środku, ale tylko przez chwilę, z pomocą przychodzili policjanci. Ale w prawdziwym życiu już tak nie jest… Tak szybko nie da się odzyskać godności, wiary w ludzi, policja nie jest „pod ręką”.
– A trauma po takich doświadczeniach w realnym świecie pozostaje na całe życie – mówi asp. sztab. Magdalena Żuk, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Wielu licealistów wychodziło z Esceptrucka w szoku, przerażani tym, czego doświadczają ofiary handlu ludzi – przetrzymywane w ciasnych pomieszczeniach, po 8-10 osób, bez dostępu do światła dziennego, bez klimatyzacji. Takie jest współczesne niewolnictwo.
– Handel ludźmi, to nie tylko prostytucja. To także żebractwo, przebywanie w miejscach, które urągają ludzkiej godności, zmuszanie nieletnich do pracy. Skala problemu jest duża – twierdzi st. chor. sztab. Szymon Benedyk ze Straży Granicznej w Jasionce.
– Handel żywym towarem, to także handel narządami – zwraca uwagę Paweł Rejman ze stowarzyszenia IPA przy Komendzie Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Pułapki w ofertach pracy
Esceptruck nieprzypadkowo jeździ po Polsce właśnie teraz. Za chwilę wakacje, młodzi ludzie będą myśleć o pracy sezonowej za granicą. Będą kuszeni wysokimi zarobkami na budowach, przy zbiorach warzyw, owoców i kwiatów…
Za setkami ofert pracy kryją się też przestępcy, którzy mogą zgotować ludziom piekło, a z którego nie jest łatwo się wydostać. Wie o tym bardzo dobrze holenderska policja, która swego czasu miała z tym największy problem w Europie. Teraz edukuje, ostrzega.
Rzeszowska policja także. – Chcemy pokazać także pułapki w tych w bardzo atrakcyjnych ofertach pracy. Po to przyjechał Esceptruck, by młodzi ludzie wiedzieli, że nie wszystkie są cudne, by nie byli łatwowierni – mówi Witold Szczekala, szef IPA w Rzeszowie.
Z raportu Global Slavery Index wynika, że liczba ofiar w Polsce współczesnego niewolnictwa w 2023 roku przekroczyła 200 tysięcy. Według oficjalnych danych polskiej policji w 2022 roku w Polsce zostało zidentyfikowanych 141 ofiar handlu ludźmi.
Czerwona lampka z tyłu głowy
Policja liczy na to, że wizyta w Rzeszowie Esceptrucka otworzy młodym ludziom oczy na dokładne weryfikowanie ofert pracy, szczególnie za granicą, gdy na długie tygodnie lub miesiące tracą kontakt z bliskimi.
– Pod żadnym pozorem nie można pracodawcom, których znamy od pięciu minut, udostępniać dokumentów – dowodów osobistych, paszportów. Jak wyjeżdżamy, podajmy bliskim tymczasowy adres pobytu, numer telefonu – radzi Magdalena Żuk z KMP Rzeszów.
Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
To była tylko gra, ale taka gra, która miała otworzyć oczy młodym, czego mogą doświadczyć, gdy wpadną w sidła handlarzy ludzi. Mogą się od nich nie uwolnić.
Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
– Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak miałbym żyć w takich warunkach – mówi 19-letni Kacper Żebrakowski z Zespołu Szkół Gospodarczych w Rzeszowie. – To warunki niewolnicze, można wyjechać i już nie wrócić – dodaje szkolna koleżanka Kacpra, 18-letnia Anna Zając.
Oboje byli wśród kilkudziesięciu rzeszowskich licealistów, którzy w czwartek (23 maja) weszli do Esceptrucka, który po raz pierwszy przyjechał do Rzeszowa. Czarna ciężarówka rano zaparkowała przed halą Podpromie.
Ciężarówka nietypowa. Przygotowano w niej trzy pomieszczenia, tak aby odzwierciedlały warunki życia ofiar handlu ludźmi, szczególnie prostytucji i niewolniczej pracy. Aby się wydostać z ciężarówki, grupy 6-osobowe musiały rozwiązywać zagadki i łamać kody.
Escapetruck jeździ po Polsce od 17 maja. Zaczął od Wrocławia, w kolejnych dniach był w Opolu, Lublińcu, Katowicach i Olkuszu. W czwartek ciężarówka przyjechała do Rzeszowa, do 29 maja odwiedzi jeszcze Stalową Wolę, Lublin, Białą-Podlaską, Chełm i Świdnik.
Escaptruck jest inicjatywą holenderskiej Fundacji Reshape i powstał przy wsparciu holenderskiej policji oraz Ambasady Królestwa Niderlandów. W Polsce projekt koordynuje Uniwersytet Wrocławski przy wsparciu lokalnych jednostek policji i straży granicznej.
Ciężarówka zagadek
W Rzeszowie do projektu dołączyła Komenda Miejska Policji oraz Straż Graniczna z Jasionki i rzeszowski oddział Międzynarodowego Stowarzyszenia Policji IPA. Funkcjonariusze mówili młodym ludziom o sposobach działania przestępców i skutkach handlu ludźmi.
Cel? Podnosić świadomość społeczną oraz uwidocznić ofiary i ich traumy. Escpatruck w jak najbardziej realny sposób pokazuje warunki życia ofiar handlu ludźmi. Pomieszczenia są ciasne, szare, brudne, w powietrzu unosi się potworny zapach, do tego dźwięki grozy.
W pierwszym pomieszczeniu Escepatrucka uczestnicy nietypowej gry obejrzeli prawdziwą historię zdesperowanego Ukraińca, który chciał zarobić pieniądze na leczenie swojej córki. Wyjechał za granicę, wpadł w sidła handlarzy ludzi.
Po obejrzeniu filmu, uczestnicy gry musieli znaleźć odpowiedni kod, by przejść do „kuchni” z butelkami po alkoholu na stole, w której kluczem do przejścia do „sypialni” było m.in. zdjęcie. Należało je ułożyć w odpowiedni sposób, by zdobyć kolejny kod-klucz.
W „sypialni”, w której były stare materace, rozwalona, śmierdząca pościel, prezerwatywy, poplamione ubrania, popielniczki, na licealistów czekały kolejne zadania, by mogli otworzyć „łazienkę”, a na końcu wydostać się z ciężarówki. Na wszystko mieli kwadrans.
Trauma do końca życia
Ci, którzy nie odgadli zagadek, zostawali w środku, ale tylko przez chwilę, z pomocą przychodzili policjanci. Ale w prawdziwym życiu już tak nie jest… Tak szybko nie da się odzyskać godności, wiary w ludzi, policja nie jest „pod ręką”.
– A trauma po takich doświadczeniach w realnym świecie pozostaje na całe życie – mówi asp. sztab. Magdalena Żuk, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Wielu licealistów wychodziło z Esceptrucka w szoku, przerażani tym, czego doświadczają ofiary handlu ludzi – przetrzymywane w ciasnych pomieszczeniach, po 8-10 osób, bez dostępu do światła dziennego, bez klimatyzacji. Takie jest współczesne niewolnictwo.
– Handel ludźmi, to nie tylko prostytucja. To także żebractwo, przebywanie w miejscach, które urągają ludzkiej godności, zmuszanie nieletnich do pracy. Skala problemu jest duża – twierdzi st. chor. sztab. Szymon Benedyk ze Straży Granicznej w Jasionce.
– Handel żywym towarem, to także handel narządami – zwraca uwagę Paweł Rejman ze stowarzyszenia IPA przy Komendzie Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Pułapki w ofertach pracy
Esceptruck nieprzypadkowo jeździ po Polsce właśnie teraz. Za chwilę wakacje, młodzi ludzie będą myśleć o pracy sezonowej za granicą. Będą kuszeni wysokimi zarobkami na budowach, przy zbiorach warzyw, owoców i kwiatów…
Za setkami ofert pracy kryją się też przestępcy, którzy mogą zgotować ludziom piekło, a z którego nie jest łatwo się wydostać. Wie o tym bardzo dobrze holenderska policja, która swego czasu miała z tym największy problem w Europie. Teraz edukuje, ostrzega.
Rzeszowska policja także. – Chcemy pokazać także pułapki w tych w bardzo atrakcyjnych ofertach pracy. Po to przyjechał Esceptruck, by młodzi ludzie wiedzieli, że nie wszystkie są cudne, by nie byli łatwowierni – mówi Witold Szczekala, szef IPA w Rzeszowie.
Z raportu Global Slavery Index wynika, że liczba ofiar w Polsce współczesnego niewolnictwa w 2023 roku przekroczyła 200 tysięcy. Według oficjalnych danych polskiej policji w 2022 roku w Polsce zostało zidentyfikowanych 141 ofiar handlu ludźmi.
Czerwona lampka z tyłu głowy
Policja liczy na to, że wizyta w Rzeszowie Esceptrucka otworzy młodym ludziom oczy na dokładne weryfikowanie ofert pracy, szczególnie za granicą, gdy na długie tygodnie lub miesiące tracą kontakt z bliskimi.
– Pod żadnym pozorem nie można pracodawcom, których znamy od pięciu minut, udostępniać dokumentów – dowodów osobistych, paszportów. Jak wyjeżdżamy, podajmy bliskim tymczasowy adres pobytu, numer telefonu – radzi Magdalena Żuk z KMP Rzeszów.
Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News