May 20, 2025
Zdjęcie: Pexels

Polska ma być jeszcze lepiej wyposażona w urządzenia wykrywające potencjalne skażenie promieniotwórcze. Zapowiedziała to Państwowa Agencja Atomistyki, biorąc pod uwagę niepewną sytuację geopolityczną, szczególnie za naszą wschodnią granicą.

Zagrożenia radiacyjne mogą mieć bardzo poważne konsekwencje. Pamiętna katastrofa w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej z 1986 roku wywołała ogromne zagrożenie dla całej Europy, jednak obecnie również dochodzi do groźnych sytuacji związanych z potencjalnymi skutkami promieniowania.

Zagrożenie ze wschodu

Wystarczy wspomnieć, że od czasu rozpoczęcia wojny w Ukrainie w 2022 r., wojska rosyjskie wielokrotnie ostrzeliwały teren ukraińskiej Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej. W ocenia władz w Kijowie, w ten sposób rosyjscy agresorzy sprowokowali zagrożenie radiacyjne o trudnych do przewidzenia konsekwencjach.

Na takie sytuacje reaguje Państwowa Agencja Atomistyki (PAA) w Polsce, która zamierza zwiększyć liczbę stacji wykrywania skażeń promieniotwórczych. Do końca 2025 roku ma ich być w naszym kraju 65, a docelowo – 145. Tak przynajmniej głosi treść Programu Polskiej Energetyki Jądrowej. Miejsca te mają stanowić o sile systemu wczesnego ostrzegania w przypadku wysokiej poziomu radiacji, który może zagrażać ludzkiemu zdrowiu i życiu.

Wykrywanie radiacji w Polsce

Już od początku 2022 r. liczba stacji wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych należących do PAA, wzrosła o 19. Wszystkie z nich zostały uruchomione we wschodnich województwach kraju. Aktualnie takich miejsc jest w Polsce 58. Na tym się jednak nie skończy.

– Plany przewidują, że docelowo stacje zostaną rozmieszczone równomiernie na terytorium całego kraju. Plan uwzględnia zwiększenie liczby stacji wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych również w północnej części kraju – poinformowała Państwowa Agencja Atomistyki.

Uwzględniając obecne koszty, postawienie jednej stacji wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych oscyluje w granicach 50-250 tys. zł. Jest to zależne od jej rodzaju – stacje dzielą się na podstawowe i wspomagające.

Dodajmy, że 13 stacji wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych należy także do Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej, 9 stacji do Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, a 13 do Ministerstwa Obrony Narodowej.

Stacje na Podkarpaciu. Jak działają?

Stacje te rozmieszczone są w dużym zagęszczeniu wzdłuż wschodniej granicy Polski od miejscowości Gołdap w rejonie Obwodu Królewieckiego po Stuposiany w Bieszczadach. Stacje ciągną się też wzdłuż południowej granicy od Krosna po Zieloną Górę. Są one też zlokalizowane w centralnej Polsce np. w Warszawie, Radomiu, Kaliszu, Toruniu, Kielcach i Łodzi. Na północy kraju urządzenia pomiarowe znajdują się w Olsztynie, Gdyni, Koszalinie i Szczecinie.

Kolejne stacje mają się pojawić także na Podkarpaciu. Państwowa Agencja Atomistyki miała już podpisać kolejne listy intencyjne z władzami wojewódzkimi. Aktualnie w naszym województwie stacje wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych znajdują się w: Dylągowej, Jaśle, Krasiczynie, Krzywem, Mielcu, Przeworsku, Rzeszowie, Sanoku, Starym Siole i Stuposianach.

Wspomniane stacje pełnią bardzo ważną funkcję ostrzegawczą. Co dzieje się w przypadku wykrycia przez takie punkty podwyższonego promieniowania? – Jeśli wystąpiłoby realne zagrożenie, to PAA musi przekazać taką informację do odpowiedniego wojewody lub ministra ds. wewnętrznych, w zależności od zasięgu skutków tego zdarzenia lub jego charakteru. Za każdym razem, kiedy mamy do czynienia z podwyższonym poziomem promieniowania, sytuacja jest na bieżąco i wnikliwie sprawdzana – zapewniają przedstawiciele Agencji.

Eksperci podkreślają, że nie zawsze podwyższone promieniowanie oznacza wystąpienie zdarzenia radiacyjnego. – Niekiedy podwyższone wartości mogą być efektem błędów pomiarowych, usterki technicznej czy skutkiem warunków pogodowych, np. obfitych opadów deszczu szczególnie po okresie suszy – wyjaśniono.

(oprac. BL / PAP)

Czytaj więcej:

Porzucony sprzęt wędkarski nad stawem. Nurkowie poszukiwali topielca, którego nie było? [ZDJĘCIA]

Zdjęcie: Pexels

Polska ma być jeszcze lepiej wyposażona w urządzenia wykrywające potencjalne skażenie promieniotwórcze. Zapowiedziała to Państwowa Agencja Atomistyki, biorąc pod uwagę niepewną sytuację geopolityczną, szczególnie za naszą wschodnią granicą.

Zagrożenia radiacyjne mogą mieć bardzo poważne konsekwencje. Pamiętna katastrofa w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej z 1986 roku wywołała ogromne zagrożenie dla całej Europy, jednak obecnie również dochodzi do groźnych sytuacji związanych z potencjalnymi skutkami promieniowania.

Zagrożenie ze wschodu

Wystarczy wspomnieć, że od czasu rozpoczęcia wojny w Ukrainie w 2022 r., wojska rosyjskie wielokrotnie ostrzeliwały teren ukraińskiej Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej. W ocenia władz w Kijowie, w ten sposób rosyjscy agresorzy sprowokowali zagrożenie radiacyjne o trudnych do przewidzenia konsekwencjach.

Na takie sytuacje reaguje Państwowa Agencja Atomistyki (PAA) w Polsce, która zamierza zwiększyć liczbę stacji wykrywania skażeń promieniotwórczych. Do końca 2025 roku ma ich być w naszym kraju 65, a docelowo – 145. Tak przynajmniej głosi treść Programu Polskiej Energetyki Jądrowej. Miejsca te mają stanowić o sile systemu wczesnego ostrzegania w przypadku wysokiej poziomu radiacji, który może zagrażać ludzkiemu zdrowiu i życiu.

Wykrywanie radiacji w Polsce

Już od początku 2022 r. liczba stacji wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych należących do PAA, wzrosła o 19. Wszystkie z nich zostały uruchomione we wschodnich województwach kraju. Aktualnie takich miejsc jest w Polsce 58. Na tym się jednak nie skończy.

– Plany przewidują, że docelowo stacje zostaną rozmieszczone równomiernie na terytorium całego kraju. Plan uwzględnia zwiększenie liczby stacji wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych również w północnej części kraju – poinformowała Państwowa Agencja Atomistyki.

Uwzględniając obecne koszty, postawienie jednej stacji wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych oscyluje w granicach 50-250 tys. zł. Jest to zależne od jej rodzaju – stacje dzielą się na podstawowe i wspomagające.

Dodajmy, że 13 stacji wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych należy także do Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej, 9 stacji do Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, a 13 do Ministerstwa Obrony Narodowej.

Stacje na Podkarpaciu. Jak działają?

Stacje te rozmieszczone są w dużym zagęszczeniu wzdłuż wschodniej granicy Polski od miejscowości Gołdap w rejonie Obwodu Królewieckiego po Stuposiany w Bieszczadach. Stacje ciągną się też wzdłuż południowej granicy od Krosna po Zieloną Górę. Są one też zlokalizowane w centralnej Polsce np. w Warszawie, Radomiu, Kaliszu, Toruniu, Kielcach i Łodzi. Na północy kraju urządzenia pomiarowe znajdują się w Olsztynie, Gdyni, Koszalinie i Szczecinie.

Kolejne stacje mają się pojawić także na Podkarpaciu. Państwowa Agencja Atomistyki miała już podpisać kolejne listy intencyjne z władzami wojewódzkimi. Aktualnie w naszym województwie stacje wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych znajdują się w: Dylągowej, Jaśle, Krasiczynie, Krzywem, Mielcu, Przeworsku, Rzeszowie, Sanoku, Starym Siole i Stuposianach.

Wspomniane stacje pełnią bardzo ważną funkcję ostrzegawczą. Co dzieje się w przypadku wykrycia przez takie punkty podwyższonego promieniowania? – Jeśli wystąpiłoby realne zagrożenie, to PAA musi przekazać taką informację do odpowiedniego wojewody lub ministra ds. wewnętrznych, w zależności od zasięgu skutków tego zdarzenia lub jego charakteru. Za każdym razem, kiedy mamy do czynienia z podwyższonym poziomem promieniowania, sytuacja jest na bieżąco i wnikliwie sprawdzana – zapewniają przedstawiciele Agencji.

Eksperci podkreślają, że nie zawsze podwyższone promieniowanie oznacza wystąpienie zdarzenia radiacyjnego. – Niekiedy podwyższone wartości mogą być efektem błędów pomiarowych, usterki technicznej czy skutkiem warunków pogodowych, np. obfitych opadów deszczu szczególnie po okresie suszy – wyjaśniono.

(oprac. BL / PAP)

Czytaj więcej:

Porzucony sprzęt wędkarski nad stawem. Nurkowie poszukiwali topielca, którego nie było? [ZDJĘCIA]

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *