April 21, 2025
Zdjęcia: Michael Wolf / Ltshears / Wikimedia Commons

Hydrobiolodzy zaobserwowali na Podkarpaciu dzikie zarośla bambusa Bisseta. Jak podkreślają, jest to odkrycie niepokojące. Niedawno z Sanu wyłowiono też… piranię!

Obecność coraz większe liczby obcych gatunków roślin i zwierząt na Podkarpaciu trzeba traktować ze szczególną uwagą. Jak podkreślają specjaliści, niektóre takie rośliny i zwierzęta mają charakter inwazyjny i mogą stanowić zagrożenie dla środowiska i rodzimej fauny i flory.

Inwazyjne rośliny na Podkarpaciu

Dzikie zarośla bambusa Bisseta, który w wielu rejonach świata jest uważany za obcy gatunek inwazyjny, zaobserwowano nad rzeką Lubatówką w okolicach Krosna. Jak podkreśliła w rozmowie z PAP dr hab. Aneta Bylak, prof. Uniwersytetu Rzeszowskiego, takie odkrycie może być zapowiedzią sporych problemów ekologicznych. Badaczka tłumaczy, że bambus Bisseta pochodzi z Azji i w Europie jest gatunkiem obcym.

– Cała grupa gatunków z rodzaju Phyllostachys jest nazywana „running bamboos” – to „bambusy biegnące”, czyli wręcz niemożliwe do zatrzymania – opisała. Takie bambusy nawet pod asfaltem są w stanie „przejść” na drugą stronę drogi – stwierdziła.

W publikacji w „Scientific Reports”, w którym opisano powyższy przypadek, ostrzeżono też przed możliwą inwazją, jaką spowodować mogą miskanty – wysokie trawy sadzone jako rośliny ozdobne. Do obcych gatunków inwazyjnych należą również: nawłoć kanadyjska, klon jesionolistny, niecierpek gruczołowaty, kolczurka klapowana, a nawet orzech włoski.

Miskant olbrzymi (fot. MSU Ag Communications / Scott Corey)

Pirania wyłowiona z Sanu

To nie jedyne odkrycie, które zaniepokoiło przedstawicieli podkarpackiej nauki. Prof. Bylak badająca głównie ekosystemy rzek karpackich, opowiedziała również o obcych gatunkach zwierząt, z którymi zetknęła się w swoich działaniach.

Badacze spotkali np. żółwie czerwonolice, które prawdopodobnie znudzeni właściciele uwalniali do środowiska. Jak się okazuje, są one ogromnym zagrożeniem dla bioróżnorodności. Raz w Sanie złowiliśmy nawet piranię. Na szczęście był to niegroźny gatunek roślinożerny, a poza tym jako pochodzący z tropików, nie przeżyje u nas zimy – dodała prof. Bylak.

Zdjęcie: Żółw czerwonolicy (fot. MRosetree / Wikimedia Commons)

Jak przeciwdziałać gatunkom inwazyjnym?

Jak właściwie obce gatunki pojawiają się w polskim ekosystemie? Okazuje się, że najczęściej staje się tak z powodu nieodpowiedzialności osób hodujących dzikie zwierzęta i sadzących rośliny z innych części świata w swoich ogrodach. Niektórzy mieszkańcy pozbywają się resztek roślinnych ze swoich ogródków wyrzucając je nad brzegami pobliskich rzek i potoków, licząc na to, że „woda to zabierze”.

Hydrobiolog ostrzegła jednak, że to niefrasobliwe podejście. – Istnieje pilna potrzeba podniesienia świadomości wśród ogrodników, hobbystów, sprzedawców i importerów roślin na temat zagrożeń dla środowiska wynikających z rozprzestrzeniania się roślin inwazyjnych – zwracają uwagę autorzy artykułu w „Scientific Reports”.

Eksperci podkreślają, że bioinwazja jest łatwiejsza do zatrzymania, jeśli odpowiednio wcześnie się ją wykryje i szybko na nią zareaguje. Prof. Bylak zaznaczyła, że jeśli ktoś chce hodować te rośliny w ogrodzie – powinien zainstalować bariery korzeniowe, aby okazy nie wymknęły się spod kontroli.

Dodała, że za usuwanie obcych gatunków inwazyjnych w Polsce odpowiadają władze samorządowe. To właśnie samorządowców należy poinformować o zaobserwowaniu gatunków obcych zagrażających bioróżnorodności. Zdjęcie siedliska z geolokalizacją można również wysłać do Instytutu Ochrony Przyrody PAN, który prowadzi ewidencję gatunków obcych.

(PAP)

Ulewa i zalane domy na Podkarpaciu. Poszkodowani mogą starać się o zasiłek od wojewody

Zdjęcia: Michael Wolf / Ltshears / Wikimedia Commons

Hydrobiolodzy zaobserwowali na Podkarpaciu dzikie zarośla bambusa Bisseta. Jak podkreślają, jest to odkrycie niepokojące. Niedawno z Sanu wyłowiono też… piranię!

Obecność coraz większe liczby obcych gatunków roślin i zwierząt na Podkarpaciu trzeba traktować ze szczególną uwagą. Jak podkreślają specjaliści, niektóre takie rośliny i zwierzęta mają charakter inwazyjny i mogą stanowić zagrożenie dla środowiska i rodzimej fauny i flory.

Inwazyjne rośliny na Podkarpaciu

Dzikie zarośla bambusa Bisseta, który w wielu rejonach świata jest uważany za obcy gatunek inwazyjny, zaobserwowano nad rzeką Lubatówką w okolicach Krosna. Jak podkreśliła w rozmowie z PAP dr hab. Aneta Bylak, prof. Uniwersytetu Rzeszowskiego, takie odkrycie może być zapowiedzią sporych problemów ekologicznych. Badaczka tłumaczy, że bambus Bisseta pochodzi z Azji i w Europie jest gatunkiem obcym.

– Cała grupa gatunków z rodzaju Phyllostachys jest nazywana „running bamboos” – to „bambusy biegnące”, czyli wręcz niemożliwe do zatrzymania – opisała. Takie bambusy nawet pod asfaltem są w stanie „przejść” na drugą stronę drogi – stwierdziła.

W publikacji w „Scientific Reports”, w którym opisano powyższy przypadek, ostrzeżono też przed możliwą inwazją, jaką spowodować mogą miskanty – wysokie trawy sadzone jako rośliny ozdobne. Do obcych gatunków inwazyjnych należą również: nawłoć kanadyjska, klon jesionolistny, niecierpek gruczołowaty, kolczurka klapowana, a nawet orzech włoski.

Miskant olbrzymi (fot. MSU Ag Communications / Scott Corey)

Pirania wyłowiona z Sanu

To nie jedyne odkrycie, które zaniepokoiło przedstawicieli podkarpackiej nauki. Prof. Bylak badająca głównie ekosystemy rzek karpackich, opowiedziała również o obcych gatunkach zwierząt, z którymi zetknęła się w swoich działaniach.

Badacze spotkali np. żółwie czerwonolice, które prawdopodobnie znudzeni właściciele uwalniali do środowiska. Jak się okazuje, są one ogromnym zagrożeniem dla bioróżnorodności. Raz w Sanie złowiliśmy nawet piranię. Na szczęście był to niegroźny gatunek roślinożerny, a poza tym jako pochodzący z tropików, nie przeżyje u nas zimy – dodała prof. Bylak.

Zdjęcie: Żółw czerwonolicy (fot. MRosetree / Wikimedia Commons)

Jak przeciwdziałać gatunkom inwazyjnym?

Jak właściwie obce gatunki pojawiają się w polskim ekosystemie? Okazuje się, że najczęściej staje się tak z powodu nieodpowiedzialności osób hodujących dzikie zwierzęta i sadzących rośliny z innych części świata w swoich ogrodach. Niektórzy mieszkańcy pozbywają się resztek roślinnych ze swoich ogródków wyrzucając je nad brzegami pobliskich rzek i potoków, licząc na to, że „woda to zabierze”.

Hydrobiolog ostrzegła jednak, że to niefrasobliwe podejście. – Istnieje pilna potrzeba podniesienia świadomości wśród ogrodników, hobbystów, sprzedawców i importerów roślin na temat zagrożeń dla środowiska wynikających z rozprzestrzeniania się roślin inwazyjnych – zwracają uwagę autorzy artykułu w „Scientific Reports”.

Eksperci podkreślają, że bioinwazja jest łatwiejsza do zatrzymania, jeśli odpowiednio wcześnie się ją wykryje i szybko na nią zareaguje. Prof. Bylak zaznaczyła, że jeśli ktoś chce hodować te rośliny w ogrodzie – powinien zainstalować bariery korzeniowe, aby okazy nie wymknęły się spod kontroli.

Dodała, że za usuwanie obcych gatunków inwazyjnych w Polsce odpowiadają władze samorządowe. To właśnie samorządowców należy poinformować o zaobserwowaniu gatunków obcych zagrażających bioróżnorodności. Zdjęcie siedliska z geolokalizacją można również wysłać do Instytutu Ochrony Przyrody PAN, który prowadzi ewidencję gatunków obcych.

(PAP)

Ulewa i zalane domy na Podkarpaciu. Poszkodowani mogą starać się o zasiłek od wojewody

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *