Protestujący z organizacji „STOP Aborcji – Podkarpacie” pikietowali dziś przed Szpitalem Miejskim im. Jana Pawła II w Rzeszowie. Zarzucają placówce wykonanie aborcji w ubiegłym roku. Dyrektor szpitala dr Grzegorz Materna broni decyzji lekarzy.
Demonstranci zebrali się pod hasłem „STOP Aborcji w Szpitalu Miejskim w Rzeszowie”. Organizatorzy twierdzą, że po ośmiu latach bez aborcji na Podkarpaciu lekarze „podnieśli rękę na nienarodzonego mieszkańca Podkarpacia”.
Dyrektor wyjaśnia sytuację
Dyrektor placówki, Grzegorz Materna tłumaczy, że na przestrzeni dekady szpital wykonał tylko jedną aborcję.
– W latach 2016-2025 odnotowano jeden przypadek indukcji poronienia w 14-tym tygodniu ciąży w związku odchodzeniem wód płodowych, istniejącą infekcją i ryzykiem rozwinięcia posocznicy, co stanowi bezpośrednie zagrożenie życia matki – mówi Materna.
Jak dodaje, zabieg był zgodny z rekomendacjami Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników oraz obowiązkiem ministerialnym każdego szpitala.
– To była konieczność medyczna. Nie chcieliśmy dopuścić do sytuacji, jakie miały miejsce w kraju, gdy lekarz bał się podjąć właściwą decyzję, przez co matka zmarła razem z dzieckiem – dodaje.
(rem)
Czytaj więcej:
Prawie 1,5 mln zł na szpitale w Rzeszowie i Przemyślu. Na co zostaną przeznaczone pieniądze?
Protestujący z organizacji „STOP Aborcji – Podkarpacie” pikietowali dziś przed Szpitalem Miejskim im. Jana Pawła II w Rzeszowie. Zarzucają placówce wykonanie aborcji w ubiegłym roku. Dyrektor szpitala dr Grzegorz Materna broni decyzji lekarzy.
Demonstranci zebrali się pod hasłem „STOP Aborcji w Szpitalu Miejskim w Rzeszowie”. Organizatorzy twierdzą, że po ośmiu latach bez aborcji na Podkarpaciu lekarze „podnieśli rękę na nienarodzonego mieszkańca Podkarpacia”.
Dyrektor wyjaśnia sytuację
Dyrektor placówki, Grzegorz Materna tłumaczy, że na przestrzeni dekady szpital wykonał tylko jedną aborcję.
– W latach 2016-2025 odnotowano jeden przypadek indukcji poronienia w 14-tym tygodniu ciąży w związku odchodzeniem wód płodowych, istniejącą infekcją i ryzykiem rozwinięcia posocznicy, co stanowi bezpośrednie zagrożenie życia matki – mówi Materna.
Jak dodaje, zabieg był zgodny z rekomendacjami Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników oraz obowiązkiem ministerialnym każdego szpitala.
– To była konieczność medyczna. Nie chcieliśmy dopuścić do sytuacji, jakie miały miejsce w kraju, gdy lekarz bał się podjąć właściwą decyzję, przez co matka zmarła razem z dzieckiem – dodaje.
(rem)
Czytaj więcej:
Prawie 1,5 mln zł na szpitale w Rzeszowie i Przemyślu. Na co zostaną przeznaczone pieniądze?