Wielu powątpiewało, czy mieszkańcy Podkarpacia „kupią” Daniela Obajtka. Były prezes Orlenu w niedzielnych eurowyborach zdobył ponad 171 tys. głosów.
Jarosław Kaczyński w eurokampanii reklamował Obajtka jako „najlepszy wybór dla Podkarpacia”. To Kaczyński z Obajtka, wbrew woli regionalnych struktur partii, uczynił byłego prezesa Orlenu „jedynką” podkarpackiej eurolisty PiS.
Obajtek, co już wielokrotnie pisaliśmy, w kampanii na Podkarpaciu pojawiał się jak duch. Politycy Koalicji Obywatelskiej nazywali go „czarną stopą” – ktoś ją widział, ale nikt jej nie dotknął. Obajtek urządzał cyrk, by nie dać się znaleźć, nawet komisji ds. afery wizowej.
Obajtek lokomotywą PiS
Po niedzielnych wyborach regionalni działacze PiS uważają, że cała zadyma polityczna wokół Obajtka tylko dawała mu wiatr w żagle i przyniosła mu sukces. Obajtek w europarlamencie na pewno się znajdzie.
PiS-owskiej liście dostarczył 171 689 głosów (27,14 proc.). Jak na „spadochroniarza” Obajtek „wykręcił” bardzo dobry wynik. Na Podkarpaciu najlepszy. Nawet PiS w to powątpiewał. – Dostanie 60 tys. głosów, nie więcej – słyszeliśmy w kampanii PiS.
Różnica liczby głosów między Obajtkiem a jego pozostałymi kolegami i koleżankami jest ogromna. Drugi Bogdan Rzońca zdobył „tylko” 46 096 głosów (prawdopodobne też wejdzie do PE), trzeci Władysław Ortyl, marszałek podkarpacki – 31 885 głosów.
Czwarty wynik osiągnął Marcin Warchoł, były wiceminister sprawiedliwości – 24 456 głosów. Piąte miejsce zajęła posłanka i była wojewoda Ewa Leniart – 22 033 głosy. Słaby wynik zaliczył Marek Kuchciński. Z ostatniego, tzw. biorącego miejsca zgarnął 8 379 głosów.
Łukacijewska i długo nikt
Drugi najlepszy wynik na Podkarpaciu zdobyła Elżbieta Łukacijewska, liderka eurolisty KO. Na starającą się o reelekcję europosłankę w niedzielnych wyborach zagłosowało w całym województwie 115 324 osoby. Od Obajtka była lepsza tylko w Rzeszowie.
Ale Łukacijewska ma powody do satysfakcji. W 2019 roku na Podkarpaciu zdobyła ponad 40 tys. głosów, wtedy jednak startowała z ostatniego, dziesiątego miejsca, choć w wyniku frakcyjnych walk próbowano ją wówczas upchnąć na siódmym miejscu.
W tegorocznych wyborach władze PO uznały, że Łukacijewska musi otworzyć eurolistę KO. Partia Tuska do tej pory nie dorobiła się bowiem bardziej rozpoznawalnego polityka w regionie, a i „spadochroniarze” w poprzednich wyborach sukcesu Platformie nie dawały.
Łukacijewska w noc wyborczą podziękowała mieszkańcom za poparcie. Nie kryła jednak zdziwienia, że mieszkańcy wysłali do Brukseli Daniela Obajtka. – To dla mnie niezrozumiałe. Żałuję, że tak się stało – mówiła nam europosłanka KO.
Łukacijewska, jak Obajtek, zostawiła w tyle swoich kolegów i koleżanki z listy. Drugi wynik zdobyła wojewoda podkarpacki Teresa Kubas-Hul – 10 874 głosy, trzecie miejsce zajęła Jolanta Kaźmierczak, była wiceprezydent Rzeszowa – 8 797 głosów.
Pozostali kandydaci KO nie odegrali znaczącej roli, co tylko dowodzi, jak słaba była ta lista.
Buczek na brukselskich salonach?
Najlepiej to widać na przykładzie wyniku trzeciej w wyborach Konfederacji, której lider Tomasz Buczek, rolnik z Kolbuszowej i działacz Ruchu Narodowego, zdobył 51 754 głosy. Wiele wskazuje na to, że Buczek też się znajdzie w europarlamencie.
Noc powyborcza przynosi bowiem sensacyjne doniesienia. Exit poll dawał szósty mandat Rafałowi Forysiowi, który startował z listy Konfederacji na Mazowszu. Okazało się jednak, że na Mazowszu lista Konfederacji zebrała około 4000 głosów mniej niż na Podkarpaciu.
A to oznacza, że szósty euromandat dla Konfederacji w całym kraju prawdopodobnie przypadnie Tomaszowi Buczkowi. Tak więc za Grzegorza Brauna, który również przeniesie się do Brukseli, do Sejmu z okręgu nr 23 wejdzie Michał Połuboczek z Nowej Nadziei.
To by oznaczało, że Podkarpacie po raz pierwszy w swojej eurohistorii może mieć aż czterech europarlamentarzystów: Daniela Obajtka, Bogdana Rzońcę, Elżbietę Łukacijewską oraz wspomnianego Tomasza Buczka.
Przyzwoite wyniki w eurowyborach na Podkarpaciu zanotowali inni kandydaci Konfederacji: Karolina Pikuła (16 399 głosów), Adam Berkowicz (11 066) i Andrzej Słodyczko (6 357).
Słabe wyniki TD i Nowej Lewicy
Z kolei Trzecia Droga (PSL – Polska 2050) za sukces może uważać wynik liderki listy posłanki Elżbiety Burkiewicz, która zdobyła 15 700 głosów. Pozostali kandydaci byli tylko statystami. Drugi Wiesław Lada dostarczył tylko 4 040 głosów. O reszcie zapomnijmy.
O prawdziwym blamażu może mówić Nowa Lewica, która ledwo przekroczyła 2 procent. Na czele listy stanęła obiecująca Wiktoria Barańska, 27-latka z Sanoka, wykształcona, władająca kilkoma językami obcymi, przyszłość nowego pokolenia lewicy.
Barańska zdobyła na Podkarpaciu 7 894 głosy. Drugi był prof. Grzegorz Budzik, były prorektor ds. nauki Politechniki Rzeszowskiej – 1 374 głosy. Pozostali kandydaci Nowej Lewicy nie przekroczyli nawet 1000 głosów.
Frekwencja w eurowyborach na Podkarpaciu wyniosła 38,50 procent.
(RzN)
Wielu powątpiewało, czy mieszkańcy Podkarpacia „kupią” Daniela Obajtka. Były prezes Orlenu w niedzielnych eurowyborach zdobył ponad 171 tys. głosów.
Jarosław Kaczyński w eurokampanii reklamował Obajtka jako „najlepszy wybór dla Podkarpacia”. To Kaczyński z Obajtka, wbrew woli regionalnych struktur partii, uczynił byłego prezesa Orlenu „jedynką” podkarpackiej eurolisty PiS.
Obajtek, co już wielokrotnie pisaliśmy, w kampanii na Podkarpaciu pojawiał się jak duch. Politycy Koalicji Obywatelskiej nazywali go „czarną stopą” – ktoś ją widział, ale nikt jej nie dotknął. Obajtek urządzał cyrk, by nie dać się znaleźć, nawet komisji ds. afery wizowej.
Obajtek lokomotywą PiS
Po niedzielnych wyborach regionalni działacze PiS uważają, że cała zadyma polityczna wokół Obajtka tylko dawała mu wiatr w żagle i przyniosła mu sukces. Obajtek w europarlamencie na pewno się znajdzie.
PiS-owskiej liście dostarczył 171 689 głosów (27,14 proc.). Jak na „spadochroniarza” Obajtek „wykręcił” bardzo dobry wynik. Na Podkarpaciu najlepszy. Nawet PiS w to powątpiewał. – Dostanie 60 tys. głosów, nie więcej – słyszeliśmy w kampanii PiS.
Różnica liczby głosów między Obajtkiem a jego pozostałymi kolegami i koleżankami jest ogromna. Drugi Bogdan Rzońca zdobył „tylko” 46 096 głosów (prawdopodobne też wejdzie do PE), trzeci Władysław Ortyl, marszałek podkarpacki – 31 885 głosów.
Czwarty wynik osiągnął Marcin Warchoł, były wiceminister sprawiedliwości – 24 456 głosów. Piąte miejsce zajęła posłanka i była wojewoda Ewa Leniart – 22 033 głosy. Słaby wynik zaliczył Marek Kuchciński. Z ostatniego, tzw. biorącego miejsca zgarnął 8 379 głosów.
Łukacijewska i długo nikt
Drugi najlepszy wynik na Podkarpaciu zdobyła Elżbieta Łukacijewska, liderka eurolisty KO. Na starającą się o reelekcję europosłankę w niedzielnych wyborach zagłosowało w całym województwie 115 324 osoby. Od Obajtka była lepsza tylko w Rzeszowie.
Ale Łukacijewska ma powody do satysfakcji. W 2019 roku na Podkarpaciu zdobyła ponad 40 tys. głosów, wtedy jednak startowała z ostatniego, dziesiątego miejsca, choć w wyniku frakcyjnych walk próbowano ją wówczas upchnąć na siódmym miejscu.
W tegorocznych wyborach władze PO uznały, że Łukacijewska musi otworzyć eurolistę KO. Partia Tuska do tej pory nie dorobiła się bowiem bardziej rozpoznawalnego polityka w regionie, a i „spadochroniarze” w poprzednich wyborach sukcesu Platformie nie dawały.
Łukacijewska w noc wyborczą podziękowała mieszkańcom za poparcie. Nie kryła jednak zdziwienia, że mieszkańcy wysłali do Brukseli Daniela Obajtka. – To dla mnie niezrozumiałe. Żałuję, że tak się stało – mówiła nam europosłanka KO.
Łukacijewska, jak Obajtek, zostawiła w tyle swoich kolegów i koleżanki z listy. Drugi wynik zdobyła wojewoda podkarpacki Teresa Kubas-Hul – 10 874 głosy, trzecie miejsce zajęła Jolanta Kaźmierczak, była wiceprezydent Rzeszowa – 8 797 głosów.
Pozostali kandydaci KO nie odegrali znaczącej roli, co tylko dowodzi, jak słaba była ta lista.
Buczek na brukselskich salonach?
Najlepiej to widać na przykładzie wyniku trzeciej w wyborach Konfederacji, której lider Tomasz Buczek, rolnik z Kolbuszowej i działacz Ruchu Narodowego, zdobył 51 754 głosy. Wiele wskazuje na to, że Buczek też się znajdzie w europarlamencie.
Noc powyborcza przynosi bowiem sensacyjne doniesienia. Exit poll dawał szósty mandat Rafałowi Forysiowi, który startował z listy Konfederacji na Mazowszu. Okazało się jednak, że na Mazowszu lista Konfederacji zebrała około 4000 głosów mniej niż na Podkarpaciu.
A to oznacza, że szósty euromandat dla Konfederacji w całym kraju prawdopodobnie przypadnie Tomaszowi Buczkowi. Tak więc za Grzegorza Brauna, który również przeniesie się do Brukseli, do Sejmu z okręgu nr 23 wejdzie Michał Połuboczek z Nowej Nadziei.
To by oznaczało, że Podkarpacie po raz pierwszy w swojej eurohistorii może mieć aż czterech europarlamentarzystów: Daniela Obajtka, Bogdana Rzońcę, Elżbietę Łukacijewską oraz wspomnianego Tomasza Buczka.
Przyzwoite wyniki w eurowyborach na Podkarpaciu zanotowali inni kandydaci Konfederacji: Karolina Pikuła (16 399 głosów), Adam Berkowicz (11 066) i Andrzej Słodyczko (6 357).
Słabe wyniki TD i Nowej Lewicy
Z kolei Trzecia Droga (PSL – Polska 2050) za sukces może uważać wynik liderki listy posłanki Elżbiety Burkiewicz, która zdobyła 15 700 głosów. Pozostali kandydaci byli tylko statystami. Drugi Wiesław Lada dostarczył tylko 4 040 głosów. O reszcie zapomnijmy.
O prawdziwym blamażu może mówić Nowa Lewica, która ledwo przekroczyła 2 procent. Na czele listy stanęła obiecująca Wiktoria Barańska, 27-latka z Sanoka, wykształcona, władająca kilkoma językami obcymi, przyszłość nowego pokolenia lewicy.
Barańska zdobyła na Podkarpaciu 7 894 głosy. Drugi był prof. Grzegorz Budzik, były prorektor ds. nauki Politechniki Rzeszowskiej – 1 374 głosy. Pozostali kandydaci Nowej Lewicy nie przekroczyli nawet 1000 głosów.
Frekwencja w eurowyborach na Podkarpaciu wyniosła 38,50 procent.
(RzN)