150 zł musiała wydać na taksówkę rodzina ze Stalowej Woli, by dotrzeć do domu, bo w pociągu Intercity relacji Kołobrzeg – Rzeszów zepsuła się klamka wagonu.
Pan Tomasz (nazwisko do wiadomości redakcji) w piątek, 3 maja, wracał z rodziną (cztery osoby) do domu pociągiem „Zamoyski”. Wsiedli do niego po godz. 18:00 w Lublinie. Mieli dotrzeć do Stalowej Woli Charzewice. Pociąg dojechał tam na 20:00.
– W wagonie nr 13 nie było automatycznie otwieranych drzwi. Klamka na końcu wagonu obracała się dookoła, a pociąg stał bardzo krótko na stacji i zmuszeni byliśmy jechać dalej – opisuje pan Tomasz.
Próbowali przebiec do drugiego wyjścia. Przebieżka po pociągu nic nie dała. Pociąg ruszył. Łącznie pięcioro pasażerów (oprócz rodziny pana Tomasza, była jeszcze jedna osoba) zostało przymusowo „uwięzionych” w wagonie.
Zgłosili się ze skargą do konduktora pociągu. Pasażerowie usłyszeli, że są sami sobie winni, bo nie przeczytali rzekomej kartki wywieszonej na drzwiach, że klamka jest zepsuta. – Konduktor kłamał – twierdzi pan Tomasz. Żadnej kartki nie było.
Pociąg zatrzymał się dopiero w Tarnobrzegu o godz. 20:22, gdzie „uwięzieni” pasażerowie wysiedli. – Tam konduktor na peronie jeszcze na nas nakrzyczał, stwierdził, że to nie jego wina, był bardzo niekulturalny – opisuje pan Tomasz.
Zdani tylko na siebie
Jego rodzina zmuszona była zamówić taksówkę do domu. Taksówka musiała jechać aż ze Stalowej Woli, bo w Tarnobrzegu akurat nie było wolnej. Oba miasta dzieli ok. 30 km. Rodzina pana Tomasza za kurs taxi zapłaciła 150 zł, w domu była dopiero o 22:00.
– Intercity promuje bezpieczne przejazdy rodzinne, a my zostaliśmy zdani tylko i wyłącznie na siebie – komentuje majówkową „przygodę” pan Tomasz.
Napisał skargę do przewoźnika. „Zachowanie konduktora w pociągu jest poniżej krytyki. Moja żona i dwie córki bardzo zdenerwowały się taką sytuacją, a konduktor potraktował nas bardzo nieprofesjonalnie” – czytamy w skardze.
Od Intercity zażądał zwrotu 150 zł, jakie rodzina wydała na taksówkę. Czy przewoźnik skargę uwzględni i zwróci pieniądze? Na razie nie wiadomo. W sobotę o wyjaśnienie tej sytuacji zwrócili się do Intercity. Odpowiedzi dotychczas nie otrzymaliśmy.
150 zł musiała wydać na taksówkę rodzina ze Stalowej Woli, by dotrzeć do domu, bo w pociągu Intercity relacji Kołobrzeg – Rzeszów zepsuła się klamka wagonu.
Pan Tomasz (nazwisko do wiadomości redakcji) w piątek, 3 maja, wracał z rodziną (cztery osoby) do domu pociągiem „Zamoyski”. Wsiedli do niego po godz. 18:00 w Lublinie. Mieli dotrzeć do Stalowej Woli Charzewice. Pociąg dojechał tam na 20:00.
– W wagonie nr 13 nie było automatycznie otwieranych drzwi. Klamka na końcu wagonu obracała się dookoła, a pociąg stał bardzo krótko na stacji i zmuszeni byliśmy jechać dalej – opisuje pan Tomasz.
Próbowali przebiec do drugiego wyjścia. Przebieżka po pociągu nic nie dała. Pociąg ruszył. Łącznie pięcioro pasażerów (oprócz rodziny pana Tomasza, była jeszcze jedna osoba) zostało przymusowo „uwięzionych” w wagonie.
Zgłosili się ze skargą do konduktora pociągu. Pasażerowie usłyszeli, że są sami sobie winni, bo nie przeczytali rzekomej kartki wywieszonej na drzwiach, że klamka jest zepsuta. – Konduktor kłamał – twierdzi pan Tomasz. Żadnej kartki nie było.
Pociąg zatrzymał się dopiero w Tarnobrzegu o godz. 20:22, gdzie „uwięzieni” pasażerowie wysiedli. – Tam konduktor na peronie jeszcze na nas nakrzyczał, stwierdził, że to nie jego wina, był bardzo niekulturalny – opisuje pan Tomasz.
Zdani tylko na siebie
Jego rodzina zmuszona była zamówić taksówkę do domu. Taksówka musiała jechać aż ze Stalowej Woli, bo w Tarnobrzegu akurat nie było wolnej. Oba miasta dzieli ok. 30 km. Rodzina pana Tomasza za kurs taxi zapłaciła 150 zł, w domu była dopiero o 22:00.
– Intercity promuje bezpieczne przejazdy rodzinne, a my zostaliśmy zdani tylko i wyłącznie na siebie – komentuje majówkową „przygodę” pan Tomasz.
Napisał skargę do przewoźnika. „Zachowanie konduktora w pociągu jest poniżej krytyki. Moja żona i dwie córki bardzo zdenerwowały się taką sytuacją, a konduktor potraktował nas bardzo nieprofesjonalnie” – czytamy w skardze.
Od Intercity zażądał zwrotu 150 zł, jakie rodzina wydała na taksówkę. Czy przewoźnik skargę uwzględni i zwróci pieniądze? Na razie nie wiadomo. W sobotę o wyjaśnienie tej sytuacji zwrócili się do Intercity. Odpowiedzi dotychczas nie otrzymaliśmy.