System obrony powietrznej pod Rzeszowem, na lotnisku w Jasionce, zostały postawione w stan najwyższej gotowości. Powód? Rosyjskie myśliwce uzbrojone w hipersoniczne pociski Kindżał nad Bałtykiem.
Choć do naruszenia granic nie doszło, błyskawiczna reakcja w Rzeszowie wskazuje, że system działa w czasie rzeczywistym, a nie tylko na papierze.
Cztery MIGi obudziły Patriota
Jak donosi branżowy serwis „Defense News Aerospace”, incydent z czwartku 28 listopada pokazał, jak kluczową rolę w architekturze bezpieczeństwa całego NATO odgrywa dziś Podkarpacie.
Niemieckie baterie Patriot, stacjonujące w Jasionce pod Rzeszowem, przeszły z trybu rutynowego nadzoru w stan gotowości bojowej. Stało się tak, ponieważ cztery rosyjskie myśliwce MiG-31, zdolne do przenoszenia potężnych rakiet Ch-47M2 Kindżał, przemieszczały się wzdłuż granic Sojuszu nad Morzem Bałtyckim.
Sekundy na decyzję
Dla mieszkańców Rzeszowa i okolic epizod jest czymś więcej niż tylko newsem ze świata geopolityki. To praktyczny dowód na to, że systemy chroniące nasz region są wpięte w najnowocześniejszą sieć dowodzenia Sojuszu.
Eksperci podkreślają, że „taktyczna arytmetyka jest bezlitosna”. Rosyjski MiG-31 lecący z maksymalną prędkością (blisko 3000 km/h) może pokonać dystans z baz w zachodniej Rosji do polskiej przestrzeni powietrznej w niespełna 15 minut. To nie zostawia czasu wiele czasu na decyzję.
Dlatego systemy w Jasionce, stanowiące górną warstwę tarczy ochronnej nad południowo-wschodnią Polską, muszą być gotowe do inicjacji sekwencji bojowej w ciągu kilku sekund. Czwartkowy alarm był właśnie takim sprawdzianem – nie symulacją, lecz reakcją na realny ruch w powietrzu.
Jasionka to priorytetowa lokalizacja Sojuszu
Artykuł źródłowy jasno wskazuje: Rzeszów-Jasionka to główny węzeł logistyczny NATO dla Ukrainy, co czyni jego ochronę priorytetem absolutnym. Baterie Patriot obsługiwane przez niemieckie jednostki pod dowództwem NATO to zaawansowana technologia, zdolna do przechwytywania nie tylko samolotów, ale i rakiet balistycznych.
Aktywacja systemów 28 listopada br. oznaczała, że radary śledziły każdy ruch nad Bałtykiem, a wyrzutnie były gotowe, aby zneutralizować cel w razie zagrożenia dla terytorium NATO. Jak zaznacza jeden z oficerów NATO cytowany w materiale: cel jest taki, by Rosja wiedziała, że „jesteśmy zawsze gotowi do obrony terytorium NATO”.
Nowa rzeczywistość?
Portal „Defense News Aerospace” wskazuje, że trzeba przyzwyczaić się do faktu, że rosyjskie loty, nawet te odbywające się wyłącznie w ich przestrzeni powietrznej, nie są już rutynowymi ćwiczeniami. To, co wydarzyło się pod koniec listopada, eksperci określają jako „sondowanie” reakcji Sojuszu. Rosjanie sprawdzają, jak szybko Rzeszów i inne bazy zareagują na ewentualną obecność Kindżałów w powietrzu.
Wniosek dla mieszkańców Podkarpacia jest uspokajający. Incydent potwierdził, że system ostrzegania i obrony działa. NATO nie czeka, aż zagrożenie przekroczy granicę. Zareaguje z wyprzedzeniem, traktując bezpieczeństwo węzła w Jasionce, a tym samym mieszkańców regionu, jako nienaruszalną czerwoną linię. Sojusz zachowuje powściągliwość, żeby nie eskalować napięcia, ale – jak pokazał czwartek – trzyma palec na spuście.
Czytaj więcej:
„Zakończyliśmy poszukiwania w Jureczkowej”. Wiceszef MSZ Ukrainy o przełomie w historii i lęku Rosji
Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.
Postaw kawę za:
System obrony powietrznej pod Rzeszowem, na lotnisku w Jasionce, zostały postawione w stan najwyższej gotowości. Powód? Rosyjskie myśliwce uzbrojone w hipersoniczne pociski Kindżał nad Bałtykiem.
Choć do naruszenia granic nie doszło, błyskawiczna reakcja w Rzeszowie wskazuje, że system działa w czasie rzeczywistym, a nie tylko na papierze.
Cztery MIGi obudziły Patriota
Jak donosi branżowy serwis „Defense News Aerospace”, incydent z czwartku 28 listopada pokazał, jak kluczową rolę w architekturze bezpieczeństwa całego NATO odgrywa dziś Podkarpacie.
Niemieckie baterie Patriot, stacjonujące w Jasionce pod Rzeszowem, przeszły z trybu rutynowego nadzoru w stan gotowości bojowej. Stało się tak, ponieważ cztery rosyjskie myśliwce MiG-31, zdolne do przenoszenia potężnych rakiet Ch-47M2 Kindżał, przemieszczały się wzdłuż granic Sojuszu nad Morzem Bałtyckim.
Sekundy na decyzję
Dla mieszkańców Rzeszowa i okolic epizod jest czymś więcej niż tylko newsem ze świata geopolityki. To praktyczny dowód na to, że systemy chroniące nasz region są wpięte w najnowocześniejszą sieć dowodzenia Sojuszu.
Eksperci podkreślają, że „taktyczna arytmetyka jest bezlitosna”. Rosyjski MiG-31 lecący z maksymalną prędkością (blisko 3000 km/h) może pokonać dystans z baz w zachodniej Rosji do polskiej przestrzeni powietrznej w niespełna 15 minut. To nie zostawia czasu wiele czasu na decyzję.
Dlatego systemy w Jasionce, stanowiące górną warstwę tarczy ochronnej nad południowo-wschodnią Polską, muszą być gotowe do inicjacji sekwencji bojowej w ciągu kilku sekund. Czwartkowy alarm był właśnie takim sprawdzianem – nie symulacją, lecz reakcją na realny ruch w powietrzu.
Jasionka to priorytetowa lokalizacja Sojuszu
Artykuł źródłowy jasno wskazuje: Rzeszów-Jasionka to główny węzeł logistyczny NATO dla Ukrainy, co czyni jego ochronę priorytetem absolutnym. Baterie Patriot obsługiwane przez niemieckie jednostki pod dowództwem NATO to zaawansowana technologia, zdolna do przechwytywania nie tylko samolotów, ale i rakiet balistycznych.
Aktywacja systemów 28 listopada br. oznaczała, że radary śledziły każdy ruch nad Bałtykiem, a wyrzutnie były gotowe, aby zneutralizować cel w razie zagrożenia dla terytorium NATO. Jak zaznacza jeden z oficerów NATO cytowany w materiale: cel jest taki, by Rosja wiedziała, że „jesteśmy zawsze gotowi do obrony terytorium NATO”.
Nowa rzeczywistość?
Portal „Defense News Aerospace” wskazuje, że trzeba przyzwyczaić się do faktu, że rosyjskie loty, nawet te odbywające się wyłącznie w ich przestrzeni powietrznej, nie są już rutynowymi ćwiczeniami. To, co wydarzyło się pod koniec listopada, eksperci określają jako „sondowanie” reakcji Sojuszu. Rosjanie sprawdzają, jak szybko Rzeszów i inne bazy zareagują na ewentualną obecność Kindżałów w powietrzu.
Wniosek dla mieszkańców Podkarpacia jest uspokajający. Incydent potwierdził, że system ostrzegania i obrony działa. NATO nie czeka, aż zagrożenie przekroczy granicę. Zareaguje z wyprzedzeniem, traktując bezpieczeństwo węzła w Jasionce, a tym samym mieszkańców regionu, jako nienaruszalną czerwoną linię. Sojusz zachowuje powściągliwość, żeby nie eskalować napięcia, ale – jak pokazał czwartek – trzyma palec na spuście.
Czytaj więcej:
„Zakończyliśmy poszukiwania w Jureczkowej”. Wiceszef MSZ Ukrainy o przełomie w historii i lęku Rosji
Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.
