December 1, 2025
Zdjęcie: Katastrofa helikoptera na Podkarpaciu (fot. Komenda Powiatowa PSP w Łańcucie)

Reklama

Podkarpacie wciąż żyje tragedią, do której doszło 29 listopada w lesie w rejonie Cierpisza w powiecie łańcuckim. W katastrofie czteroosobowego helikoptera Robinson R44 zginęli znani w regionie przedsiębiorcy i bracia – 44-letni Krzysztof 41-letni Mariusz.

Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie ujawniła obszerne wstępne ustalenia, które rzucają nowe światło na dramat, jaki rozegrał się w gęstej podkarpackiej mgle.

Dramatyczny lot przerwany w lesie

Jak wynika z wieści przekazanych przez prokuraturę, śledztwo zostało wszczęte 1 grudnia. Postępowanie prowadzone jest z art. 177 § 2 kodeksu karnego, czyli w sprawie wypadku lotniczego ze skutkiem śmiertelnym. Do wypadku doszło w miejscowości Cierpisz, w terenie zalesionym, około 700 metrów na północ od asfaltowej drogi pomiędzy Malawą a Wolą Rafałowską.

Śledczy ustalili, że maszyna leciała z Krosna, zatrzymując się po drodze na międzylądowanie w Zagorzycach. Stamtąd kurs prowadził w kierunku Przeworska, skąd pochodzili bracia.

Wszystko wskazuje na to, że decydującym czynnikiem mogła być pogoda. Mgła tego dnia była wyjątkowo gęsta, a meteorolodzy publikowali ostrzeżenia dla całego regionu. Jak wynika z relacji służb i zdjęć z miejsca katastrofy, widoczność spadała momentami do kilkunastu metrów.

To właśnie w tych warunkach helikopter nagle zboczył z zaplanowanego kursu. – Na wysokości miejscowości Malawa helikopter niespodziewanie zboczył z kursu w kierunku północnym i lecąc lekkim łukiem, tracąc wysokość zaczął zahaczać o czubki drzew, a następnie obniżając ciągle lot, około godziny 15.35 rozbił się w lesie – informuje zastępca Prokuratora Okręgowego w Rzeszowie, prok. Katarzyna Drupka.

Wrak w płomieniach

Powyższe kulisy tragedii pokazują, że pilot musiał walczyć z utratą orientacji w terenie. Ponadto fragment dotyczący zahaczania o korony drzew oznacza w lotnictwie krytyczną fazę lotu, w której margines błędu jest praktycznie zerowy.

Zgłoszenie o katastrofie trafiło do służb o godz. 15:50. Minęło więc około 15 minut od rozbicia maszyny. Pierwsze zastępy Państwowej Straży Pożarnej dotarły tam o godz. 16:07, jednak z każdym metrem w głąb lasu warunki stawały się coraz trudniejsze.

– Bezpośredni dojazd na miejsce samochodami osobowymi był niemożliwy z uwagi na nachylenie terenu i błotniste podłoże. Transport służb i funkcjonariuszy odbywał się quadami i specjalistycznym sprzętem kierowanym przez strażaków – przekazała przedstawicielka rzeszowskiej prokuratury.

Ratownicy na miejscu zastali płonący wrak helikoptera i ciała dwóch mężczyzn. Śmierć braci nastąpiła na miejscu i wszystko wskazuje na to, że nie mieli szans na przeżycie katastrofy.

W akcji uczestniczyli strażacy PSP i Ochotniczych Straży Pożarnych, policja oraz Wojska Obrony Terytorialnej. Obecny na miejscu prokurator nadzorował działania od pierwszych minut.

Reklama

Przegląd dzień przed katastrofą

Jak przekazała Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie, na miejscu ujawniono dokumenty wskazujące na to, że dzień przed zdarzeniem helikopter przeszedł pozytywnie przegląd techniczny w specjalistycznej firmie.

Ta informacja znacząco zawęża możliwe scenariusze. Wskazuje, że stan techniczny maszyny raczej nie był bezpośrednią przyczyną katastrofy. A to oznacza, że kluczowa będzie analiza warunków pogodowych, stan pilota i jego decyzje w trakcie lotu, możliwe nagłe zjawiska atmosferyczne. Nie jest jednak wykluczony margines błędu związany ze stanem technicznym maszyny mimo przeglądu.

Sekcja zwłok ofiar zostanie przeprowadzona 2 grudnia, a jej wyniki mogą również wnieść istotne informacje.

Prokurator potwierdza, że oględziny miejsca katastrofy rozpoczęto 30 listopada rano, przy udziale Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL). – Wszystkie ujawnione na podłożu elementy helikoptera wraz z ich umiejscowieniem w terenie zostały odwzorowane w protokołach oględzin oraz przeniesione na wyznaczone miejsce – czytamy w komunikacie.

Zabezpieczono także próbki paliwa i oleju, a spalony wrak przetransportowano w miejsce, gdzie będzie możliwe jego dalsze badanie.

Kim były ofiary katastrofy?

Obaj mężczyźni byli znanymi podkarpackimi przedsiębiorcami, braćmi, którzy od lat prowadzili działalność gospodarczą w powiecie przeworskim. Byli właścicielami firmy produkującej opakowania dla przemysłu spożywczego, a w lokalnym środowisku cieszyli się opinią ludzi aktywnych i zaangażowanych w rozwój regionu. Informacja o ich tragicznej śmierci odbiła się szerokim echem nie tylko w powiecie przeworskim, ale w całym województwie podkarpackim.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami, PKBWL musi wydać wstępną opinię w ciągu 30 dni od zdarzenia. Dokument zostanie opublikowany na stronie komisji, ale nie będzie jeszcze pełną analizą przyczyn.

– Przeprowadzone dotychczas czynności nie pozwoliły na ustalenie przyczyny zdarzenia. Jednym z czynników branych pod uwagę były wyjątkowo trudne warunki atmosferyczne – podsumowała prok. Drupka.

Śledztwo może potrwać nawet wiele tygodni. Do czasu pełnego raportu oraz opinii biegłych nie będzie możliwe jednoznaczne wskazanie, dlaczego tragiczny lot zakończył się w lesie pod Cierpiszem.

Czytaj więcej:

W katastrofie śmigłowca zginęli bracia Supersonowie, znani podkarpaccy przedsiębiorcy

Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.

Postaw kawę za:

Zdjęcie: Katastrofa helikoptera na Podkarpaciu (fot. Komenda Powiatowa PSP w Łańcucie)

Reklama

Podkarpacie wciąż żyje tragedią, do której doszło 29 listopada w lesie w rejonie Cierpisza w powiecie łańcuckim. W katastrofie czteroosobowego helikoptera Robinson R44 zginęli znani w regionie przedsiębiorcy i bracia – 44-letni Krzysztof 41-letni Mariusz.

Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie ujawniła obszerne wstępne ustalenia, które rzucają nowe światło na dramat, jaki rozegrał się w gęstej podkarpackiej mgle.

Dramatyczny lot przerwany w lesie

Jak wynika z wieści przekazanych przez prokuraturę, śledztwo zostało wszczęte 1 grudnia. Postępowanie prowadzone jest z art. 177 § 2 kodeksu karnego, czyli w sprawie wypadku lotniczego ze skutkiem śmiertelnym. Do wypadku doszło w miejscowości Cierpisz, w terenie zalesionym, około 700 metrów na północ od asfaltowej drogi pomiędzy Malawą a Wolą Rafałowską.

Śledczy ustalili, że maszyna leciała z Krosna, zatrzymując się po drodze na międzylądowanie w Zagorzycach. Stamtąd kurs prowadził w kierunku Przeworska, skąd pochodzili bracia.

Wszystko wskazuje na to, że decydującym czynnikiem mogła być pogoda. Mgła tego dnia była wyjątkowo gęsta, a meteorolodzy publikowali ostrzeżenia dla całego regionu. Jak wynika z relacji służb i zdjęć z miejsca katastrofy, widoczność spadała momentami do kilkunastu metrów.

To właśnie w tych warunkach helikopter nagle zboczył z zaplanowanego kursu. – Na wysokości miejscowości Malawa helikopter niespodziewanie zboczył z kursu w kierunku północnym i lecąc lekkim łukiem, tracąc wysokość zaczął zahaczać o czubki drzew, a następnie obniżając ciągle lot, około godziny 15.35 rozbił się w lesie – informuje zastępca Prokuratora Okręgowego w Rzeszowie, prok. Katarzyna Drupka.

Wrak w płomieniach

Powyższe kulisy tragedii pokazują, że pilot musiał walczyć z utratą orientacji w terenie. Ponadto fragment dotyczący zahaczania o korony drzew oznacza w lotnictwie krytyczną fazę lotu, w której margines błędu jest praktycznie zerowy.

Zgłoszenie o katastrofie trafiło do służb o godz. 15:50. Minęło więc około 15 minut od rozbicia maszyny. Pierwsze zastępy Państwowej Straży Pożarnej dotarły tam o godz. 16:07, jednak z każdym metrem w głąb lasu warunki stawały się coraz trudniejsze.

– Bezpośredni dojazd na miejsce samochodami osobowymi był niemożliwy z uwagi na nachylenie terenu i błotniste podłoże. Transport służb i funkcjonariuszy odbywał się quadami i specjalistycznym sprzętem kierowanym przez strażaków – przekazała przedstawicielka rzeszowskiej prokuratury.

Ratownicy na miejscu zastali płonący wrak helikoptera i ciała dwóch mężczyzn. Śmierć braci nastąpiła na miejscu i wszystko wskazuje na to, że nie mieli szans na przeżycie katastrofy.

W akcji uczestniczyli strażacy PSP i Ochotniczych Straży Pożarnych, policja oraz Wojska Obrony Terytorialnej. Obecny na miejscu prokurator nadzorował działania od pierwszych minut.

Reklama

Przegląd dzień przed katastrofą

Jak przekazała Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie, na miejscu ujawniono dokumenty wskazujące na to, że dzień przed zdarzeniem helikopter przeszedł pozytywnie przegląd techniczny w specjalistycznej firmie.

Ta informacja znacząco zawęża możliwe scenariusze. Wskazuje, że stan techniczny maszyny raczej nie był bezpośrednią przyczyną katastrofy. A to oznacza, że kluczowa będzie analiza warunków pogodowych, stan pilota i jego decyzje w trakcie lotu, możliwe nagłe zjawiska atmosferyczne. Nie jest jednak wykluczony margines błędu związany ze stanem technicznym maszyny mimo przeglądu.

Sekcja zwłok ofiar zostanie przeprowadzona 2 grudnia, a jej wyniki mogą również wnieść istotne informacje.

Prokurator potwierdza, że oględziny miejsca katastrofy rozpoczęto 30 listopada rano, przy udziale Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL). – Wszystkie ujawnione na podłożu elementy helikoptera wraz z ich umiejscowieniem w terenie zostały odwzorowane w protokołach oględzin oraz przeniesione na wyznaczone miejsce – czytamy w komunikacie.

Zabezpieczono także próbki paliwa i oleju, a spalony wrak przetransportowano w miejsce, gdzie będzie możliwe jego dalsze badanie.

Kim były ofiary katastrofy?

Obaj mężczyźni byli znanymi podkarpackimi przedsiębiorcami, braćmi, którzy od lat prowadzili działalność gospodarczą w powiecie przeworskim. Byli właścicielami firmy produkującej opakowania dla przemysłu spożywczego, a w lokalnym środowisku cieszyli się opinią ludzi aktywnych i zaangażowanych w rozwój regionu. Informacja o ich tragicznej śmierci odbiła się szerokim echem nie tylko w powiecie przeworskim, ale w całym województwie podkarpackim.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami, PKBWL musi wydać wstępną opinię w ciągu 30 dni od zdarzenia. Dokument zostanie opublikowany na stronie komisji, ale nie będzie jeszcze pełną analizą przyczyn.

– Przeprowadzone dotychczas czynności nie pozwoliły na ustalenie przyczyny zdarzenia. Jednym z czynników branych pod uwagę były wyjątkowo trudne warunki atmosferyczne – podsumowała prok. Drupka.

Śledztwo może potrwać nawet wiele tygodni. Do czasu pełnego raportu oraz opinii biegłych nie będzie możliwe jednoznaczne wskazanie, dlaczego tragiczny lot zakończył się w lesie pod Cierpiszem.

Czytaj więcej:

W katastrofie śmigłowca zginęli bracia Supersonowie, znani podkarpaccy przedsiębiorcy

Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.

Postaw kawę za:

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *