Na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na rok został skazany w piątek, 28 listopada br., lekarz ze szpitala w Jaśle, który wypisał 32-letnią pacjentkę do domu po operacji usunięcia pęcherzyka żółciowego. Kobieta po ośmiu dniach zmarła. Medyk został uznany winnym nieumyślnego narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia pacjentki.
Sąd Rejonowy w Jaśle orzekł także dla Szymona N., lekarza oddziału chirurgii ogólnej i onkologicznej Szpitala Specjalistycznego w Jaśle karę 10 tys. zł grzywny i obciążył go kosztami sądowymi. Wyrok nie jest prawomocny.
Sprawa ciągnie się od 2017 r.
Do zarzucanego lekarzowi czynu doszło na przełomie listopada i grudnia 2017 r. Według aktu oskarżenia, sporządzonego przez Prokuraturę Regionalną w Rzeszowie, Szymon N. będąc lekarzem i kierownikiem Oddziału Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej Szpitala Specjalistycznego w Jaśle podjął nieprawidłową decyzję o wypisaniu pacjentki Joanny P. ze szpitala.
Zadecydował o wypisaniu pacjentki choć, że wiedział o zgłaszanych przez nią dolegliwościach, wyniki jej badań wskazywały na wysoki poziom parametrów stanu zapalnego i narastaniu ilości płynu w jamie otrzewnej po przeprowadzonym zabiegu usunięcia pęcherzyka żółciowego metodą laparotomii, i istniały wskazania do dalszej hospitalizacji, bo stan pacjentki się pogarszał.
Wypisanie ze szpitala zabiło pacjentkę?
Prokurator zarzucił Szymonowi N., że wypisując pacjentkę ze szpitala uniemożliwił tym samym wdrożenie leczenia adekwatnego do jej stanu, przez co naraził ją nieumyślne na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. W konsekwencji kobieta zmarła w domu.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Agata Rolek-Lubaś zaznaczyła, że sąd wymierzając karę wziął po uwagę dotychczasowe nienaganne życie oskarżonego, to że nie był dotychczas karany, jego 40-letnie doświadczenie zawodowe, ale także znaczny stopień społecznej szkodliwości czynu.
Rutyna i pośpiech
Jak mówiła sędzia, Szymon N. wielu pacjentom pomógł, a być może uratował też życie, ale w tym przypadku dopuścił się zarzucanego mu czynu i „zamiast wykonać swój obowiązek z należytą starannością oparł się na rutynie i pośpiechu”. Jak wskazywała, być może, gdyby był bardziej ostrożny w postępowaniu, to nie doszłoby do takiej sytuacji, ale jak zastrzegła – nie można tego jednoznacznie ocenić.
W ocenie sądu wymierzona kara będzie dla oskarżonego „wystarczającą dolegliwością i jednocześnie przestrogą na przyszłość, żeby postępować bardziej ostrożnie w zakresie wykonywania obowiązków lekarza w stosunku do pacjentów”.
Lekarz zapowiedział apelację
Mężczyzna w czasie procesu nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Powtarzał, że pacjentka czuła się dobrze. Podnosił, że sekcja zwłok wykonana w Jaśle w obecności prokuratora nie wykazała, że śmierć Joanny P. była wynikiem powikłań pooperacyjnych.
Podkreślał, że końcowy raport z sekcji zwłok stwierdzał, że nie znaleziono przyczyny zgonu pacjentki. Szymon N. mówił, że sam jest zainteresowany ustaleniem przyczyny śmierci młodej kobiety. (PAP)
Czytaj więcej:
Ognisko odry na Podkarpaciu wciąż aktywne, 18 potwierdzonych zakażeń. „Zalecamy maseczki”
Na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na rok został skazany w piątek, 28 listopada br., lekarz ze szpitala w Jaśle, który wypisał 32-letnią pacjentkę do domu po operacji usunięcia pęcherzyka żółciowego. Kobieta po ośmiu dniach zmarła. Medyk został uznany winnym nieumyślnego narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia pacjentki.
Sąd Rejonowy w Jaśle orzekł także dla Szymona N., lekarza oddziału chirurgii ogólnej i onkologicznej Szpitala Specjalistycznego w Jaśle karę 10 tys. zł grzywny i obciążył go kosztami sądowymi. Wyrok nie jest prawomocny.
Sprawa ciągnie się od 2017 r.
Do zarzucanego lekarzowi czynu doszło na przełomie listopada i grudnia 2017 r. Według aktu oskarżenia, sporządzonego przez Prokuraturę Regionalną w Rzeszowie, Szymon N. będąc lekarzem i kierownikiem Oddziału Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej Szpitala Specjalistycznego w Jaśle podjął nieprawidłową decyzję o wypisaniu pacjentki Joanny P. ze szpitala.
Zadecydował o wypisaniu pacjentki choć, że wiedział o zgłaszanych przez nią dolegliwościach, wyniki jej badań wskazywały na wysoki poziom parametrów stanu zapalnego i narastaniu ilości płynu w jamie otrzewnej po przeprowadzonym zabiegu usunięcia pęcherzyka żółciowego metodą laparotomii, i istniały wskazania do dalszej hospitalizacji, bo stan pacjentki się pogarszał.
Wypisanie ze szpitala zabiło pacjentkę?
Prokurator zarzucił Szymonowi N., że wypisując pacjentkę ze szpitala uniemożliwił tym samym wdrożenie leczenia adekwatnego do jej stanu, przez co naraził ją nieumyślne na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. W konsekwencji kobieta zmarła w domu.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Agata Rolek-Lubaś zaznaczyła, że sąd wymierzając karę wziął po uwagę dotychczasowe nienaganne życie oskarżonego, to że nie był dotychczas karany, jego 40-letnie doświadczenie zawodowe, ale także znaczny stopień społecznej szkodliwości czynu.
Rutyna i pośpiech
Jak mówiła sędzia, Szymon N. wielu pacjentom pomógł, a być może uratował też życie, ale w tym przypadku dopuścił się zarzucanego mu czynu i „zamiast wykonać swój obowiązek z należytą starannością oparł się na rutynie i pośpiechu”. Jak wskazywała, być może, gdyby był bardziej ostrożny w postępowaniu, to nie doszłoby do takiej sytuacji, ale jak zastrzegła – nie można tego jednoznacznie ocenić.
W ocenie sądu wymierzona kara będzie dla oskarżonego „wystarczającą dolegliwością i jednocześnie przestrogą na przyszłość, żeby postępować bardziej ostrożnie w zakresie wykonywania obowiązków lekarza w stosunku do pacjentów”.
Lekarz zapowiedział apelację
Mężczyzna w czasie procesu nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Powtarzał, że pacjentka czuła się dobrze. Podnosił, że sekcja zwłok wykonana w Jaśle w obecności prokuratora nie wykazała, że śmierć Joanny P. była wynikiem powikłań pooperacyjnych.
Podkreślał, że końcowy raport z sekcji zwłok stwierdzał, że nie znaleziono przyczyny zgonu pacjentki. Szymon N. mówił, że sam jest zainteresowany ustaleniem przyczyny śmierci młodej kobiety. (PAP)
Czytaj więcej:
Ognisko odry na Podkarpaciu wciąż aktywne, 18 potwierdzonych zakażeń. „Zalecamy maseczki”
