
Wyrok w sprawie ustawiania konkursów w Najwyższej Izbie Kontroli zapadł we wtorek przed Sądem Okręgowym w Warszawie. B. prezes NIK, dziś senator KO Krzysztof Kwiatkowski, i b. szef klubu PSL Jan Bury usłyszeli kary więzienia w zawieszeniu za nadużycie władzy przy obsadzaniu stanowisk. Część zarzutów dotyczyła konkursów na stanowiska w delegaturze NIK w Rzeszowie.
Sąd wymierzył Kwiatkowskiemu 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu, a Buremu 6 miesięcy, obaj mają też zapłacić po 50 tys. zł grzywny. Na 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu skazano również b. wicedyrektora rzeszowskiej delegatury NIK, Pawła A., z grzywną 30 tys. zł. Kary dla całej trójki zawieszono na okres próby dwóch lat, a wyrok nie jest prawomocny.
Kary w zawieszeniu za nadużycie władzy
W akcie oskarżenia prokuratura zarzuciła Kwiatkowskiemu cztery przestępstwa związane z postępowaniami konkursowymi na stanowiska dyrektora delegatury NIK w Łodzi, wicedyrektora delegatury NIK w Rzeszowie oraz wicedyrektora departamentu środowiska Izby. Jan Bury miał natomiast podżegać do nadużycia władzy przy konkursach na dyrektora delegatury NIK w Rzeszowie i jego zastępcę. To właśnie delegatura NIK w Rzeszowie i decyzje personalne w tej jednostce stały się jednym z kluczowych wątków sprawy.
Sąd częściowo uwzględnił argumenty obrony i uniewinnił Kwiatkowskiego od jednego z czterech zarzutów, a Burego od jednego z trzech. Co do pozostałych uznał całą trójkę za winną nadużycia uprawnień i naruszenia standardów bezstronności w konkursach.
– Sąd wymierzając kary zobligowany był do uwzględnienia, że swoim zachowaniem oskarżeni godzili w tak fundamentalne dobro prawne, jakim jest autorytet i prawidłowość funkcjonowania Najwyższej Izby Kontroli oraz w interes prywatny osób startujących w konkursach. Tak wymierzone kary, zdaniem sądu, są słuszne i sprawiedliwe – mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Izabela Szumniak.
Jednocześnie sąd podkreślił, że do tej pory żaden z oskarżonych nie wchodził w konflikt z prawem, nie był karany, a przypisane im czyny miały charakter incydentalny. To właśnie ta ocena pozwoliła na warunkowe zawieszenie kar więzienia.
Rzeszowski wątek konkursów w NIK
Sprawa dotyczyła postępowań konkursowych z drugiej połowy 2013 r. To wtedy miało dojść do naruszenia zasad obiektywizmu i bezstronności przy obsadzaniu części stanowisk w Najwyższej Izbie Kontroli. Wśród nich znalazły się konkursy na dyrektora delegatury NIK w Rzeszowie, jego zastępcę oraz wicedyrektora tej jednostki.
Według sądu Kwiatkowski, jako funkcjonariusz publiczny, przekroczył swoje uprawnienia, wpływając na przebieg konkursów w sposób sprzeczny z zasadą równego traktowania kandydatów.
– Oskarżony Krzysztof Kwiatkowski jako funkcjonariusz publiczny przekroczył swoje uprawienia prowadząc postępowania konkursowe wbrew zasadom obiektywizmu i bezstronności, doprowadzając do ustawienia wyniku konkursu na stanowiska w NIK pod wygraną konkretnych osób – wskazała sędzia Szumniak.
Rola rzeszowskiej delegatury NIK ma znaczenie nie tylko dla samej Izby, ale też dla mieszkańców Podkarpacia. To tam przygotowywane są kontrole wydatkowania publicznych pieniędzy w regionie, w tym dużych inwestycji i działań administracji lokalnej. Dlatego wątek delegatury NIK w Rzeszowie stał się jednym z najważniejszych elementów procesu.
W sprawie Pawła A. sąd przyjął, że jako wicedyrektor rzeszowskiej delegatury NIK przekroczył swoje uprawnienia, ujawniając Buremu informacje objęte tajemnicą służbową i przekazując dane dotyczące działalności Izby. To właśnie rzeszowski fragment materiału dowodowego najmocniej podkreśla lokalny charakter sprawy dla Rzeszowa i Podkarpacia.
Dowody sądu
Podstawą wyroku były dokumenty, zeznania świadków oraz nagrania rozmów telefonicznych z kontroli operacyjnej.
– Zgromadzone w sprawie dokumenty, zeznania i zabezpieczone rozmowy telefoniczne pozwoliły m.in. na ustalenie, że Bury dopuścił się podżegania funkcjonariusza publicznego do przekroczenia uprawnień określonych w ustawie o NIK i podjęcia takich działań, które z powodów pozamerytorycznych miały skutkować wydaniem decyzji przez komisję rozstrzygającą NIK – podkreśliła sędzia Szumniak.
Obrona Kwiatkowskiego od początku podważała materiał z podsłuchów. Były prezes NIK domagał się dostępu do pełnych nagrań, a nie tylko fragmentów wykorzystanych w akcie oskarżenia. Już po ogłoszeniu wyroku w rozmowie z dziennikarzami ostro skomentował sposób zbierania dowodów.
– Całe postępowanie było oparte o nagrania pocięte pod z góry założoną tezę. Do tej pory nie mamy oryginałów tych nagrań – mówił Krzysztof Kwiatkowski.
Dodawał, że chce przeanalizować pełny materiał z kontroli operacyjnej.
– Składaliśmy wnioski, żeby sąd doprowadził do sytuacji, żebyśmy mogli przeanalizować materiał dowodowy. Wiem, że trudno w to uwierzyć, oryginały podsłuchów zaginęły w trakcie rządów Prawa i Sprawiedliwości – zaznaczył. Według Kwiatkowskiego cały proces oparty był na materiale, którego, jak twierdzi nie ma.
Sąd ocenił jednak te zastrzeżenia inaczej. W ustnym uzasadnieniu sędzia Szumniak podkreśliła, że materiał z kontroli operacyjnej został zweryfikowany. Stwierdziła, że pozyskany w ten sposób materiał dowodowy „ma charakter autentyczny, był obiektem stosownych badań i ekspertyz” oraz został zebrany legalnie. Dodała, że sąd analizował całość nagrań, a nie tylko fragmenty przywołane przez prokuraturę, i „nie ma żadnych wątpliwości” co do autentyczności dowodów.
Świadkowie przesłuchani w procesie w większości nie mieli wiedzy o pozaprawnych działaniach przy konkursach, ale „bez trudu rozpoznali głosy osób uczestniczących w dowodowych nagraniach rozmów telefonicznych”, co dla sądu potwierdzało wiarygodność materiału.
Reakcje po wyroku i znaczenie dla standardów
Z wyroku zadowolony jest prokurator prowadzący sprawę, Marcin Rodzaj. Zapowiedział, że decyzję o ewentualnej apelacji w części uniewinniającej podejmie po analizie pisemnego uzasadnienia, ale już teraz pozytywnie ocenił rozstrzygnięcie.
– Jestem usatysfakcjonowany tym orzeczeniem – podkreślił.
– Nie tylko zapadł wyrok, ale też zatriumfowała sprawiedliwość. Na sali sądowej przemówiły dowody – powiedział prok. Rodzaj.
Obrońca Jana Burego, mec. Andrzej Mucha, zwrócił uwagę, że jego klient został uniewinniony od jednego z najpoważniejszych zarzutów.
– Jak najbardziej prawidłowo sąd uznał, że w zakresie pierwszego czynu, który był zarzucany Buremu, to on nie popełnił żadnego przestępstwa i go uniewinnił. I to był najpoważniejszy zarzut w mojej ocenie – zaznaczył adwokat. Jednocześnie zapowiedział złożenie apelacji w części, w której sąd uznał Burego za winnego.
Sygnał co do znaczenia wyroku dla całego systemu konkursów w instytucjach publicznych dał sędzia Maciej Gruszczyński, który zasiadał w składzie orzekającym obok przewodniczącej Izabeli Szumniak i sędzi Marii Turek. Zaznaczył, że sąd „nie miał żadnych wątpliwości co do przebiegu zdarzeń” w tej sprawie.
– Sąd chciał tym orzeczeniem dać wyraz, że takie standardy będą stosowane do wszystkich, czy to jest konkurs w ramach tego postępowania, czy to jest konkurs przed Krajową Radą Sądownictwa, czy to jest konkurs w sprawach o objęcie najwyższych posad w spółkach Skarbu Państwa. Sąd chciałby, aby te standardy obowiązywały powszechnie – podkreślił sędzia Gruszczyński.
Proces w sprawie Kwiatkowskiego, Burego i Pawła A. ruszył w 2018 r., a sąd wyznaczył łącznie 42 terminy rozpraw. W trakcie postępowania składano także wnioski o wyłączenie sędzi Szumniak, które nie zostały uwzględnione.
(rem, źródło PAP)
Czytaj więcej:

Wyrok w sprawie ustawiania konkursów w Najwyższej Izbie Kontroli zapadł we wtorek przed Sądem Okręgowym w Warszawie. B. prezes NIK, dziś senator KO Krzysztof Kwiatkowski, i b. szef klubu PSL Jan Bury usłyszeli kary więzienia w zawieszeniu za nadużycie władzy przy obsadzaniu stanowisk. Część zarzutów dotyczyła konkursów na stanowiska w delegaturze NIK w Rzeszowie.
Sąd wymierzył Kwiatkowskiemu 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu, a Buremu 6 miesięcy, obaj mają też zapłacić po 50 tys. zł grzywny. Na 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu skazano również b. wicedyrektora rzeszowskiej delegatury NIK, Pawła A., z grzywną 30 tys. zł. Kary dla całej trójki zawieszono na okres próby dwóch lat, a wyrok nie jest prawomocny.
Kary w zawieszeniu za nadużycie władzy
W akcie oskarżenia prokuratura zarzuciła Kwiatkowskiemu cztery przestępstwa związane z postępowaniami konkursowymi na stanowiska dyrektora delegatury NIK w Łodzi, wicedyrektora delegatury NIK w Rzeszowie oraz wicedyrektora departamentu środowiska Izby. Jan Bury miał natomiast podżegać do nadużycia władzy przy konkursach na dyrektora delegatury NIK w Rzeszowie i jego zastępcę. To właśnie delegatura NIK w Rzeszowie i decyzje personalne w tej jednostce stały się jednym z kluczowych wątków sprawy.
Sąd częściowo uwzględnił argumenty obrony i uniewinnił Kwiatkowskiego od jednego z czterech zarzutów, a Burego od jednego z trzech. Co do pozostałych uznał całą trójkę za winną nadużycia uprawnień i naruszenia standardów bezstronności w konkursach.
– Sąd wymierzając kary zobligowany był do uwzględnienia, że swoim zachowaniem oskarżeni godzili w tak fundamentalne dobro prawne, jakim jest autorytet i prawidłowość funkcjonowania Najwyższej Izby Kontroli oraz w interes prywatny osób startujących w konkursach. Tak wymierzone kary, zdaniem sądu, są słuszne i sprawiedliwe – mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Izabela Szumniak.
Jednocześnie sąd podkreślił, że do tej pory żaden z oskarżonych nie wchodził w konflikt z prawem, nie był karany, a przypisane im czyny miały charakter incydentalny. To właśnie ta ocena pozwoliła na warunkowe zawieszenie kar więzienia.
Rzeszowski wątek konkursów w NIK
Sprawa dotyczyła postępowań konkursowych z drugiej połowy 2013 r. To wtedy miało dojść do naruszenia zasad obiektywizmu i bezstronności przy obsadzaniu części stanowisk w Najwyższej Izbie Kontroli. Wśród nich znalazły się konkursy na dyrektora delegatury NIK w Rzeszowie, jego zastępcę oraz wicedyrektora tej jednostki.
Według sądu Kwiatkowski, jako funkcjonariusz publiczny, przekroczył swoje uprawnienia, wpływając na przebieg konkursów w sposób sprzeczny z zasadą równego traktowania kandydatów.
– Oskarżony Krzysztof Kwiatkowski jako funkcjonariusz publiczny przekroczył swoje uprawienia prowadząc postępowania konkursowe wbrew zasadom obiektywizmu i bezstronności, doprowadzając do ustawienia wyniku konkursu na stanowiska w NIK pod wygraną konkretnych osób – wskazała sędzia Szumniak.
Rola rzeszowskiej delegatury NIK ma znaczenie nie tylko dla samej Izby, ale też dla mieszkańców Podkarpacia. To tam przygotowywane są kontrole wydatkowania publicznych pieniędzy w regionie, w tym dużych inwestycji i działań administracji lokalnej. Dlatego wątek delegatury NIK w Rzeszowie stał się jednym z najważniejszych elementów procesu.
W sprawie Pawła A. sąd przyjął, że jako wicedyrektor rzeszowskiej delegatury NIK przekroczył swoje uprawnienia, ujawniając Buremu informacje objęte tajemnicą służbową i przekazując dane dotyczące działalności Izby. To właśnie rzeszowski fragment materiału dowodowego najmocniej podkreśla lokalny charakter sprawy dla Rzeszowa i Podkarpacia.
Dowody sądu
Podstawą wyroku były dokumenty, zeznania świadków oraz nagrania rozmów telefonicznych z kontroli operacyjnej.
– Zgromadzone w sprawie dokumenty, zeznania i zabezpieczone rozmowy telefoniczne pozwoliły m.in. na ustalenie, że Bury dopuścił się podżegania funkcjonariusza publicznego do przekroczenia uprawnień określonych w ustawie o NIK i podjęcia takich działań, które z powodów pozamerytorycznych miały skutkować wydaniem decyzji przez komisję rozstrzygającą NIK – podkreśliła sędzia Szumniak.
Obrona Kwiatkowskiego od początku podważała materiał z podsłuchów. Były prezes NIK domagał się dostępu do pełnych nagrań, a nie tylko fragmentów wykorzystanych w akcie oskarżenia. Już po ogłoszeniu wyroku w rozmowie z dziennikarzami ostro skomentował sposób zbierania dowodów.
– Całe postępowanie było oparte o nagrania pocięte pod z góry założoną tezę. Do tej pory nie mamy oryginałów tych nagrań – mówił Krzysztof Kwiatkowski.
Dodawał, że chce przeanalizować pełny materiał z kontroli operacyjnej.
– Składaliśmy wnioski, żeby sąd doprowadził do sytuacji, żebyśmy mogli przeanalizować materiał dowodowy. Wiem, że trudno w to uwierzyć, oryginały podsłuchów zaginęły w trakcie rządów Prawa i Sprawiedliwości – zaznaczył. Według Kwiatkowskiego cały proces oparty był na materiale, którego, jak twierdzi nie ma.
Sąd ocenił jednak te zastrzeżenia inaczej. W ustnym uzasadnieniu sędzia Szumniak podkreśliła, że materiał z kontroli operacyjnej został zweryfikowany. Stwierdziła, że pozyskany w ten sposób materiał dowodowy „ma charakter autentyczny, był obiektem stosownych badań i ekspertyz” oraz został zebrany legalnie. Dodała, że sąd analizował całość nagrań, a nie tylko fragmenty przywołane przez prokuraturę, i „nie ma żadnych wątpliwości” co do autentyczności dowodów.
Świadkowie przesłuchani w procesie w większości nie mieli wiedzy o pozaprawnych działaniach przy konkursach, ale „bez trudu rozpoznali głosy osób uczestniczących w dowodowych nagraniach rozmów telefonicznych”, co dla sądu potwierdzało wiarygodność materiału.
Reakcje po wyroku i znaczenie dla standardów
Z wyroku zadowolony jest prokurator prowadzący sprawę, Marcin Rodzaj. Zapowiedział, że decyzję o ewentualnej apelacji w części uniewinniającej podejmie po analizie pisemnego uzasadnienia, ale już teraz pozytywnie ocenił rozstrzygnięcie.
– Jestem usatysfakcjonowany tym orzeczeniem – podkreślił.
– Nie tylko zapadł wyrok, ale też zatriumfowała sprawiedliwość. Na sali sądowej przemówiły dowody – powiedział prok. Rodzaj.
Obrońca Jana Burego, mec. Andrzej Mucha, zwrócił uwagę, że jego klient został uniewinniony od jednego z najpoważniejszych zarzutów.
– Jak najbardziej prawidłowo sąd uznał, że w zakresie pierwszego czynu, który był zarzucany Buremu, to on nie popełnił żadnego przestępstwa i go uniewinnił. I to był najpoważniejszy zarzut w mojej ocenie – zaznaczył adwokat. Jednocześnie zapowiedział złożenie apelacji w części, w której sąd uznał Burego za winnego.
Sygnał co do znaczenia wyroku dla całego systemu konkursów w instytucjach publicznych dał sędzia Maciej Gruszczyński, który zasiadał w składzie orzekającym obok przewodniczącej Izabeli Szumniak i sędzi Marii Turek. Zaznaczył, że sąd „nie miał żadnych wątpliwości co do przebiegu zdarzeń” w tej sprawie.
– Sąd chciał tym orzeczeniem dać wyraz, że takie standardy będą stosowane do wszystkich, czy to jest konkurs w ramach tego postępowania, czy to jest konkurs przed Krajową Radą Sądownictwa, czy to jest konkurs w sprawach o objęcie najwyższych posad w spółkach Skarbu Państwa. Sąd chciałby, aby te standardy obowiązywały powszechnie – podkreślił sędzia Gruszczyński.
Proces w sprawie Kwiatkowskiego, Burego i Pawła A. ruszył w 2018 r., a sąd wyznaczył łącznie 42 terminy rozpraw. W trakcie postępowania składano także wnioski o wyłączenie sędzi Szumniak, które nie zostały uwzględnione.
(rem, źródło PAP)
Czytaj więcej: