W rezerwacie Lisia Góra w Rzeszowie pracują pilarki, a na drzewach widać specjalne oznaczenia do ich wycięcia. Miasto prowadzi prace przy drzewostanie wzdłuż ścieżek i drogi dojazdowej, tłumacząc, że to element planu ochrony starodrzewu dębowego przygotowanego pod okiem RDOŚ w Rzeszowie. Ile drzew zniknie z rezerwatu i jakie miasto ma ku temu argumenty? Sprawdzamy.
Rezerwat Lisia Góra to jedno z najważniejszych miejsc spacerowych w Rzeszowie. Rzeszowianie traktują go jak kawałek lasu w granicach miasta, z alejkami, dzikszymi fragmentami i starymi dębami. Od kilku dni w rezerwacie trwają prace przy drzewostanie – sprawdziliśmy w ratuszu i w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, na czym dokładnie polegają.
Plan prac na Lisiej Górze
Zarząd Zieleni Miejskiej prowadzi obecnie prace przy drzewach rosnących wzdłuż szlaków spacerowych i drogi dojazdowej. Chodzi o usunięcie martwych i uszkodzonych pni, które mogą stanowić zagrożenie dla ludzi.
– Usuwamy wyłącznie drzewa martwe, złamane albo w takim stanie, że mogą zagrozić spacerującym. Każde z nich było wcześniej oznaczone i opisane po inwentaryzacji w terenie – mówi Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Rzeszowa.
Miasto mówi, że w obecnym etapie prac z rezerwatu zniknie 32 drzewa zakwalifikowane jako martwe lub poważnie uszkodzone. Co ważne, prace prowadzone są poza okresem lęgowym ptaków. Rezerwat pozostaje dostępny dla mieszkańców, choć w części miejsc pojawiają się czasowe ogrodzenia.
RDOŚ tłumaczy dlaczego te dęby w Lisiej Górze są wyjątkowe
RDOŚ w Rzeszowie podkreśla, że działania miasta wynikają z planu ochrony rezerwatu Lisia Góra. Dokument opracowano na podstawie badań zespołu naukowców z Uniwersytetu Rzeszowskiego.
– Przez lata mówiono, że to fragment dawnej Puszczy Sandomierskiej. Badania pokazały, że te dęby mają inną historię. Rosły w krajobrazie bardziej otwartym, a nie w gęstym lesie, dlatego dziś mają zupełnie inny pokrój – tłumaczy Łukasz Lis, rzecznik prasowy RDOŚ w Rzeszowie.
Lis wyjaśnia, że ten fragment lasu ma tzw. genezę sylwopastoralną, czyli łączy cechy lasu i dawnego terenu wypasowego. Dęby są szeroko rozrośnięte, mają rozłożyste korony i nie tworzą zwartego, ciemnego boru.
– To nie jest zwykły las. Chodzi o ochronę starej dąbrowy, która powstała w specyficznych warunkach. Martwe drzewa czy te, które zagrażają bezpieczeństwu przy szlakach, usuwa miasto, ale robi to w ramach planu ochrony zaakceptowanego przez RDOŚ – podkreśla Lis.
fot. Łukasz Lis. RDOŚ RzeszówDualizm odpowiedzialności
Za fizyczne prowadzenie prac odpowiada Zarząd Zieleni Miejskiej, który zleca wycinki, wybiera wykonawców i zarządza terenem.
RDOŚ pełni z kolei funkcję nadzorczą nad rezerwatem. Dyrekcja przygotowała plan ochrony, w którym opisano m.in. zasady prowadzenia zabiegów przy starych dębach.
– Nie wygląda to tak, że ktoś wchodzi do rezerwatu z piłą i robi porządki po swojemu. Zabiegi wynikają z planu ochrony. My patrzymy na to z perspektywy przyrodniczej, miasto odpowiada za wykonanie prac w terenie – mówi Lis.
Plan ochrony zakłada nie tylko usuwanie martwych pni przy szlakach. Dotyczy także ograniczania nadmiernych zakrzaczeń i podszytu, które zabierają światło starym dębom. Część martwych drzew pozostaje w głębi rezerwatu jako naturalny element ekosystemu.
Bezpieczeństwo spacerowiczów i martwe drzewa w głębi lasu
W obecnym etapie miasto usuwa przede wszystkim pnie całkowicie suche, mocno uszkodzone albo z odłamanymi koronami.
– W głębi rezerwatu martwe drzewa zostają, bo tam nie stwarzają zagrożenia i są ważne dla przyrody. Usuwamy tylko te, które realnie mogą spaść na przechodniów albo na drogę – mówi Gernand.
To drugi etap prac na Lisiej Górze. W pierwszym Zarząd Zieleni Miejskiej ograniczał głównie zakrzaczenia i niższy podszyt, żeby poprawić warunki świetlne dla najstarszych dębów.
Miasto zapowiada, że kolejne działania będą prowadzone zgodnie z planem ochrony rezerwatu i w uzgodnieniu z RDOŚ w Rzeszowie.
(lp)
Czytaj więcej:
„Król Biedronek”. Rzeszowska prokuratura sprawdza decyzje KOWR w sprawie działki w Nienadowej
W rezerwacie Lisia Góra w Rzeszowie pracują pilarki, a na drzewach widać specjalne oznaczenia do ich wycięcia. Miasto prowadzi prace przy drzewostanie wzdłuż ścieżek i drogi dojazdowej, tłumacząc, że to element planu ochrony starodrzewu dębowego przygotowanego pod okiem RDOŚ w Rzeszowie. Ile drzew zniknie z rezerwatu i jakie miasto ma ku temu argumenty? Sprawdzamy.
Rezerwat Lisia Góra to jedno z najważniejszych miejsc spacerowych w Rzeszowie. Rzeszowianie traktują go jak kawałek lasu w granicach miasta, z alejkami, dzikszymi fragmentami i starymi dębami. Od kilku dni w rezerwacie trwają prace przy drzewostanie – sprawdziliśmy w ratuszu i w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, na czym dokładnie polegają.
Plan prac na Lisiej Górze
Zarząd Zieleni Miejskiej prowadzi obecnie prace przy drzewach rosnących wzdłuż szlaków spacerowych i drogi dojazdowej. Chodzi o usunięcie martwych i uszkodzonych pni, które mogą stanowić zagrożenie dla ludzi.
– Usuwamy wyłącznie drzewa martwe, złamane albo w takim stanie, że mogą zagrozić spacerującym. Każde z nich było wcześniej oznaczone i opisane po inwentaryzacji w terenie – mówi Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Rzeszowa.
Miasto mówi, że w obecnym etapie prac z rezerwatu zniknie 32 drzewa zakwalifikowane jako martwe lub poważnie uszkodzone. Co ważne, prace prowadzone są poza okresem lęgowym ptaków. Rezerwat pozostaje dostępny dla mieszkańców, choć w części miejsc pojawiają się czasowe ogrodzenia.
RDOŚ tłumaczy dlaczego te dęby w Lisiej Górze są wyjątkowe
RDOŚ w Rzeszowie podkreśla, że działania miasta wynikają z planu ochrony rezerwatu Lisia Góra. Dokument opracowano na podstawie badań zespołu naukowców z Uniwersytetu Rzeszowskiego.
– Przez lata mówiono, że to fragment dawnej Puszczy Sandomierskiej. Badania pokazały, że te dęby mają inną historię. Rosły w krajobrazie bardziej otwartym, a nie w gęstym lesie, dlatego dziś mają zupełnie inny pokrój – tłumaczy Łukasz Lis, rzecznik prasowy RDOŚ w Rzeszowie.
Lis wyjaśnia, że ten fragment lasu ma tzw. genezę sylwopastoralną, czyli łączy cechy lasu i dawnego terenu wypasowego. Dęby są szeroko rozrośnięte, mają rozłożyste korony i nie tworzą zwartego, ciemnego boru.
– To nie jest zwykły las. Chodzi o ochronę starej dąbrowy, która powstała w specyficznych warunkach. Martwe drzewa czy te, które zagrażają bezpieczeństwu przy szlakach, usuwa miasto, ale robi to w ramach planu ochrony zaakceptowanego przez RDOŚ – podkreśla Lis.
fot. Łukasz Lis. RDOŚ Rzeszów
Dualizm odpowiedzialności
Za fizyczne prowadzenie prac odpowiada Zarząd Zieleni Miejskiej, który zleca wycinki, wybiera wykonawców i zarządza terenem.
RDOŚ pełni z kolei funkcję nadzorczą nad rezerwatem. Dyrekcja przygotowała plan ochrony, w którym opisano m.in. zasady prowadzenia zabiegów przy starych dębach.
– Nie wygląda to tak, że ktoś wchodzi do rezerwatu z piłą i robi porządki po swojemu. Zabiegi wynikają z planu ochrony. My patrzymy na to z perspektywy przyrodniczej, miasto odpowiada za wykonanie prac w terenie – mówi Lis.
Plan ochrony zakłada nie tylko usuwanie martwych pni przy szlakach. Dotyczy także ograniczania nadmiernych zakrzaczeń i podszytu, które zabierają światło starym dębom. Część martwych drzew pozostaje w głębi rezerwatu jako naturalny element ekosystemu.
Bezpieczeństwo spacerowiczów i martwe drzewa w głębi lasu
W obecnym etapie miasto usuwa przede wszystkim pnie całkowicie suche, mocno uszkodzone albo z odłamanymi koronami.
– W głębi rezerwatu martwe drzewa zostają, bo tam nie stwarzają zagrożenia i są ważne dla przyrody. Usuwamy tylko te, które realnie mogą spaść na przechodniów albo na drogę – mówi Gernand.
To drugi etap prac na Lisiej Górze. W pierwszym Zarząd Zieleni Miejskiej ograniczał głównie zakrzaczenia i niższy podszyt, żeby poprawić warunki świetlne dla najstarszych dębów.
Miasto zapowiada, że kolejne działania będą prowadzone zgodnie z planem ochrony rezerwatu i w uzgodnieniu z RDOŚ w Rzeszowie.
(lp)
Czytaj więcej:
„Król Biedronek”. Rzeszowska prokuratura sprawdza decyzje KOWR w sprawie działki w Nienadowej
