November 5, 2025
Wizualizacja skoczni K-60 w Strachocinie (fot. STS "Strachoczanka")

W Strachocinie powoli dojrzewa projekt, który może zmienić mapę sportów zimowych w regionie. Lokalni miłośnicy skoków narciarskich ze stowarzyszenia STS „Strachoczanka” oficjalnie nabyli działkę pod budowę 60-metrowej skoczni.

To właśnie amatorska inicjatywa pasjonatów ze Strachociny w powiecie sanockim, która w ostatnich latach zdobyła ogromne uznanie środowiska, może doprowadzić do powstania największego obiektu tego typu na Podkarpaciu.

Działka pod skocznię już jest

Akt notarialny potwierdzający zakup ziemi pod budowę skoczni K-60 został podpisany 30 października w Sanoku. To symboliczny, ale bardzo ważny etap w rozwoju lokalnego projektu, który rozpoczął się od niewielkiego obiektu amatorskiego.

„Mamy działkę pod K-60! To kolejny krok w realizacji naszego marzenia o stworzeniu miejsca, które będzie służyć sportowcom, młodzieży i regionalnej społeczności” – napisali przedstawiciele STS „Strachoczanka”.

W mediach społecznościowych podziękowali także dotychczasowej właścicielce terenu za wsparcie i życzliwość.

Od amatorskiej skoczni do K-60

Budowa skoczni w Strachocinie, na której wcześniej skakano już w latach 90. ubiegłego wieku, rozpoczęto już w 2011 roku. Początkowo punkt konstrukcyjny obiektu był zlokalizowany na 15. metrze.

Z czasem pasjonaci z okolic Sanoka rozwijali ten projekt, a skocznia z amatorskiego obiektu została przekształcona w robiącą imponujące wrażenie skocznię K-30, którą można w dużej mierze nazwać profesjonalną. Sportowa arena posiada bandy okalające zeskok, igelit pozwalający na skakanie również latem, a także tory najazdowe. Co ważne, wszystko powstało bez żadnych zewnętrznych dotacji, dzięki pracy wolontariuszy i pasji do skoków narciarskich.

Teraz celem jest obiekt K-60, który mógłby służyć młodym sportowcom z regionu, a w przyszłości gościć oficjalne zawody. Na co dzień na skoczni K-30 trenują m.in. medalista mistrzostw świata weteranów Przemysław Daszyk, jego brat Bartosz, a także Adrian Cecuła. Pierwszy z wymienionych jest zresztą rekordzistą obiektu – w 2021 roku skoczył tam 35 metrów.

I choć w porównaniu do odległości osiąganych w zawodach Pucharu Świata może to być odległość nie robiąca szczególnego wrażenia, to zapewniamy, że samo pojawienie się na szczycie Strachoczanki może wywołać u niejednej osoby drżenie nóg i przyspieszone bicie serca. Na tej skoczni pojawiają się naprawdę tylko najodważniejsi.

Homologacja i duże zawody

Ambicje twórców są jasne. – Celujemy w homologowany obiekt, który umożliwi organizację imprez wysokiej rangi i stworzy konkurencyjną bazę treningową, również dla klubów spoza regionu – podkreśla Adrian Cecuła, przedstawiciel STS „Strachoczanka”.

Jeżeli plan powiedzie się, w Strachocinie mogą odbywać się m.in. zawody Orlen Cup czy międzynarodowe turnieje juniorów. Warto zaznaczyć, że skocznia K-60 (kiedy powstanie), będzie największym czynnym obiektem tego typu w województwie podkarpackim. Aktualnie miano to dzierży skocznia K-40 w Zagórzu (również w pow. sanockim). Przed laty większa była tylko skocznia K-62 w Iwoniczu-Zdroju w powiecie krośnieńskim, gdzie skakano kilkadziesiąt lat temu. Obecnie została po nim jedynie ruina i pozostałości w iwonickim lesie.

Inwestycja w Strachocinie ma być realizowana stopniowo. Na początku działka zostanie uporządkowana — konieczne będzie m.in. usunięcie zakrzaczeń i wyrównanie terenu. – Nie nakładamy na siebie presji. Jeśli potrwa to 3–4 lata, świetnie. Jeśli dłużej, też damy radę. Najważniejszy jest cel – zaznacza Cecuła.

Projekt na razie finansowany jest z prywatnych środków, ale twórcy liczą, że rosnące zainteresowanie przyciągnie partnerów i sponsorów.

Zdjęcie: Skocznia K-30 w Strachocinie pokryta igelitem (fot. Skocznia „Strachoczanka” w Strachocinie / archiwum)

Zima w Strachocinie. Będą kolejne zawody

Zanim powstanie nowa skocznia, sportowe życie w Strachocinie nadal skupia się wokół istniejącego obiektu K-30, na którym rok temu zamontowano igelitowy zeskok. Planowane są zawody zimowe — najpewniej 1–2 konkursy po zakończeniu formalności związanych z terenem pod skocznię K-60.

– Chcemy zadbać o bezpieczeństwo kibiców, bo spodziewamy się dużego zainteresowania – podkreśla Cecuła.

Pasjonaci podkreślają, że są gotowi samodzielnie prowadzić projekt, choć nie wykluczają profesjonalnego wsparcia.

– Na ten moment jesteśmy zdani tylko na siebie, ale jeśli pojawi się ktoś kto zainteresuje się tematem, stworzy projekt i będzie pomagał nam w ewentualnym lobbingu, jesteśmy skłonni powierzyć realizację budowy komuś innemu. Na ten moment sami będziemy realizować wszelkie prace – podsumowuje Cecuła.

Czytaj więcej:

Sensacyjne odkrycia na budowie S19. Archeolodzy natrafili na ślady życia sprzed tysięcy lat [ZDJĘCIA]

Wizualizacja skoczni K-60 w Strachocinie (fot. STS “Strachoczanka”)

W Strachocinie powoli dojrzewa projekt, który może zmienić mapę sportów zimowych w regionie. Lokalni miłośnicy skoków narciarskich ze stowarzyszenia STS „Strachoczanka” oficjalnie nabyli działkę pod budowę 60-metrowej skoczni.

To właśnie amatorska inicjatywa pasjonatów ze Strachociny w powiecie sanockim, która w ostatnich latach zdobyła ogromne uznanie środowiska, może doprowadzić do powstania największego obiektu tego typu na Podkarpaciu.

Działka pod skocznię już jest

Akt notarialny potwierdzający zakup ziemi pod budowę skoczni K-60 został podpisany 30 października w Sanoku. To symboliczny, ale bardzo ważny etap w rozwoju lokalnego projektu, który rozpoczął się od niewielkiego obiektu amatorskiego.

„Mamy działkę pod K-60! To kolejny krok w realizacji naszego marzenia o stworzeniu miejsca, które będzie służyć sportowcom, młodzieży i regionalnej społeczności” – napisali przedstawiciele STS „Strachoczanka”.

W mediach społecznościowych podziękowali także dotychczasowej właścicielce terenu za wsparcie i życzliwość.

Od amatorskiej skoczni do K-60

Budowa skoczni w Strachocinie, na której wcześniej skakano już w latach 90. ubiegłego wieku, rozpoczęto już w 2011 roku. Początkowo punkt konstrukcyjny obiektu był zlokalizowany na 15. metrze.

Z czasem pasjonaci z okolic Sanoka rozwijali ten projekt, a skocznia z amatorskiego obiektu została przekształcona w robiącą imponujące wrażenie skocznię K-30, którą można w dużej mierze nazwać profesjonalną. Sportowa arena posiada bandy okalające zeskok, igelit pozwalający na skakanie również latem, a także tory najazdowe. Co ważne, wszystko powstało bez żadnych zewnętrznych dotacji, dzięki pracy wolontariuszy i pasji do skoków narciarskich.

Teraz celem jest obiekt K-60, który mógłby służyć młodym sportowcom z regionu, a w przyszłości gościć oficjalne zawody. Na co dzień na skoczni K-30 trenują m.in. medalista mistrzostw świata weteranów Przemysław Daszyk, jego brat Bartosz, a także Adrian Cecuła. Pierwszy z wymienionych jest zresztą rekordzistą obiektu – w 2021 roku skoczył tam 35 metrów.

I choć w porównaniu do odległości osiąganych w zawodach Pucharu Świata może to być odległość nie robiąca szczególnego wrażenia, to zapewniamy, że samo pojawienie się na szczycie Strachoczanki może wywołać u niejednej osoby drżenie nóg i przyspieszone bicie serca. Na tej skoczni pojawiają się naprawdę tylko najodważniejsi.

Homologacja i duże zawody

Ambicje twórców są jasne. – Celujemy w homologowany obiekt, który umożliwi organizację imprez wysokiej rangi i stworzy konkurencyjną bazę treningową, również dla klubów spoza regionu – podkreśla Adrian Cecuła, przedstawiciel STS „Strachoczanka”.

Jeżeli plan powiedzie się, w Strachocinie mogą odbywać się m.in. zawody Orlen Cup czy międzynarodowe turnieje juniorów. Warto zaznaczyć, że skocznia K-60 (kiedy powstanie), będzie największym czynnym obiektem tego typu w województwie podkarpackim. Aktualnie miano to dzierży skocznia K-40 w Zagórzu (również w pow. sanockim). Przed laty większa była tylko skocznia K-62 w Iwoniczu-Zdroju w powiecie krośnieńskim, gdzie skakano kilkadziesiąt lat temu. Obecnie została po nim jedynie ruina i pozostałości w iwonickim lesie.

Inwestycja w Strachocinie ma być realizowana stopniowo. Na początku działka zostanie uporządkowana — konieczne będzie m.in. usunięcie zakrzaczeń i wyrównanie terenu. – Nie nakładamy na siebie presji. Jeśli potrwa to 3–4 lata, świetnie. Jeśli dłużej, też damy radę. Najważniejszy jest cel – zaznacza Cecuła.

Projekt na razie finansowany jest z prywatnych środków, ale twórcy liczą, że rosnące zainteresowanie przyciągnie partnerów i sponsorów.

Zdjęcie: Skocznia K-30 w Strachocinie pokryta igelitem (fot. Skocznia „Strachoczanka” w Strachocinie / archiwum)

Zima w Strachocinie. Będą kolejne zawody

Zanim powstanie nowa skocznia, sportowe życie w Strachocinie nadal skupia się wokół istniejącego obiektu K-30, na którym rok temu zamontowano igelitowy zeskok. Planowane są zawody zimowe — najpewniej 1–2 konkursy po zakończeniu formalności związanych z terenem pod skocznię K-60.

– Chcemy zadbać o bezpieczeństwo kibiców, bo spodziewamy się dużego zainteresowania – podkreśla Cecuła.

Pasjonaci podkreślają, że są gotowi samodzielnie prowadzić projekt, choć nie wykluczają profesjonalnego wsparcia.

– Na ten moment jesteśmy zdani tylko na siebie, ale jeśli pojawi się ktoś kto zainteresuje się tematem, stworzy projekt i będzie pomagał nam w ewentualnym lobbingu, jesteśmy skłonni powierzyć realizację budowy komuś innemu. Na ten moment sami będziemy realizować wszelkie prace – podsumowuje Cecuła.

Czytaj więcej:

Sensacyjne odkrycia na budowie S19. Archeolodzy natrafili na ślady życia sprzed tysięcy lat [ZDJĘCIA]

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *